W momencie kiedy piszę te słowa, Mexican Gothic jest jedną z najbardziej popularnych książek na bookstagramie i booktubie.Mnóstwo osób zachwyca się wyjątkowo mrocznym, wręcz zgniłym klimatem tej historii, nietuzinkową bohaterką i niespodziewanym zwrotem akcji. W dzisiejszej recenzji przedstawię Wam moją opinię na ten temat, bo postanowiłam na własnej skórze przekonać się czy Mexican Gothic zasługuje na tak olbrzymią popularność. Zapraszam. :)
Otrzymawszy gorączkowy list od kuzynki, świeżo upieczonej mężatki, która błaga o ratunek przed tajemniczym fatum, Noemí Taboada wyrusza do Wysokiego Dworu, odludnego domostwa na meksykańskiej prowincji. Nie ma pojęcia, czego może się tam spodziewać – o samej okolicy wie niewiele, a mąż kuzynki, przystojny Anglik, jest dla niej kimś zupełnie obcym.
Noemí nie wydaje się najlepszą kandydatką na wybawczynię. Jest olśniewającą debiutantką, a jej szykowne stroje i doskonałe czerwone szminki lepiej pasowałyby do koktajlowych przyjęć niż do amatorskiego śledztwa. Ale jest też twarda i bystra, ma niezłomny charakter, a przy tym nie boi się ani nowego męża kuzynki, demonicznego i urzekającego zarazem, ani jego ojca, wiekowego patriarchy rodu, wyraźnie zafascynowanego Noemí, ani nawet samego domu, który zaczyna dręczyć ją w snach wizjami pełnymi krwi i śmierci.
Największą zaletą tej książki jest jej klimat. Czytelnik przesiąka całą zgnilizna i pleśnią Wysokiego Dworu. Czuć ten niepokój, strach, a z każdą przewróconą kartką w naszych głowach pojawia się coraz więcej pytań bez odpowiedzi. Odkładasz książkę z niepokojem o główną bohaterkę, z gęsią skórką na rękach i dziwnym uczuciem w żołądku. Genialnym elementem książki są czarne strony z tajemniczą, zamaskowaną postacią, które możemy oglądać na początku każdego rozdziału. Brzmi świetnie prawda?
Mexican Gothic zapowiadał się naprawdę wspaniale, aż do tej nieszczęsnej plus minus 250 strony, gdzie cała historia moim zdaniem straciła na uroku poprzez wprowadzenie niespodziewanego, acz bardzo udziwnionego pomysłu na rozwinięcie fabuły. Rozumiem, że autorka chciała nas zaskoczyć wątkiem, którego chyba nikt się nie spodziewał - świetnie, ale według mnie niestety nieudolnie. Z genialnie prosperującej, mrocznej historii powstała nam nagle powieść fantasy, która kompletnie mnie nie przekonuje. Nie chcę nikomu psuć zabawy z czytania, dlatego nie zdradzę szczegółów, ale nie podobał mi się ten zwrot akcji, moim zdaniem zdecydowanie obniżył jakość książki, a całą akcję można było zdecydowanie lepiej poprowadzić, w nieco innym kierunku.
Mnóstwo ludzi uważa, że pomysł autorki na ten zwrot akcji był świetny i zaskakujący. Zaskakujący tak, świetny - niestety nie. Ostatnie rozdziały czytało mi się zdecydowanie gorzej - klimat był zachowany, ale fabuła poszła w stronę, która niestety nie przekonała mnie, nie podobała mi się i znacznie obniżyła poziom książki. Druga połowa Mexican Gothic to za dużo wydziwiania, wprowadzanie niepotrzebnych wątków i niestety - przewidywalność.
Podsumowując - Mexican Gothic to książka genialna w pierwszej połowie. Klimat tej powieści zdecydowanie jest jej najlepszym aspektem. Niestety druga połowa zaniża poziom całości, przez wprowadzenie wątku, który moim zdaniem kompletnie nie pasuje do tej historii i psuje cały jej odbiór. Nie dziwię się, że tak wiele osób ją teraz czyta, bo na listopadowe wieczory ta powieść jest po prostu idealna. Dziwią mnie natomiast same pozytywy na temat tej książki, ale jak wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę - każdy ma prawo do własnej opinii. Dajcie znać, czy czytaliście tę książkę, a jeśli tak to podzielcie się swoim zdaniem na jej temat - sekcja komentarzy jest dla Was. :)
Mexican Gothic oraz mnóstwo innych nowości w dobrych cenach znajdziecie na Taniej Książce :)
Szkoda, że poziom książki jest nierówny. Czas pokaże, czy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, chociaż niepokoi mnie ten zwrot akcji, o którym piszesz ;)
OdpowiedzUsuńDobrze żarło i zdechło.
OdpowiedzUsuń