Wyobraź sobie, że stajesz przed wyborem - spełnianie marzeń, czy bycie z osobą, którą się kocha? Jedna decyzja może wpłynąć na całe twoje życie, a jej skutki będą odczuwalne przez wiele, wiele lat. Co wybierzesz?
Niekiedy jedna chwila decyduje o naszym dalszym losie.
Światło, które utraciliśmy | Jill Santopolo | 8/10 | wyd. Otwarte |
11 września kiedy miał miejsce atak na wieże World Trace Center, Lucy poznała Gabe'a. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, jednak wszystko się zmieniło w dniu kiedy produkowany przez dziewczynę program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Wtedy to Gabe dostaje propozycję wyjazdu na Bliski Wschód, gdzie ma zacząć pracę marzeń. Chłopak podejmuje trudną decyzję o wyjeździe. Czy wyjazd Gabe'a oznacza koniec jego związku z Lucy? Jak będzie wyglądało dalsze życie tych dwojga oddzielonych setkami kilometrów ludzi? Czy pierwsza miłość okaże się również ostatnią?
To właśnie miłość. Sprawia, że człowiek czuje się nieskończony i niezwyciężony, jakby cały świat stanął przed nim otworem. Niestraszne mu żadne przeszkody, a każdy dzień jest pełen cudów.
Ostatnio zmienia się mój gust czytelniczy, gdyż wcześniej nie przepadałam za romansami, a Światło które utraciliśmy zaintrygowało mnie praktycznie zaraz po przeczytaniu opisu. Kiedy tylko zobaczyłam tę pozycje w bibliotece nie wahałam się długo i zabrałam do domu aby ją przeczytać. Po tej książce chyba zacznę czytać więcej romansów, bo jeśli wszystkie są na podobnym poziomie, to bardzo chętnie poznam inne historie tego typu, bo książka pani Santopolo wywarła na mnie bardzo duże wrażenie, a końcówka sprawiła że długo o niej nie zapomnę.
Drogi mają to do siebie, że czasem ponownie się schodzą. Niekiedy los daje nam drugą szansę i pozwala nam wrócić na tę samą ścieżkę.
Średni początek, genialny koniec
Na początku było mi ciężko wgryźć się w tą historię. Jest ona pisana w dość specyficzny sposób. Lucy zwraca się tutaj bezpośrednio do Gabe'a co jest nietypowym sposobem narracji, ale był to ciekawy zabieg. Początkowe rozdziały (które są bardzo krótkie) czytałam niedbale - omijałam niektóre fragmenty, które wydawały mi się mało istotne, albo nudne. Był też moment w którym pomyślałam, że to nie jest historia dla mnie i miałam skończyć czytanie na tych kilku rozdziałach, ale kiedy tylko odkładałam tę powieść na półkę, nabierałam ochoty na kontynuowanie jej, bo miała w sobie to coś i intrygowała mnie, pomimo tego, że nie mogłam się w nią wkręcić. No więc czytałam z uporem dalej i... dotarłam do końca, który był naprawdę nieprzewidywalny i nie mogłam uwierzyć w to co czytam.
Jutro może nastąpić koniec świata. A w następny czwartek może mnie przejechać ciężarówka. Chcę żyć tu i teraz.
Lucy jest bohaterką, którą polubiłam właściwie do samego początku. Ma w sobie to coś co sprawia, że nie sposób właściwie jej nie lubić. Co do Gabe'a - miałam mieszane uczucia, ale koniec końców również go polubiłam. Uczucie jakie jest pomiędzy tą dwójką jest bardzo dobrze opisane - autorka ma niezwykłą wprawę w opisywaniu emocji i uczuć przez co czytelnik jeszcze bardziej wchodzi w świat jaki wykreowała autorka. Styl pisania Santopolo był przyjemny i prosty w odbiorze, dzięki czemu książkę czyta się szybko.
Jeśli możesz komuś pomóc, jeśli potrafisz coś dobrze robić i zmienić świat, to powinieneś działać.
Romans dla osób, które... nie lubią romansów
Jeśli szukacie niebanalnego romansu, który mówi o tym że warto wierzyć w to iż marzenia się spełniają i pokazuje, że poprzez ciężką pracę możemy zajść naprawdę daleko, to zachęcam was do przeczytania Światła, które utraciliśmy. Jest to historia, która was poruszy i wzruszy, nie pozwoli wam się oderwać od czytania, a jeśli tak jak ja rzadko kiedy sięgacie po romanse, to być może zmieni również to, bo jest to jedna z najpiękniejszych książek tego gatunku jakie miałam okazję przeczytać.