środa, 31 stycznia 2018

Światło, które utraciliśmy, Jill Santopolo | opinia

 Wyobraź sobie, że stajesz przed wyborem - spełnianie marzeń, czy bycie z osobą, którą się kocha? Jedna decyzja może wpłynąć na całe twoje życie, a jej skutki będą odczuwalne przez wiele, wiele lat. Co wybierzesz?

Niekiedy jedna chwila decyduje o naszym dalszym losie.

Światło, które utraciliśmy | Jill Santopolo | 8/10 | wyd. Otwarte

11 września kiedy miał miejsce atak na wieże World Trace Center, Lucy poznała Gabe'a. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, jednak wszystko się zmieniło w dniu kiedy produkowany przez dziewczynę program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Wtedy to Gabe dostaje propozycję wyjazdu na Bliski Wschód, gdzie ma zacząć pracę marzeń. Chłopak podejmuje trudną decyzję o wyjeździe. Czy wyjazd Gabe'a oznacza koniec jego związku z Lucy? Jak będzie wyglądało dalsze życie tych dwojga oddzielonych setkami kilometrów ludzi? Czy pierwsza miłość okaże się również ostatnią?

To właśnie miłość. Sprawia, że człowiek czuje się nieskończony i niezwyciężony, jakby cały świat stanął przed nim otworem. Niestraszne mu żadne przeszkody, a każdy dzień jest pełen cudów.

Ostatnio zmienia się mój gust czytelniczy, gdyż wcześniej nie przepadałam za romansami, a Światło które utraciliśmy zaintrygowało mnie praktycznie zaraz po przeczytaniu opisu. Kiedy tylko zobaczyłam tę pozycje w bibliotece nie wahałam się długo i zabrałam do domu aby ją przeczytać. Po tej książce chyba zacznę czytać więcej romansów, bo jeśli wszystkie są na podobnym poziomie, to bardzo chętnie poznam inne historie tego typu, bo książka pani Santopolo wywarła na mnie bardzo duże wrażenie, a końcówka sprawiła że długo o niej nie zapomnę.

Drogi mają to do siebie, że czasem ponownie się schodzą. Niekiedy los daje nam drugą szansę i pozwala nam wrócić na tę samą ścieżkę.


Średni początek, genialny koniec


Na początku było mi ciężko wgryźć się w tą historię. Jest ona pisana w dość specyficzny sposób. Lucy zwraca się tutaj bezpośrednio do Gabe'a co jest nietypowym sposobem narracji, ale był to ciekawy zabieg. Początkowe rozdziały (które są bardzo krótkie) czytałam niedbale - omijałam niektóre fragmenty, które wydawały mi się mało istotne, albo nudne. Był też moment w którym pomyślałam, że to nie jest historia dla mnie i miałam skończyć czytanie na tych kilku rozdziałach, ale kiedy tylko odkładałam tę powieść na półkę, nabierałam ochoty na kontynuowanie jej, bo miała w sobie to coś i intrygowała mnie, pomimo tego, że nie mogłam się w nią wkręcić. No więc czytałam z uporem dalej i... dotarłam do końca, który był naprawdę nieprzewidywalny i nie mogłam uwierzyć w to co czytam.

Jutro może nastąpić koniec świata. A w następny czwartek może mnie przejechać ciężarówka. Chcę żyć tu i teraz.


Lucy jest bohaterką, którą polubiłam właściwie do samego początku. Ma w sobie to coś co sprawia, że nie sposób właściwie jej nie lubić. Co do Gabe'a - miałam mieszane uczucia, ale koniec końców również go polubiłam. Uczucie jakie jest pomiędzy tą dwójką jest bardzo dobrze opisane - autorka ma niezwykłą wprawę w opisywaniu emocji i uczuć przez co czytelnik jeszcze bardziej wchodzi w świat jaki wykreowała autorka. Styl pisania Santopolo był przyjemny i prosty w odbiorze, dzięki czemu książkę czyta się szybko.

Jeśli możesz komuś pomóc, jeśli potrafisz coś dobrze robić i zmienić świat, to powinieneś działać.


Romans dla osób, które... nie lubią romansów


Jeśli szukacie niebanalnego romansu, który mówi o tym że warto wierzyć w to iż marzenia się spełniają i pokazuje, że poprzez ciężką pracę możemy zajść naprawdę daleko, to zachęcam was do przeczytania Światła, które utraciliśmy. Jest to historia, która was poruszy i wzruszy, nie pozwoli wam się oderwać od czytania, a jeśli tak jak ja rzadko kiedy sięgacie po romanse, to być może zmieni również to, bo jest to jedna z najpiękniejszych książek tego gatunku jakie miałam okazję przeczytać.
Udostępnij

sobota, 27 stycznia 2018

Książka o transplantacji? | Drugie bicie serca, Tamsyn Murray

Transplantologia to temat bardzo ważny, o którym powinno się mówić, a jednak książek z tym wątkiem jest naprawdę bardzo mało. Dlatego bardzo zaintrygowała mnie powieść pani Murray, której głównym motywem jest właśnie transplantologia.

Drugie bicie serca | Tamsyn Murray | 8/10 | wyd. Zielona sowa

W Drugim biciu serca spotykamy dwóch bohaterów - Jonny'ego oraz Niamh. Jonny żyje dzięki aparaturze szpitalnej i jak najszybciej potrzebuje dawcy serca. Niamh natomiast jest zwykłą nastolatką, która kłóci się ze swoim "idealnym" bratem Leo - oczkiem w głowie rodziców. Spotkanie tej dwójki nastąpi w nieoczekiwanych okolicznościach i odmieni zarówno Jonny'ego, jak i Niamh. Za czyją sprawą ta dwójka się pozna? Jaką rolę będzie odgrywał w tym wszystkim Leo?

Jedna decyzja


Książka pani Tamsyn Murray pokazuje nam, że za sprawą kilku słów, jednej cholernie trudnej decyzji, możemy uratować życie zupełnie obcej dla nas osoby. Autorka porusza naprawdę ciężki temat, jej bohaterowie stanęli w obliczu ogromnej tragedii i muszą teraz zdecydować czy chcą oddać organy bliskiej, zmarłej osoby dla zupełnie obcych ludzi. Ukazana jest tutaj żałoba, po stracie kogoś bliskiego, a także dylematy odnoście oddania organów. Bardzo wyraźnie czuć emocje jakie towarzyszą przy podejmowaniu tej ciężkiej decyzji, a czytelnik czuje ból i cierpienie jakie przy tym towarzyszą bohaterom powieści.


Młodzieżówka dla dorosłych


Mimo tego iż książka zaliczana jest do literatury młodzieżowej, polecam ją również starszym czytelnikom. Główni bohaterowie są nastolatkami, ich wypowiedzi nieraz bywały dość specyficzne - wiadomo jak na taką grupę wiekową przystało - ale powieść idealnie wpasuje się właściwie w każdą kategorię wiekową, ze względu na trudny temat, który porusza, który jest bardzo istotny, a jest o nim dość cicho w dzisiejszym społeczeństwie.


Chusteczki będą potrzebne


W Drugim biciu serca nie brakuje wzruszeń. Ta książka mocno was poruszy, zmusi do refleksji. Jest to historia z jednej strony smutna, ale z drugiej wesoła - bo niesie pocieszenie i pokazuje, że nigdy nie jest za późno na zmiany, że należy czerpać z życia ile wlezie i nie przejmować się drobiazgami oraz doceniać to co mamy. Na pewno nie zapomnicie szybko o tej powieści i być może wpłynie ona jakoś na wasz sposób spoglądania na niektóre sprawy. Ja byłam wzruszona oraz zaintrygowana losami bohaterów podczas lektury i cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać.
Udostępnij

wtorek, 23 stycznia 2018

Cud chłopak, R. J. Palacio | opinia

To nie jest zwykła książka. To piękna opowieść dla dużych, i dla małych. To historia pełna wzruszeń, z której każdy z nas może wyciągnąć jakąś lekcję. Jest uniwersalna, niepowtarzalna, po prostu wyjątkowa.

Cud chłopak | R. J. Palacio | 9/10 | wyd. Albatros

Poznajcie Augusta - to zabawny, pełen energii, inteligentny chłopiec, który właśnie ma zacząć piątą klasę. Jednak jest coś co powoduje, że August różni się od swoich rówieśników - tym czymś jest jego wygląd. Chłopiec przeżył mnóstwo operacji przez co jego twarz została zdeformowana. Do tej pory uczył się w domu. Jak zareagują rówieśnicy na wygląd Augusta? Czy chłopiec odnajdzie się w nowej rzeczywistości? Jak odmienią się bohaterowie powieści?

Wszyscy powinniśmy przynajmniej raz w życiu dostać owację na stojąco, bo przecież każdy z nas zwycięża ten świat.

Wygląd to nie wszystko


Powieść Palacio przede wszystkim uczy nas, że wygląd człowieka tak naprawdę nie ma znaczenia - liczy się to co mamy w środku - wydaje się, że jest to dość oklepany tekst, stosowany przez większość psychologów, wiele razy już przez nas słyszany.... Jednak tutaj nabiera on wielkiego znaczenia. To nie są tylko puste słowa, rzucane ot tak - ta książka NAPRAWDĘ WPŁYWA NA CZŁOWIEKA, zmienia postrzeganie świata oraz innych ludzi, wywiera ogromny wpływ i za to należą się wielkie brawa dla autorki.

Jeżeli każdy na tej sali przyjmie zasadę, że zawsze i wszędzie będzie się starał postępować ciut lepiej niż trzeba, to nasz świat rzeczywiście stanie się lepszym miejscem.

 

Jak się odnaleźć w nowej społeczności?


Każdy z nas prędzej czy później będzie musiał się z tym zmierzyć - czy to w nowej szkole, pracy, na studiach. Tutaj mamy podobną sytuację - Augggie po raz pierwszy idzie do szkoły, dodatkowo jego specyficzny wygląd powoduje, że chłopiec przeżywa jeszcze większy stres związany z nowym środowiskiem. Wiadomo - na początku zawsze jest trudno, nie możemy się odnaleźć, lecz z czasem to wszystko przemija... To kolejna nauka jaką możemy wyciągnąć z tej powieści - mimo iż wydaje Ci się, że coś Cię przerasta, że nie dasz sobie rady - za wszelką cenę musisz iść naprzód, nie wolno Ci się poddać, bo wtedy nie dasz sobie rady.

Książka dla każdego


Wydawać by się mogło, że Cud chłopak jest książką dla dzieci - nic bardziej mylnego. To powieść dla osób w każdym wieku - każdy wyciągnie z niej jakiś morał i spędzi naprawdę miłe chwile, bo przez tę lekturę po prostu się płynie - rozdziały są krótkie, a język autorki jest bardzo swobodny, książka pisana jest z perspektyw bohaterów, którzy pojawiają się na jej kartach - każdy z nich jest inny, każdy prowadzi narrację w inny sposób, ale jest to naprawdę świetny zabieg, bo pozwala nam na spojrzenie na wykreowany świat przez oczy wielu postaci i "wejście w ich myśli".

Jeśli możesz dać dowód albo swojej racji, albo dobroci, daj dowód swojej dobroci. 

 

Jedna z najlepszych powieści 2017 roku


Cud chłopak to książka, która zostanie ze mną na bardzo długo i śmiało mogę ją zaliczyć do grona najlepszych książek 2017 roku. Na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę i już nie mogę się doczekać jej ekranizacji, której zwiastun zostawię wam na dole. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej pozycji to zachęcam was do nadrobienia zaległości. Poznajcie Augusta i pozwólcie mu odmienić was, zmienić sposób myślenia i dajcie się oczarować temu niezwykłemu dziesięciolatkowi. Naprawdę nie będziecie żałować. ;)



Udostępnij

czwartek, 18 stycznia 2018

Najlepsze i najgorsze książki 2017 roku

2017 rok obfitował w wiele różnych książek. Były pozycje, od których nie mogłam się oderwać i czytałam je z zapartym tchem nie mogąc się doczekać tego co będzie dalej. Niestety trafiło się też kilka takich, przez które nijak nie mogłam przebrnąć, były nijakie, nudne, mdłe i najchętniej rzuciłabym nimi w najdalszy kąt mojego pokoju. Jeśli jesteście ciekawi, które książki zyskały miano najlepszych i najgorszych pozycji w minionym roku, zapraszam do dalszej części tego zestawienia.
(kliknięcie na tytuł przeniesie was do recenzji danej książki)

Najlepsze książki 2017 roku:


Złodziejka książek 



Pierwszą rzeczą jaka wyróżnia tę pozycję na tle innych jest narracja. Narratorem w Złodziejce książek jest... śmierć. Ten specyficzny sposób prowadzenia narracji sprawił, że książka jest jeszcze bardziej wyjątkowa, akcja rozgrywa się w czasach wojny, powieść jest niezwykle poruszająca, wzruszająca i wciągająca. Nie da się od niej oderwać, to cudowna opowieść o niezwykłej przyjaźni, akordeoniście, wyjątkowym Żydzie, Rosie z ostrym językiem, szczęściu, miłości, odwadze, poświęceniu i nadziei.

Był sobie pies



Ta historia pokazuje nam jak bardzo pieski potrafią być wierne ludziom oraz jak wielką miłością nas darzą. To pozycja dla każdego - niezależnie od tego czy masz 6, 16, czy 66 lat. To taka książkowa perełka - pełna ciepła, miłości i ... piesków, oczywiście! ;) Zakończenie jest bardzo wzruszające, dlatego kiedy już zaopatrzycie się w paczkę chusteczek, kubek kakao i cieplutki kocyk, nie pozostanie wam nic innego jak sięgnąć po tę książkę. A jeszcze lepiej jak przytulicie swojego psiaka i razem z nim pogrążycie się w lekturze. Polecam nie tylko miłośnikom psów!

Moja Lady Jane



Ta książka to niesamowita przygoda, pełna magii, uroku, humoru, pozytywnie zakręconych postaci, oraz cudownego stylu i wyobraźni autorek. To powieść idealna dla fanów koni, fretek, pustułek, lisów, psów, a nawet mułów - dla każdego coś dobrego. xD Jeśli chcecie zanurzyć się w świecie szesnastowiecznej Anglii, który jest oparty na PRAWDZIWYCH WYDARZENIACH Z HISTORII TEGO KRAJU, oraz poznać historię na nowo, to po prostu musicie przeczytać Moją Lady Jane. Co ja gadam - tak czy siak powinniście to zrobić. Lektura porwie was z krzeseł i pozwoli na świetną zabawę przez kilka godzin. Na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.

Dalila



Czasami trzeba sobie zrobić przerwę. Przerwę od fantastyki, młodzieżówek, romansów, czy czegoś innego, po to aby sięgnąć po powieści takie jak Dalila, która opowiada o młodej kenijskiej imigrantce. Czasem trzeba uświadomić sobie niektóre rzeczy, coś przemyśleć, zastanowić się nad tym jakie życie mamy my, a jakie ludzie mieszkający wiele kilometrów od nas. Porównać jedno do drugiego po to żeby dojść do wniosku, ze to nasze nie jest takie złe, jak to zapewne często mamy w zwyczaju narzekać. Dalila nauczyła mnie, że choćby nie wiem co należy walczyć. Nawet jeśli wszystkie znaki na niebie i na Ziemi mówią inaczej, nigdy nie należy się poddawać. Trzeba czerpać z życia to co najlepsze i dawać od siebie tak wiele jak się tylko da.

Cud chłopak



Cud chłopak to książka, która zostanie ze mną na bardzo długo i śmiało mogę ją zaliczyć do grona najlepszych książek 2017 roku. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej pozycji to zachęcam was do nadrobienia zaległości. Poznajcie Augusta i pozwólcie mu odmienić was, zmienić sposób myślenia i dajcie się oczarować temu niezwykłemu dziesięciolatkowi. Naprawdę nie będziecie żałować, ta powieść uczy nas o tym, że wygląd tak naprawdę nie ma znaczenia - liczy się to jakim jesteśmy człowiekiem, a sposób w jaki jest napisana jest naprawdę niesamowity, co czyni ją jeszcze lepszą.

Najgorsze książki 2017 roku:


Ja, diablica


Książka pani Miszczuk utwierdziła mnie w mojej niechęci do polskiej literatury. Miała to być oryginalna pozycja, a koniec końców była tak głupiutka, że aż zabawna - może to właściwie komedia miała być? Jednak żeby nie było, że tylko krytykuję - trzeba przyznać, że styl autorki jest bardzo przyjemny i książkę czyta się bardzo szybko, co pozwoliło mi doczytać ją do końca. Nie polecam tej książki i nawet nie chcę myśleć o tym, co autorka wymyśliła w drugim i trzecim tomie. Jednak jeśli mimo wszystko chcecie poznać losy Wiktorii Biankowskiej - śmiało, tylko pamiętajcie - ostrzegałam!

Zła krew


Ta książka była tak zła... Szczerze mówiąc to już nie pamiętam co tam się w ogóle działo - kojarzę, że było sporo brutalnych scen, bohaterowie byli naprawdę nijacy, a czytanie było wyjątkowo męczące i sama sobie się dziwię, że przeczytałam to w całości - liczyłam na to, że będzie lepiej... Nie było.

Mirror, mirror



Ta powieść nie była jakoś wybitnie zła, po prostu zabrakło jej tego czegoś i drugi raz na pewno po nią nie sięgnę. Nie dostała ode mnie jakoś mało punktów, bo 6/10, ale z perspektywy czasu dałabym niższą ocenę i w sumie to podobnie jak w powyższym przypadku - nawet nie wiem co tam się w ogóle działo. Może to i lepiej, że zapominamy o tych kiepskich, przeciętnych książkach - mamy miejsce na zapamiętanie tych naprawdę wartościowych powieści. ;)

Endgame. Wezwanie 



Tutaj też dałam dość wysoką ocenę i sama nie wiem z czego to się wzięło. Jak tak teraz czytam tę swoją recenzję, to nawet nie pamiętam tych bohaterów, o których tam wspominałam. Mam wielką pustkę jeśli chodzi o tą pozycję i wcale nie zamierzam jej sobie odświeżać, już sama okładka odstrasza - a w tym przypadku nie sprawdza się powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce".

To by było na tyle - tak oto wygląda mój ranking tych najlepszych oraz najgorszych powieści w roku 2017. Teraz wasza kolej - pochwalcie się tym co przeczytaliście i jakie były najlepsze oraz najgorsze powieści przeczytane przez was w zeszłym roku! :)
Udostępnij

wtorek, 16 stycznia 2018

Wielki powrót i podsumowanie 2017 roku!

Dzień dobry!/Dobry wieczór!

Uff jak dawno mnie tutaj nie było... Zawaliłam blogowanie i to po całej linii. Co mogę powiedzieć na swoje usprawiedliwienie? W tym roku zdaję maturę i co prawda - póki co za bardzo się nie przykładam do tej całej nauki, ale jednak gdzieś z tyłu głowy chodzi mi myśl, że już za kilka miesięcy będę pisać ten egzamin dojrzałości. Poza tym przez cały listopad i grudzień chodziłam na kurs jazdy - teraz już zbliżam się do końca, a to pochłaniało naprawdę sporo czasu. No i dodajmy do tego jeszcze wizyty znajomych, wycieczki szkolne (aż dwie! - to rekord! xD), roboty w domu... Poza tym straciłam wenę czytelniczą. Nawet nie liczyłam ile książek przeczytałam w tych ostatnich dwóch miesiącach roku, ale było ich naprawdę mało. W grudniu bodajże tylko dwie... Teraz jednak czuję, że wena powoli do mnie wraca, aczkolwiek nie odczuwam tak wielkiej chęci na czytanie jak wcześniej i szczerze mówiąc nie żałuję tego, bo czas spędzam naprawdę niesamowicie w ostatnim czasie i nie czuję że jest mi brak czytania.

Co mnie skłoniło do wielkiego powrotu na bloga?


Przede wszystkim trochę mi było brak pisania tych wszystkich notek, czytania i odpowiadania (co też baardzo zaniedbałam) na wasze komentarze, zaglądania na wasze blogi. Już od jakiegoś czasu planowałam powrócić do mojego małego kącika w internecie, ale dopiero dziś stwierdziłam, że dłużej tak być nie może i zasiadłam przed laptopem. Mam w planach trochę zmian na moim blogu - przed wszystkim jego wygląd i sposób w jaki piszę posty, chciałabym być tutaj tak często jak to tylko możliwe i liczę na to, że mi się uda spełnić te postanowienia noworoczne. :D

A żeby wszystko sobie ładnie poukładać na sam początek zacznę od podsumowania minionych 12 miesięcy, bo były one naprawdę bardzo produktywne pod względem blogowym (no nie licząc tych ostatnich dwóch miesięcy kiedy to było pusto tutaj), ale i prywatnym - to był najlepszy rok w moim życiu i sporo się u mnie zmieniło - ja sama się zmieniłam. Ale do rzeczy - zaczynamy podsumowanie! :)

Styczeń był bardzo dobrym miesiącem jeśli chodzi o liczbę wyświetleń moich postów - były to naprawdę duże liczby, za co ogromnie wam dziękuję, a największym powodzeniem cieszyły się posty dotyczące najlepszych i najgorszych książek 2016 roku (podobne zestawienie pojawi się za kilka dni, ale kiedy dokładnie to jeszcze nie wiem).


Luty był dla mnie przełomowym miesiącem, bo nawiązałam swoją pierwszą współpracę i w dodatku otrzymałam przedpremierowy egzemplarz książki Był sobie pies, dlatego też ta pozycja ma dla mnie znaczenie sentymentalne. Oprócz tego pojawił się ranking 5 najlepszych książek na Walentynki, który został wyświetlony bardzo dużo razy.

W marcu nawiązałam kolejną współpracę, oraz opublikowałam tekst na temat internetu z którego jestem naprawdę dumna, może nie jest on doskonały pod względem poprawności językowej, czy stylistyki, ale bardzo chciałam wydusić to z siebie i byłam naprawdę zadowolona kiedy go publikowałam.

Kwiecień to miesiąc bardzo udany - kolejna współpraca, setny post, opinia o niesamowitym filmie jakim jest Piękna i Bestia, oraz najważniejsze - mój pierwszy konkurs, który udał się w stu procentach i wszystko poszło naprawdę dobrze. Był to miesiąc w którym moje wpisy zyskały największą liczbę wyświetleń jak do tej pory.

Maj był stosunkowo spokojnym miesiącem - oprócz recenzji pojawił się jeden TAG, który również cieszył się zainteresowaniem z waszej strony.

W czerwcu nawiązałam kolejną współpracę, dzięki której dostałam drugą w swoim życiu książkę przedpremierową, pisałam kilka słów o genialnej trylogii pani Ewing i robiłam plany na lipcowy Bookathon.


W lipcu przeczytałam najwięcej książek ze wszystkich miesięcy, po raz pierwszy brałam udział w Bookathonie i byłam naprawdę zadowolona ze swojego czytelniczego wyniku. Dostałam kolejną przedpremierową pozycję, która okazała się jedną z najlepszych książek roku i najśmieszniejszą jaką czytałam do tej pory. Zaczęłam również zmieniać nazwy swoich postów, żeby było ciekawiej i bardziej chwytliwie. :D

Sierpień to kolejne przedpremierowe powieści oraz początek mojego kryzysu blogowego, bo pojawiły się tylko cztery notki. To również miesiąc w którym nawiązałam kolejną współpracę i wreszcie mogłam przeczytać 13 powodów, co chciałam zrobić odkąd skończyłam oglądać serial, a opinia o tej powieści jest chyba moją ulubioną w całej blogowej karierze, a na pewno najbardziej poruszającą i w pełni wyrażającą moje zdanie o książce - wycisnęłam dosłownie wszystko co tylko byłam w stanie w tej opinii i jestem z niej bardzo dumna.

Wrzesień to miesiąc kolejnej współpracy, poza tym pojawiały się prawie same opinie i nie wydarzyło się nic bardziej nadzwyczajnego.

W październiku pisałam wam o moich ulubionych serialach z dzieciństwa, nawiązałam kolejną współpracę i dostałam ilustrowaną wersję Harry'ego Pottera i Komnaty Tajemnic od moich sióstr na urodziny z czego się bardzo cieszyłam, bo marzyłam o tym wydaniu Harry'ego i chciałabym skompletować wszystkie siedem tomów jak już się ukażą (nie mogę się doczekać dwóch ostatnich części).


No i dotarliśmy do listopada - miesiąca kiedy byłam tutaj po raz ostatni i opublikowałam tylko trzy notki. Pojawiły się listopadowe zapowiedzi książkowe i chyba będę kontynuować pisanie zapowiedzi na początku lub na końcu każdego miesiąca.

Tak oto prezentował się mój 2017 rok, przeczytałam w sumie 49 książek - może nie jest to powalająca liczba, ale liczy się jakość a nie ilość, więc jestem zadowolona, tym bardziej, że wiele z nich chciałam przeczytać od dawna. Nawiązałam sporo współprac o czym wcześniej nawet nie marzyłam i w sumie na dzień dzisiejszy jest 169 obserwatorów co również bardzo mnie cieszy, pomimo że tyle czasu mnie tutaj nie było - dalej ze mną jesteście - wielkie dzięki! Założyłam też książkowego instagrama (tutaj), ale podobnie jak na blogu - ostatnio było na nim dość cicho.


Jak wam minął rok? Jesteście zadowoleni, czy wręcz przeciwnie? Pochwalcie się w komentarzu - powspominajmy razem te ostatnie 12 miesięcy, a ja żegnam się z wami i idę szykować post o najlepszych i najgorszych książkach 2017 roku. Do napisania!
Udostępnij
Designed by Blokotek. All rights reserved.