Pisząc o Trucicielce królowej, czyli pierwszym tomie cyklu Królewskie Źródło stwierdziłam, że seria ta może okazać się naprawdę interesująca i dobra i chętnie poznam kontynuację w postaci drugiej części, jaką jest omawiana dzisiaj Córka złodzieja. Jeśli jesteście ciekawi czy Jeff Wheeler utrzymał poziom to zachęcam do przeczytania mojej recenzji. :)
Owen Kiskaddon nie jest już małym chłopcem. Po latach szkolenia się na Północy, młody chłopak ma przed sobą swoją pierwszą bitwę, w której sprawdzi się jako dowódca. Jako diuk Marchii Zachodniej cieszy się uznaniem i szacunkiem ze strony króla Severna. Jednak nadciąga niespodziewane zagrożenie podczas którego Owen będzie poddany próbie lojalności. Chłopak jest zakochany w przyjaciółce z dzieciństwa - Evie - ale wie, że szansa na szczęśliwą przyszłość u jej boku jest niewielka. Na horyzoncie pojawia się tytułowa córka złodzieja, której tożsamość będziecie mogli poznać w trakcie lektury. Czy Owen dokona mądrych wyborów? Czy będzie szczęśliwy u boku Evie?
Pierwsza połowa tej książki strasznie mi się dłużyła. Czytałam, czytałam i miałam wrażenie, że cały czas stoję w miejscu. W sumie to niezbyt wiele się działo z początku i było sporo nudnych opisów, które starałam się omijać wzrokiem. Przez ten słaby początek, przeczytanie tej powieści zajęło mi dosyć dużo czasu, bo nie mogłam się skupić na czytaniu, a moje myśli były zupełnie gdzieś indziej. Na całe szczęście druga połowa zaczęła zdecydowanie przyspieszać - było mniej nudnych faktów z historii świata przedstawionego w tej serii, zaczęło się dziać dużo więcej rzeczy, dzięki czemu koniec końców mogę powiedzieć, że czuję się zachęcona do sięgnięcia po dalsze części przygód Owena, a powiem wam, że byłam co do tego sceptycznie nastawiona na początku.
Owen Kiskaddon - w pierwszym tomie mały, zagubiony i nieśmiały chłopiec. Tutaj spotykamy go po latach, kiedy stał się mężczyzną i genialnie wyszkolonym żołnierzem, który jest gotów poświęcić życie dla dobra sprawy, dla którego lojalność jest wyjątkowo istotna, i który musi zmierzyć się z dużo poważniejszymi problemami niż w dzieciństwie. Zniknął tamten zagubiony chłopczyk, pojawił się mężczyzna, który niby wie czego chce, ale czasem nie potrafi tego pokazać. Evie również się zmieniła, choć w jej przypadku zmiana ta nie jest aż tak widoczna jak w przypadku Kiskaddona. Stała się kobietą, która potrafi podporządkować sobie ludzi, ale robi to w sposób subtelny i pokojowy. Jest waleczna, żywiołowa i szalona, choć czasem może zbyt lekkomyślna. Wolałam ją chyba w pierwszym tomie, tutaj były momenty kiedy mnie irytowała.
Jeśli mowa o irytowaniu... Niestety nie obyło się bez tego. Sam początek, który jak już wspomniałam dłużył mi się i był dość nudnawy, jest pierwszą rzeczą, która denerwowała mnie podczas czytania. Kolejną taką rzeczą są imiona i nazwiska, na które zwróciłam uwagę już przy okazji omawiania tomu pierwszego. Musicie wiedzieć, że autor powymyślał sobie naprawdę dziwne i ciężkie do wymówienia, a co dopiero do zapamiętania imiona i nazwiska niektórych bohaterów. Było to frustrujące, bo czasem zdarzało mi się że już nie pamiętałam kto był i kim i co zrobił.
W tytule tego posta postawiłam pytanie czy Córka złodzieja jest przykładem syndromu drugiego tomu, czy może udaną kontynuacją i powiem wam, że po części jest i tym, i tym. Na pewno ten nieszczęsny początek wypadł bardzo słabo na tle Trucicielki królowej, ale druga połowa na szczęście wszystko nadrabia, przez co nie mogę powiedzieć, że ten tom był gorszy od poprzedniego. Powiedziałabym, że autor stoi na tym samym poziomie z niewielką tendencją spadkową, ale myślę, że po trzecim tomie Królewskiego Źródła rozwieją się moje wątpliwości (mam taką nadzieję) co do tej serii i będę mogła jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy jest ona dobra. Na tę chwilę sami musicie się przekonać, czy seria Jeffa Wheelera wam się spodoba i czy macie ochotę po nią sięgnąć. Jest to ciekawa historia, ale nie należy do takich, które koniecznie trzeba poznać, jednak mile spędziłam czas podczas lektury tych dwóch pierwszych tomów i chętnie przeczytam kolejny. :)
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar :)