poniedziałek, 28 maja 2018

Beznadziejna ekranizacja, ale rewelacyjny film - Lek na śmierć

Przede mną najdłuższe wakacje w moim życiu - skończyłam liceum 27 kwietnia i przez najbliższych kilka miesięcy szkoła odpadła z listy moich obowiązków. Dlatego też mam sporo czasu, żeby ponadrabiać filmowe i książkowe zaległości. Ostatnio postanowiłam coś obejrzeć. Nie przepadam za oglądaniem filmów, bo trochę szkoda mi na nie czasu, ale tym razem ciekawość zwyciężyła i odpaliłam Lek na śmierć na moim super wolno chodzącym internecie. Przyznam szczerze, że trochę mnie przeraziła długość filmu - prawie dwie i pół godziny, ale stwierdziłam, że w razie czego, to będę omijać nudne fragmenty, albo po prostu wyłączę film. I nawet nie zauważyłam kiedy minął ten czas - Lek na śmierć to absolutnie wciągająca produkcja pełna zwrotów akcji, zapierająca dech, ale....



... ale jednocześnie beznadziejna ekranizacja książki. Wątki, które pojawiają się i w filmie i w książce można policzyć na palcach jednej ręki. W sumie nie tylko w przypadku tej części tak jest, bo to samo mamy w poprzednich dwóch, czyli w Próbach ognia, oraz Więźniu Labiryntu (tutaj chyba najwięcej wątków pojawia się zarówno w książce jak i w filmie, ale i tak nie jest ich jakoś dużo). Jeśli miałabym stworzyć ranking najgorszych książkowych ekranizacji, to filmy z serii Więzień Labiryntu zajęłyby pierwsze miejsce. Jeśli liczycie na to, że pierwowzór został tutaj dobrze odtworzony (wiadomo - nie da się stworzyć filmu kropka w kropkę identycznego jak książka, ale można w sporym stopniu go odwzorować), to zawiedziecie się i to bardzo.

 

Lek na śmierć to ekranizacja bardzo kiepska, ale jako film wypada naprawdę genialnie. Można w sumie powiedzieć, że reżyser podczas tworzenia tej produkcji zainspirował się książkami Jamesa Dashnera i używając świata, oraz bohaterów, jakich wymyślił Dashner, stworzył swoją własną wersję tej historii. Pomiędzy książkami, a filmem jest naprawdę sporo różnic, co czyni ten film odrębnym tworem - bardzo udanym, bo te prawie dwie i pół godziny minęły mi nawet nie wiem kiedy i podczas oglądania towarzyszyło mi mnóstwo, często sprzecznych ze sobą emocji.


Tutaj było dosłownie wszystko to, co lubię w filmach - dużo akcji, właściwie ciągle coś się działo, genialni bohaterowie, grani przez rewelacyjnych aktorów (i głównie mam na myśli Dylana O'briena, którego ubóstwiam za rolę Stilesa w Teen Wolf'ie), masa zwrotów akcji, humor, wzruszenia, czarne charaktery, które nie cofną się przed niczym, mnóstwo elementów zaskoczenia, zarąbista damska postać jaką była Brenda (w filmowej wersji zdecydowanie bardziej mi się spodobała niż w książkach), dreszczyk emocji, zarąbiście przedstawione relacje między bohaterami - jednym słowem w Leku na śmierć nie zabrakło niczego.


Z całego serca polecam wam obejrzeć trylogię Więzień Labiryntu przeniesioną na ekrany kin. Ta historia zmiecie was z krzeseł, foteli, kanapy gdziekolwiek byście nie byli - ona was powali i nie pozwoli się łatwo podnieść! Poczujcie ten niesamowity dreszczyk emocji, zobaczcie genialną grę aktorską, rewelacyjnie przedstawione sceny walki - mrożące krew w żyłach, zobaczcie Brendę, która dosłownie wymiata, dajcie się ponieść emocjom (przydadzą wam się chusteczki) i nawet nie zauważycie kiedy zleci cały film. Nie nastawiajcie się jednak na dobrą ekranizację, bo zdecydowanie taka nie jest. Je traktuję ten film jako odrębną historię opartą na świecie wykreowanym przez Dashnera w swoich książkach, z takimi samymi bohaterami. Polecam, polecam, polecam - nawet jeśli trylogia nie przypadła wam do gustu, dajcie szansę filmom, bo jest to inna historia, w której niektóre wątki pokrywają się z książkami, ale jest ich naprawdę niewiele. Obejrzyjcie, warto!

                                                             Zwiastun Leku na śmierć:


Udostępnij

piątek, 25 maja 2018

Książka, którą każdy powinien przeczytać!


To jedna z najpiękniejszych, najbardziej wzruszających i wartościowych powieści jakie miałam okazje przeczytać. Jakim cudem zrobiłam to dopiero teraz?

Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy.


Oskar jest dziesięcioletnim chłopcem. Na kartach powieści śledzimy ostatnie dni jego życia, ponieważ chłopiec jest śmiertelnie chory. Zdaje sobie sprawę  z tego, że umiera, nie próbuje milczeć na ten temat. W czasie pobytu w szpitalu poznaje nowych przyjaciół i zaprzyjaźnia się z panią Różą, która spędza z nim mnóstwo czasu i opowiada o swojej przeszłości jako zapaśniczki, która pokonywała dosłownie każdego i zawsze umiała znaleźć wyjście z nawet najgorszych sytuacji. Ciocia Róża proponuje Oskarowi, aby traktował każdy jeden dzień jak dziesięć lat i uczy go jak cieszyć się z najmniejszych rzeczy, jak kochać świat za to jakim jest.

...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć.

Powieść pisana jest w dość nietypowy sposób - składa się ona z listów Oskara do Pana Boga, w których chłopiec opisuje swoje życie w szpitalnych murach. Daje nam to również możliwość spojrzenia na świat oczami dziesięcioletniego dziecka, jesteśmy świadkami jego uroczej niewiedzy o "sprawach dla dorosłych", czy też rozbrajającego poczucia humoru. Oskar jest chłopcem niezwykłym - ciekawym świata oraz ludzi. Każdy dzień traktuje jakby przeżył dziesięć lat, przeżywa go w sposób niezwykły, bo wie, że już nigdy się nie powtórzy. Z uśmiechem idzie przez życie, mając jednocześnie świadomość, że to jego ostatnie chwile.


Bo są dwa rodzaje bólu, Oskarku. Cierpienie fizyczne i cierpienie duchowe. Cierpienie fizyczne się znosi. Cierpienie duchowe się wybiera.

Pani Róża jest kobietą, która w najgorszych chwilach trzyma Oskara na duchu, nie pozwala mu się poddać, załamać. Jest kobietą niezwykle silną, ciepłą, pełną miłości do obcego sobie chłopca. To taka ciocia, do której chciałoby się przytulić i nie wypuszczać z objęć. Umiała nadać życiu sens, mówiła wiele naprawdę mądrych rzeczy, była twarda wobec brutalnej rzeczywistości, to ona otworzyła Oskarowi oczy na zupełnie nowy świat, kazała mu czerpać z życia garściami. Jest to jedna z najbardziej niesamowitych postaci w literaturze.

(...) im więcej dostajesz po buzi, tym więcej możesz wytrzymać. Nie wolno tracić nadziei.

Powieść Schmitta jest po prostu piękna. Nie potrafię znaleźć na nią innego określenia. To przepiękna historia, pełna smutku, wzruszenia, ale i radości. Autor sprawił, że śmiałam się przez łzy - jego powieść poruszyła mnie wyjątkowo mocno i jestem pewna, że niejeden raz będę do niej wracać - muszę kupić sobie własny egzemplarz żeby móc zaglądać do niego kiedy tylko najdzie mi taka ochota. Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego przeczytałam ją dopiero teraz. To powieść dla każdego - dla dużych i małych, zawiera w sobie uniwersalne przesłania i prawdy dla każdego człowieka. 


-Chcesz powiedzieć, że dla "Życia" nie ma rozwiązanie? -Chcę powiedzieć,że dla życia jest kilka rozwiązań, a więc nie ma żadnego.-A ja myślę, ciociu,że dla życia nie ma innego rozwiązania niż żyć.

Oskar i Pani Róża to powieść, którą każdy powinien przeczytać. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to odłóżcie na bok wszystkie inne pozycje i sięgnijcie po książkę Schmitta. Niektóre historie po prostu trzeba znać. Ta jest jedną z nich. Poświęćcie chwilę i przeczytajcie ją. Zajmie wam to niewiele czasu, bo jest to naprawdę cienka książka - cienka, ale za to jak bardzo wartościowa. Na końcu - gwarantuję wam - będziecie się śmiać przez łzy - nie ma opcji, choć trochę się nie wzruszyć w tym przypadku. Ta historia jest po prostu niesamowita i z tym zdaniem was zostawiam. Przeczytajcie, na pewno nie będziecie żałować.

Udostępnij

poniedziałek, 21 maja 2018

Zabić Sarai - rewelacyjna historia, z genialnym wątkiem miłosnym!

Meksyk, baron narkotykowy, niewola, śmierć, niebezpieczeństwo, młoda dziewczyna, płatny zabójca, ucieczka... Brzmi zachęcająco? O tym właśnie opowiada książka Zabić Sarai - historia, która wciągnie was bez reszty!
Sarai od 14 roku życia mieszka z Javier'em - baronem narkotykowym. Jest jego ulubienicą, dlatego ma dużo lżej niż inne dziewczyny, jednakże nie chce już dłużej tak żyć. Po 9 latach planuje ucieczkę. Kiedy do domu Javiera przybywa Amerykanin - Victor, który jest płatnym zabójcą, Sarai postanawia wykorzystać, być może jedyną szansę ucieczki i ukrywa się w jego samochodzie. Victor od lat zabija ludzi - czerpie z tego olbrzymie korzyści majątkowe, jest bezlitosny i zawsze doprowadza swoje zlecenia do końca, jednak kiedy Sarai błaga go o pomoc w ucieczce, chłopak czuje wewnętrzne rozdarcie - pragnie pomóc dziewczynie, ale jest to wbrew jego morderczej naturze. Czy Sarai wróci do domu? Jaka więź narodzi się między nią, a Victorem? Czy rodzące się między nimi uczucie ma szansę przetrwać? 
"Zabić Sarai" to książka, która od razu zaintrygowała mnie swoim opisem i mroczną okładką. Młoda dziewczyna, baron narkotykowy, niewola i wykorzystywanie seksualne młodych kobiet, śmierć, ucieczka, a do tego jeszcze płatny zabójca, który przez przypadek poznaje główną bohaterkę w niecodziennej okoliczności. Powieść pani Redmerski zachwyciła mnie i wciągnęła już od pierwszych stron. To historia pełna mroku, zła i śmierci, ale również opowieść o zakazanym uczuciu, walce z samym sobą oraz dziewczynie, która pragnie normalności. Koniecznie musicie ją przeczytać.
Sarai w wieku czternastu lat została "własnością" Javiera - człowieka okrutnego, bezwzględnego i wpływowego. Nie wiadomo dlaczego, ale spodobała się mu na tyle, że traktował ją nieco lepiej od innych dziewczyn mieszkających w jego domu. Główna bohaterka przeżyła olbrzymią traumę, która pozostawiła ślady w jej osobowości na całe życie. Pomimo młodego wieku często stykała się ze śmiercią, bólem. Dziewczyna jest postacią zdeterminowaną, odważną i trochę lekkomyślną, ale za wszelką cenę dąży do obranego celu. Victor natomiast to płatny zabójca, który nie zawaha się przed niczym aby wykonać poleconą mu misję. Jest bardzo dobrze wyszkolony i nie popełnia błędów, każda jego misja zaplanowana jest z najmniejszymi szczegółami. Chłopak jest bezlitosny, tajemniczy, wydawać by się mogło, że nie ma żadnych skrupułów. Jednak mimo swej mrocznej natury, nie jest w stanie odmówić Sarai pomocy. Wkrótce połączy ich niebezpieczna więź, która zarówno dla dziewczyny, jak i dla Victora może skończyć się tragedią. Uczucie jakie powoli rozwijało się między tą dwójką było zdecydowanie najlepszym aspektem tej powieści, a autorka w mistrzowski i co najważniejsze niewymuszony sposób opisywała rozwijającą się relację tej dwójki. Wątek miłosny w książce jest jednym z najlepszych z jakimi do tej pory miałam do czynienia. Wielki plus dla pani Redmerski za umiejętność stopniowego budowania napięcia między bohaterami i naturalnie rodzące się między nimi uczucie. Rzadko kiedy tak bardzo podoba mi się wątek miłosny jak w przypadku "Zabić Sarai".

Powieść przepełniona jest akcją. Bez przerwy coś się dzieje i nie ma miejsca na nudę. Powiedziałabym, że jest to książka przeznaczona dla nieco starszych czytelników, ze względu na sceny erotyczne czy też sceny przemocy. Skoro jesteśmy przy erotycznych wątkach to muszę wspomnieć, że zostały opisane w sposób subtelny i nie były one niesmaczne, co jest kolejnym plusem książki. Historia Sarai oraz Victora bardzo wciąga - przeczytałam ją w dwa dni i ciężko mi było się od niej oderwać. Autorka ma bardzo lekkie i przyjemne pióro, jej powieść czyta się bardzo szybko, więc jest idealna na wieczór z kocykiem, kubkiem herbaty i książką. Zakończenie jest intrygujące - czytelnik chce się dowiedzieć co będzie dalej, jak potoczą się losy bohaterów. 
Już nie mogę się doczekać aż zabiorę się za drugi tom. "Zabić Sarai" to porywająca, zaskakująca i niesamowita historia z genialnie poprowadzonym wątkiem miłosnym i pędzącą na łeb, na szyją akcją. Nie sposób nudzić się przy tej powieści. Pokochacie głównych bohaterów - Sarai i Victor to postacie bardzo wyraziście wykreowane, ze swoimi niepowtarzalnymi cechami charakteru. Jeśli szukacie książki, od której nie będziecie się mogli oderwać, która okaże się nieprzewidywalna i wciągająca to musicie zabrać się za "Zabić Sarai". Serdecznie wam polecam.
Za egzemplarz dziękuję zazyjkultury.pl!

Udostępnij

piątek, 18 maja 2018

Piątek z piątką, czyli 5 najbardziej wzruszających książek, jakie przeczytałam

Witajcie w moim małym, książkowym kąciku w internecie! :)



Od dłuższego czasu chodził za mną pomysł stworzenia na blogu jakiejś serii postów. Myślałam, myślałam i wymyśliłam! Każdy chyba choć trochę lubi jakieś książkowe zestawienia - najlepsze, najgorsze książki, najdziwniejsze i najbardziej wartościowe... Na tym właśnie będzie polegać najnowszy cykl postów na moim blogu - Piątek z piątką, gdzie będę robiła różne zestawienia pięciu książek pasujące do danej - wymyślonej kategorii. Jeszcze nie wiem z jaką częstotliwością będę dodawała takie wpisy, ale na początek postaram się to robić co dwa tygodnie. Na pierwszy ogień pójdą najbardziej wzruszające książki, jakie czytałam, zaznaczam od razu, że kolejność nie ma znaczenia - wszystkie te pozycje wzruszyły mnie w podobnym stopniu (i musicie wiedzieć, że baaardzo rzadko kiedy zdarza mi się uronić łzy podczas czytania). Zapraszam!

Oskar i pani Róża



Mimo tego, że wiedziałam jak skończy się ta historia i tak nie mogłam powstrzymać łez. To, że cała powieść pisana jest z perspektywy dziecka - jego niewiedza na pewne tematy, sposób bycia - dodatkowo wpłynęło na moje odczucia po lekturze. Jest to jedna z najbardziej wartościowych powieści, jakie miałam okazję przeczytać i wiem, że jeszcze nie raz, nie dwa będę do niej wracać. To powieść o czerpaniu z życia całymi garściami, o cieszeniu się z każdego dnia mimo świadomości, że te dni są już policzone. Niezwykła, wartościowa, niesamowita, zabawna i cholernie wzruszająca historia.

Cud chłopak



Tutaj łzy polały się zarówno na książce, jak i na ekranizacji. Cud chłopak to opowieść o chłopcu, który przez wiele operacji, jakie musiał przejść, ma teraz zniekształconą twarz. Auggie nie wygląda jak inne dzieci. Na jego widok rówieśnicy uciekają, nie chcą go nawet dotknąć, a dorośli ze współczuciem odwracają głowę. Chłopiec ma iść do szkoły - przebywać wśród dzieci w swoim wieku. Tam przekonuje się co to znaczy przyjaźń, ale też nienawiść. To piękna powieść, która uczy tego, że wygląd nie ma absolutnie żadnego znaczenia - liczy się wnętrze i to na nie powinniśmy zwracać uwagę w pierwszej kolejności.

Zanim się pojawiłeś



Istny potok łez - nawet nie tyle podczas czytania książki, ale oglądania filmu. Całe siedem osób w kinie - wszyscy smarkający w chusteczki i ocierający nosy. To co się tutaj wydarzyło było po prostu niesamowite. Autorka totalnie mnie rozkleiła swoją powieścią - historia Lou - niezwykle szalonej, z oryginalnym stylem dziewczyny - oraz Willa - byłego rekina biznesu, obecnie poruszającego się na wózku, bez nadziei na lepsze jutro - była jedną z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających historii miłosnych jakie czytałam. Wokół tej książki krąży naprawdę sporo opinii - tę powieść kocha się, albo nienawidzi, a ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Zanim się pojawiłeś poruszyło mnie strasznie i czytałam tę powieść kilka razy, za każdym razem przeżywając te same emocje.

Gwiazd naszych wina


Książka, do której mam spory sentyment. Jest to powieść, od której zaczęłam swoją książkową przygodę, i która wywołała u mnie mnóstwo emocji. Zresztą film również. Trójka młodych ludzi - Hazel, Gus oraz Isaac - każde z nich zmaga się z inną odmianą raka, każde z nich toczy swoją prywatną walkę. łączy ich przyjaźń i niezwykle silna więź. Przypuszczam, że większość z was już czytała tę powieść i pewnie domyślacie się, co mnie w niej tak bardzo poruszyło. Końcówka książki wywołała u mnie łzy, czytałam tę powieść kilka razy i na pewno jeszcze do niej wrócę, by od nowa przeżyć te emocje.

Marley i ja


W tym przypadku, nie tyle książka wywołała u mnie tak dużo emocji, ale film. Kuuurde, podczas oglądania ryczałam jak bóbr. Historia opowiada o zwariowanym piesku - Marley'u oraz jego właścicielach, którzy mają z nim niezwykle ciekawe życie. Właściwie można powiedzieć, że to pies ma tutaj prawdziwą władzę, a nie ludzie. Kocham te zwierzątka i po prostu nie mogłam nie wzruszyć się przy tej pięknej, pełnej ciepła, miłości, humoru (!), rodzinnej historii. Końcówka była niezwykle wzruszająca i polecam wam zapoznać się zarówno z książką, jak i z filmem, a jeśli tak jak ja kochacie psiaki, to już w ogóle pozycja obowiązkowa dla was.

I na tym zamykam moje dzisiejsze zestawienie. Jestem bardzo ciekawa jakie książki Wy dopasowalibyście do tej kategorii. Dajcie znać w komentarzach, które powieści wywołały u was łzy, a może nie było żadnej takiej? Jeśli macie jakieś pomysły na to, o jakich książkach mogłabym napisać w kolejnym poście z tego cyklu, również dajcie znać. Trzymajcie się ciepło, do napisania! :) 
Udostępnij

wtorek, 15 maja 2018

Margo, czyli książka, której do końca nie rozumiem

W Bone jest dom. W domu mieszka dziewczyna. W dziewczynie mieszka ciemność.


Margo ma naprawdę porąbane życie. Jej matka sprzedaje swoje ciało i traktuje córkę jak służącą. Dziewczyna właściwie nie wie co to normalna rodzina - nawet swój dom nazywa pożeraczem, nie cierpi go, podobnie jak całego miasteczka, czuje że jej życie zmierza w naprawdę beznadziejnym kierunku. Jej światopogląd nieco się zmienia gdy pozdaje Judaha - chłopaka z sąsiedztwa, który porusza się na wózku inwalidzkim. Jak ta znajomość wpłynie na losy bohaterki? Czy przezwycięży ona mrok, który skrywa głęboko w sobie?

Margo to dość specyficzna książka. Szczerze powiedziawszy, sama do końca jej nie rozumiem i nie wiem co myśleć o zakończeniu. Jest to powieść, o młodej osobie, która zmaga się z otaczającym ją światem, pełnym przemocy, nienawiści, obojętności. Bone to niezwykle niebezpieczne miasteczko - pełne marginesu społecznego - narkotyki, przemoc domowa, prostytucja są tutaj czymś normalnym, nikt na to nie zwraca większej uwagi. Dorastanie w takim miejscu na stałe odciska piętno w umyśle Margo. Właśnie to jest głównym wątkiem książki - cała historia skupia się na psychice głównej bohaterki i zmianach w jej zachowaniu, postrzeganiu świata i ludzi.


Zakończenie powieści było dla mnie dość nietypowe. Po raz pierwszy po skończeniu czytania zastanawiałam się, co się tutaj tak właściwie wydarzyło - jak w końcu wygląda ta opowieść, co jest prawdą w tej historii, a co tylko zostało wyobrażone przez główną bohaterkę? Szczerze to do tej pory nie wiem jak interpretować to zakończenie - pod koniec po prostu się pogubiłam i coraz mniej z tego wszystkiego rozumiałam. Autorka spowodowała, że miałam niemały mętlik w głowie i w sumie to nie do końca wiem co myśleć o tej książce.

Margo to powieść, w której główną rolę gra - jak już wcześniej wspomniałam - umysł i psychika głównej bohaterki. Przez całą historię obserwujemy zmiany jakie zachodzą w dziewczynie - śledzimy jej tok rozumowania, jesteśmy świadkami rzeczy jakich się dopuszcza, obserwujemy jej przemianę - ze spokojnej, nieśmiałej i lekko otyłej trzynastolatki, zmienia się w pewną siebie, atrakcyjną kobietę, która po obraniu sobie określonego celu zrobi wszystko aby go osiągnąć.


Powieść Tarryn Fisher jest napisana w mrocznym klimacie. Autorka ma bardzo lekkie pióro i przyjemny styl, dzięki czemu przeczytanie jej książki zajmuje niewiele czasu. Jest to historia o dziewczynie, która dorastała w bardzo nieciekawym (to mało powiedziane) miejscu, co miało ogromny wpływ na jej psychikę. Zakończenie powoduje mętlik w głowie, nie wiadomo co o nim myśleć - jest dość dziwne i szczerze to wolałabym, żeby autorka bardziej wytłumaczyła niektóre kwestie i napisała na końcu coś dokładniejszego na temat głównej bohaterki - w sumie to nie wiadomo co działo się w powieści naprawdę, a co było wytworem wyobraźni głównej bohaterki. Ciężko mi zrozumieć tę książkę i ocenić ją, bo chyba nie do końca wiem o co w niej chodziło. Dajcie znać czy czytaliście Margo i czy wywarła ona u was podobne wrażenie jak u mnie. To chyba jedna z bardziej zakręconych historii jakie czytałam i nie wiem czy w pozytywnym, czy w negatywnym tego słowa znaczeniu. Nie polecam, ale też nie odradzam wam tej książki - sami zdecydujcie czy chcecie ją przeczytać.


Udostępnij

sobota, 12 maja 2018

Naprawdę duuuży Book Haul :)



Stwierdziłam, że baaardzo dawno temu pojawił się u mnie jakiś tam stosik. Postanowiłam, że skoro minęło tyle czasu odkąd ostatnio pokazywałam wam moje najnowsze książkowe perełki, to najwyższy czas wziąć się w garść, zrobić parę fotek i pokazać wam co nowego pojawiło się na mojej biblioteczce od tamtej pory. Zaczęłam ściągać te pozycje z półek i stwierdziłam, że jest tego naprawdę sporo, ale jeśli lubicie oglądać stosiki innych moli książkowych, to ten post jest specjalnie dla was! :)


Zacznę od książek, które dostałam na święta Bożego Narodzenia i urodziny ( o rany faktycznie mnóstwo czasu upłynęło od ostatniego stosiku, skoro w maju pokazuję wam książki ze świąt i urodzin, które miałam w październiku :D). Harry Potter i Komnata Tajemnic w wersji ilustrowanej to prezent urodzinowy. Planuję kiedyś zrobić post o tych przepięknych wydaniach Harry'ego Pottera - każdy Potterhead powinien je mieć w swojej kolekcji. *.* Prócz tego moje siostry postawiły na wielką oryginalność, bo na 18 dostałam od nich również... siodełko do roweru, bo moje poprzednie było cholernie niewygodne, a że często i chętnie jeżdżę na rowerze, zazwyczaj bolał mnie od tego siodełka tyłek, więc prezent jak najbardziej praktyczny! :D Więzień Azkabanu i Psiego najlepszego to prezenty świąteczne również od sióstr, a Margo wypożyczyłam ostatnio z biblioteki.


Teraz pozycje, które kupiłam sobie sama:

  • Drugie bicie serca oraz Cud chłopak to pozycje upolowane na nieprzeczytane przy okazji zakupu repetytorium z angielskiego - głupio mi było kupować samo repetytorium, stwierdziłam, że skoro i tak muszę zapłacić za przesyłkę, to dorzucę do zamówienia jeszcze coś ekstra. :D Obie książki już dawno za mną, ich opinie znajdziecie na blogu. :)
  • Strażnicy światła, Diamentowa góra oraz Trzy i pół sekundy kupiłam na promocji po 11 złotych sztuka na Taniej Książce. Trzy i pół sekundy już za mną, ale dwie pozostałe wciąż czekają na swoją kolej. Kiedyś próbowałam przeczytać Strażników światła, ale nijak nie mogłam się wciągnąć i odłożyłam czytanie na później.
  • Lustrzany świat Melody Black - kupiłam ją za około 10 złotych w empiku, szczerze mówiąc nawet nie pamiętam czy czasem jej już nie pokazywałam, bo kupiłam ją naprawdę dawno temu. I dalej czeka na przeczytanie. :D


  • Replika, Arkadia i Tysiąc pięter to pozycje kupione na znaku na promocji (jestem łowczynią książkowych promocji :D) za około 35 złotych. Nie przeczytałam jeszcze ani jednej - zaczęłam kiedyś Arkadię, ale styl autorki strasznie mi się nie podobał i ciężko mi było przebrnąć przez początkowe strony, więc dałam sobie spokój - może jeszcze kiedyś wrócę do tej historii. Replika zaciekawiła mnie tym, że z tego co się zorientowałam w jednej książce są dwie historie i można ją czytać od tyłu z perspektywy innej postaci. W najbliższym czasie planuję zabrać się za Tysiąc pięter, bo opis zapowiada ciekawą lekturę i już się jej nie mogę doczekać. :)
  • Wszystko to co wyjątkowe, Heaven, Paragraf 5 oraz Serce ze szkła to efekty zakupów na składnicy księgarskiej, gdzie książki kosztują dosłownie grosze, ale niestety ciężko tam upolować coś ciekawego - jednak warto zajrzeć raz na jakiś czas czy czasem nie ma w promocji jakiejś perełki. Kiedyś była Królowa cieni za około 15 złotych, więc cena była naprawdę atrakcyjna.


Teraz czas na egzemplarze od wydawnictw. Na powyższym zdjęciu są pozycje, które dostałam od wydawnictwa Jaguar:
  • Powiedz wreszcie prawdę
  • Pocałunek zdrajcy
  • Ten pierwszy rok
  • Nieskończone światy Jane
  • Milion światów z Tobą
  • Fandom
  • Słowa w ciemnym błękicie
  • Narzeczona księcia
Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii o tych książkach, to znajdują się on na blogu.  ;)


Tutaj mamy recenzencki misz masz:
  • Nerve od Dolnośląskiego, którą dostałam już dość dawno temu i nie pamiętam czy nie pojawiła się w jakiś stosiku - świetna i oryginalna historia, planuję obejrzeć film na jej podstawie.
  • Surogatka od wydawnictwa Burda Książki - bardzo chętnie przeczytam inne książki tej autorki, bo ta była genialna.
  • Ułamek sekundy i Kształt wody to pozycje od portalu zazyjkultury.pl, o których pisałam zarówno na blogu, jak i na stronie portalu.
  • Dziewczyna, która wróciła i Srebrny łabędź (przypadkowo zaplątało mi się tutaj wyżej wspomniane Psiego najlepszego) to egzemplarze recenzenckie od wydawnictwa Kobiecego - opinie tych książek znajdziecie na blogu. ;)
Uff, to już wszystko, całe 30 książek, które przygarnęłam od czasu ostatniego haul'u. :D Trochę mi się tego nazbierało, część pozycji już za mną, niektóre dopiero przed mną, ale na pewno kiedyś przeczytam (albo przynajmniej się postaram) wszystkie. Czytaliście coś z mojego stosiku? Co ostatnio zasiliło waszą biblioteczkę? Pochwalcie się w komentarzu. ;)
Udostępnij

środa, 9 maja 2018

Książka w książce? Fandom | Anna Day

Pewnie każdy książkoholik niejeden raz wyobrażał sobie co by było gdyby tak móc się przenieść do świata z ulubionej książki. Jak nasza obecność wpłynęłaby na całą fabułę? Co robilibyśmy w powieści, jaką rolę musielibyśmy odegrać? Anna Day stworzyła właśnie taką historię, o której mowa będzie w dzisiejszej notce.


Taniec na szubienicy to ulubiona książka Violet. Dziewczyna zna ją praktycznie na pamięć, a film na jej podstawie oglądała całe mnóstwo razy. Wraz z bratem i przyjaciółkami wybiera się na Comic Con, gdzie już nie może się doczekać spotkania z aktorem, który gra główną męską rolę w filmie na podstawie Tańca na szubienicy. Nagle jednak dzieje się coś niezwykłego - Violet z przyjaciółkami i bratem zostają w tajemniczy sposób przeniesieni do uniwersum swej ulubionej historii. Co więcej - za ich sprawą ginie Rose - główna bohaterka książki. Jak potoczą się losy bohaterów? Jaką rolę będą musieli odegrać w powieści? Jakim cudem znaleźli się w świecie z Tańca na szubienicy?

Kiedy tylko przeczytałam opis Fandomu, od razu czułam, że to będzie coś naprawdę dobrego. Po tym jak zobaczyłam na okładce, że James Dashner (autor Więźnia Labiryntu - jednej z moich ulubionych serii) poleca historię Anny Day to już w ogóle wiedziałam, że jej powieść na pewno mi się spodoba. Pełna optymizmu zabrałam się za czytanie i... przepadłam, totalnie się wkręciłam w wykreowany świat i ciężko mi było oderwać się od lektury.


Na początku poznajemy fabułę Tańca na szubienicy, o której opowiada nam Violet. Swoją drogą to naprawdę świetny pomysł, żeby umieścić książkę w książce (mam nadzieję, że mniej więcej rozumiecie co mam na myśli) - mamy dwie historie za jednym zamachem. Potem, akcja zaczyna się stopniowo rozwijać, aż do momentu tajemniczego przeniesienia bohaterów w świat Tańca na szubienicy. I od tego momentu tak naprawdę zaczyna się cała zabawa - akcja goni akcję, właściwie ciągle coś się dzieje i kiedy autorka na chwilę zwalnia z tempem w jakim to wszystko się rozwija, chwilę później powraca z jeszcze większą dawką emocji. Nie ma miejsca na nudę w tej powieści.

Bohaterowie Fandomu różnią się od siebie. Każdy kreowany jest na swój sposób i każdy ma nieco inne cechy. Fajna jest taka różnorodność, bo możemy sobie śmiało przebierać wśród postaci i decydować, kogo lubimy, a kogo nie. Główna bohaterka czasem działała mi na nerwy, ale koniec końców, była ciekawą postacią i mogę powiedzieć, że w końcowej ocenie przypadła mi do gustu. Bardzo interesująca jest sylwetka Asha - który jest moim ulubionym męskim charakterem z Fandomu. Natomiast wątek miłosny jaki pojawił się w powieści, jak na mój gust rozwinął się zbyt szybko i jakoś nie czułam tej chemii między bohaterami - to uczucie wydało mi się takie trochę nijakie i niezbyt dobrze opisane, ale zauważyłam, że w sumie to rzadko kiedy podobają mi się utworzone w książkach wątki miłosne. :D


Anna Day ma bardzo przyjemne pióro. Jej powieść czyta się naprawdę szybko. Końcówka powieści była dla mnie zaskoczeniem i nie spodziewałam się takiego finału. Autorka wplata do swej książki wiele zwrotów akcji, potrafi stworzyć fajny klimat i trzymać czytelnika w napięciu. Fandom jest bardzo wciągającą i zaskakującą powieścią, jest czymś oryginalnym. Wątek miłosny w tej pozycji niezbyt mi się podobał, ale pani Day wynagrodziła mi to fabułą pełną akcji, w jej książce cały czas coś się dzieje. Jeśli szukacie nietypowej historii, czegoś oryginalnego i fajnie napisanego, to Fandom jest idealny dla was. Polecam! :)

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar! :) 


Udostępnij
Designed by Blokotek. All rights reserved.