Strony
▼
sobota, 25 lutego 2017
Królestwa Nashiry. Marzenie Talithy - recenzja
Tytuł: Królestwa Nashiry. Marzenie Talithy
Autor: Licia Troisi
Tom: 1
Cykl: Królestwa Nashiry
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Wyobraźcie sobie, że żyjecie w świecie gdzie powietrze jest luksusem. Jedyne jego źródło to Powietrzne Kamienie, które są ukryte w klasztorach w koronach ogromnych drzew, gdzie zakonnice pilnują je i odpowiadają za powietrze, które wydzielają. W cieniu tych drzew żyją mieszkańcy imperium Talarii, w skład którego wchodzi między innymi Królestwo Wiosny, gdzie mieszka Talitha - córka hrabiego Megassy. Dziewczyna od zawsze chciała być wojowniczką, dlatego kiedy na skutek nieszczęścia została zmuszona do wstąpienia do klasztoru i przejęcia obowiązku pilnowania Kamienia, nie pałała szczególnym entuzjazmem. Wkrótce później Talitha wraz ze swym przyjacielem - niewolnikiem Saiphem odkrywają iż wszystkim grozi niebezpieczeństwo - ogień dwóch słońc. Czy dziewczyna odnajdzie tego, który może jej pomóc ocalić ludzi? Co zrobi dla wolności - swojej, oraz Saipha?
Gdyby nie to, że moja mama przyniosła tę książkę pewnego dnia z biblioteki, prawdopodobnie nigdy bym się na nią nie natknęła. Szczerze mówiąc to niespecjalnie mnie do niej ciągnęło, więc pewnie nie przeczytałabym jej, ale zrobiłam to ponieważ mamie się spodobała, polecała mi ją, więc postanowiłam dać tej historii szansę.
W tym przypadku mogę podzielić tę książkę na dwie połowy - pierwszą, bardzo dobrą, z ciekawymi wydarzeniami, sekretami oraz szybką akcją, i drugą - nudną, podczas której omijałam niektóre przydługie opisy i odliczałam strony do końca książki. Pierwsza połowa była naprawdę bardzo dobra i byłam strasznie ciekawa jak ta historia dalej się potoczy. Chętnie czytałam kolejne rozdziały i fabuła była naprawdę ciekawa. Niestety, kiedy już myślałam, że to naprawdę świetna, choć mało znana historia, autorka negatywnie mnie zaskoczyła.
Druga połowa była nudna. Opisów było mnóstwo, były one długie, a dialogi dość sztuczne i drętwe przez co omijałam niektóre fragmenty i co chwila patrzyłam ile jeszcze stron zostało do końca. Poza tym w pierwszej części miałam wrażenie, że główni bohaterowie z trudem czynią pewne rzeczy i ponoszą przy tym porażki. W drugiej części szło im wszystko zdecydowanie zbyt łatwo. Miałam wrażenie, że bez specjalnych trudności wszystko im się udaje i mają wyjątkowe szczęście podczas swej wędrówki. Bo nawet jeśli coś stawało im na przeszkodzie, jakoś z tym sobie radzili i po prostu szli dalej.
Główna bohaterka mnie irytowała. Chciała wszystko robić na siłę i czasem robiła naprawdę bezmyślne rzeczy. Była uparta i jak na mój gust, trochę za bardzo arogancka. Saiph był na szczęście nieco bardziej ogarnięty - przez to, że był niewolnikiem miał większe pojęcie o ludzkich zachowaniach i pomysłowości, oraz był sprytniejszy i mądrzejszy. Działał raczej rozważnie i hamował Talithe w niektórych jej pomysłach, co w sumie wychodziło im obojgu na dobre. Polubiłam go bardziej niż dziewczynę.
Niestety po świetnym początku, koniec końców zawiodłam się na tej pozycji. Zapowiadała się naprawdę świetna lektura z wyjątkowym światem - bo muszę przyznać - autorka miała naprawdę niezwykłą wyobraźnię, że wykreowała taki świat. Pełno w nim było magii i kojarzył mi się on trochę z takim elfowym (nie wiem jak to ująć, żeby ładnie zabrzmiało xD) klimatem (wiecie - drzewa, ludzie w nich mieszkający, specjalne osoby, żyjące praktycznie w chmurach aby pilnowały Kamienia), więc jeśli jesteście fanami czegoś takiego to myślę, że Marzenie Talithy przypadnie wam do gustu. Nie jest to książka zła, po prostu po bardzo dobrym początku spodziewałam się czegoś więcej, a niestety pod koniec czytania odkładałam tę książkę dość często, bo po prostu nudziła mnie ona. Jednak klimat w tej historii jest niespotykany i myślę, że właśnie dla niego, oraz dla tego oryginalnego świata jaki wykreowała autorka, warto sięgnąć po Marzenie Talithy. Jeśli liczycie na porywającą historię z szybką akcją, to możecie się trochę rozczarować.
Moja ocena: 6/10
wtorek, 21 lutego 2017
Szklany tron - recenzja
Tytuł: Szklany tron
Autor: Sarah J. Maas
Tom: 1
Cykl: Szklany Tron
Liczba stron: 520
Wydawnictwo: Uroboros
Celaena Sardothien to najsławniejsza Zabójczyni Adarlanu. Jednak przez jeden błąd zostaje złapana i skazana na dożywotnią, niewolniczą prace w kopalni. Kiedy wydaje się, że nie ma już ratunku i zginie z wycieńczenia, pojawia się dla niej szansa - sam następca tronu Dorian wraz ze swoją świtą pojawia się u wrót kopalni z propozycją nie do odrzucenia. Celaena ma wziąć udział w Turnieju Królewskim o tytuł Królewskiej Obrończyni. Wkrótce okazuje się, że uczestnicy tego turnieju są mordowani przez nieznanego sprawcę, w bardzo brutalny sposób. Czy dziewczynie uda się zdemaskować mordercę zanim sama stanie się jego ofiarą?
Wreszcie przeczytałam Szklany tron! :D Zabierałam się do tego chyba z rok i udało mi się! Teraz, krótka wiadomość dla osób, które podobnie jak ja zwlekały z przeczytaniem tej książki: Odłóżcie wszystkie lektury na bok, zróbcie miejsce dla Szklanego tronu, bo ta książka po prostu wgniecie was w fotel!
Celaena to cholernie twarda babka! xD Nie radze z nią zaczynać, bo to będzie ostatnia rzecz jaką zrobicie. Ta dziewczyna to najsławniejsza Zabójczyni Adarlanu z dużym doświadczeniem, oraz dobrymi technikami, twarda, silna, niezależna. Jest odważniejsza od najbardziej znanych wojowników, zabójców itp. To chodząca legenda, która zna swoja wartość. Jednym słowem - ta dziewczyna jest po prostu ZARĄBISTA! xD
Książka jest niezwykle wciągająca i bardzo ciężko się od niej oderwać, dlatego dobrze by było gdybyście mieli trochę wolnego czasu w zapasie, żeby spokojnie skończyć czytanie. Sarah J. Maas wymyśliła niezwykły świat pełen magii, ale również brutalności. To historia o próbie przetrwania i walce o wolność nawet za pomocą najgorszych możliwych środków. Pełno tutaj magii, intryg, zła czającego się w każdym rogu szklanego zamku. W połowie książki miałam pewne podejrzenia co do tożsamości mordercy, ale okazały się nietrafne i najlepsze jest to, że autorka potrafi skierować nasze domysły zupełnie w inną stronę, podczas gdy to co najbardziej oczywiste zupełnie nam umyka.
Nie mogłabym nie wspomnieć tutaj o Chaol'u - dowódcy straży, który jest moja ulubioną męska postacią tej historii. Chaol to człowiek mogłoby się wydawać poważny i trzymający się zasad, ale tak naprawdę w środku aż kipi od przeróżnych emocji. To świetny facet - pełen sarkazmu, odważny, opiekuńczy i z braku lepszego określenia powiem, że był po prostu wyjątkowy. Serio! Trudno wam będzie spotkać się ponownie z takim bohaterem. <3 No i czy muszę jeszcze dodawać, że jestem TeamChaol? xD <3
Jeśli nudzą was książki fantasy, których fabuła wydaje wam się znajoma, bohaterowie płytcy i sztuczni i macie wrażenie, że to już kiedyś było, to sięgnijcie po Szklany tron. To wspaniała historia od której ciężko jest się oderwać, z niesamowitymi bohaterami, szybką akcją i magią. Ja jestem totalnie oczarowana i aktualnie już przeczytałam drugi tom - był jeszcze lepszy od pierwszego, a teraz już nie mogę się doczekać przeczytania tomu trzeciego. Teraz na zakończenie nie pozostaje mi nic innego jak tylko poradzić wam: PRZECZYTAJCIE TO! :D
Moja ocena: 9/10
wtorek, 14 lutego 2017
5 książek na Walentynki ♥
Cześć kochani!
14 luty - dzień zakochanych! Niektórzy z was pewnie spędzają go z kimś wyjątkowym, drugą połówką, inni siedzą pod kocykiem z książką w ręce, jeszcze inni totalnie nie uznają tego święta i robią to co zwykle. Niezależnie od tego do której z tych grup się zaliczacie (ja osobiście ciesze się swoim życiem singielki i traktuję ten dzień jak każdy inny xD) możecie teraz przeczytać jakie 5 książek będą idealne na ten dzień, ponieważ w każdej z nich w większym lub mniejszym stopniu pojawia się wątek miłosny. Zapraszam! :)Gwiazd naszych wina
Pewnie każdy słyszał kiedyś o tej książce, jeśli jednak nie wiecie o czym ona jest, to zaraz wam co nieco przybliżę tę historię! :D Hazel oraz Augustus spotykają się na grupie wsparcia dla osób chorych na raka. Praktycznie od razu się zaprzyjaźniają, jednak czy mogą pozwolić sobie na głębsze uczucie w obliczu choroby, kiedy każdy dzień jest wyzwaniem? Gwiazd naszych wina to jedna z moich ukochanych książek, czytałam ją dwa lub trzy razy. To historia o tym, że należy cieszyć się z tego co mamy i sprawiać aby każdy dzień był wyjątkowy - najważniejsze jest tu i teraz.Calder. Narodziny odwagi
To pozycja dla nieco starszych czytelników ze względu na niektóre sceny pomiędzy dwójką głównych bohaterów - Calder'em i Eden. Ta dwójka spotyka się w świecie gdzie nie mają prawa być razem, to społeczeństwo, w którym każdy z mieszkańców ma przypisana określona rolę - Eden zjawiła się tutaj aby poślubić wodza mieszkańców - Hectora. Czy Calder i Eden będą mogli cieszyć się upragnioną wolnością? Tutaj mamy do czynienia z przewidywalnym romansem z ciekawym wątkiem nietypowego społeczeństwa w którym nasi bohaterowie żyją. Ta historia pokazuje jak silne potrafi być uczucie pomiędzy dwójką ludzi, oraz do czego są oni zdolni w imię miłości.Dwór cierni i róż
Jedna z najlepszych książek jakie czytałam w 2016 roku. Feyra zabija wilka. nie wie jednak że przyjdzie jej za to odpokutować przez zamieszkanie z istotą której nienawidzi - Fae. Wkrótce potem poznaje uroki życia w Dworze Wiosny, oraz zyskuje nowych przyjaciół. Czy dziewczyna pokona zarazę, która szerzy się na ziemiach Fae? Jak potoczy się jej relacja z Fae wysokiego rodu - Tamlinem? I czy mieszkanie z nim jest rzeczywiście aż takie złe? Ta opowieść to gratka dla fanów Pięknej i Bestii, ponieważ powstała na podstawie tej magicznej baśni. To niezwykła historia z wspaniałymi bohaterami, głębokim uczuciem pomiędzy dwójka ludzi oraz opowieść o niezwyklej odwadze i poświęceniu w imię miłości.Zanim się pojawiłeś
To przepiękna historia, podczas jej czytania nie jeden raz poleciały mi łzy i na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę. Szalona Lou jest zmuszona rozpocząć pracę jako opiekunka sparaliżowanego człowieka - Will'a. Początkowo jej praca to koszmar, a Will to niezwykle nieznośny facet. Jednak z biegiem czasu Lou przełamuje skorupę za którą skrył się prawdziwy Will - dżentelmen, z dużym poczuciem humoru, sarkazmem oraz niezwykłym podejściem do życia, które kochał całym sercem. Czy Lou pozwoli mu zapomnieć o jego niepełnosprawności? Czy Will będzie w stanie znów kochać życie? Ta historia jest po prostu przepiękna, zabawna i cholernie wzruszająca. Pozwala nam spojrzeć na nasze życie nieco inaczej niż do tej pory i uczy, że trzeba je doceniać i nie marnować dni na nic nierobienie. Trzeba PO PROSTU ŻYĆ! <3Z innej bajki
Czy któraś z nas nie marzyła o tym aby poznać i pokochać przystojnego księcia? Każda zapewne wyobraża sobie swojego księcia z bajki i pragnie takiego spotkać. Dokładnie to przydarzyło się Delilah - poznała swojego księcia który był... jednym z bohaterów pewnej książki. Dziewczyna odkryła że książę potrafi mówić, że żyje! Od tamtej pory nie może się rozstać ze swoją baśnią i razem z Oliverem próbują obmyślić plan na wyciągnięcie go z książki. Czy ich plan się powiedzie? Czy będą mogli naprawdę żyć długo i szczęśliwie? Ta historia jest jak bajka - do tego zawiera niezwykłe ilustracje oraz kolorową czcionkę. Dla każdej dziewczyny - marzycielki będzie idealną pozycja zwłaszcza na Walentynki. Nigdy nie możemy się poddać, a prawdziwa miłość może czekać na nas wszędzie.Tak wyglądają moje propozycje książkowe na tegoroczne Walentynki. Znaleźliście coś dla siebie? A może macie jeszcze inne propozycje związane z tym dniem? Podzielcie się tym w komentarzu, a ja zmykam i życzę wam Wesołych Walentynek! :D
sobota, 11 lutego 2017
[PRZEDPREMIEROWO] Był sobie pies - recenzja
Tytuł: Był sobie pies
Autor: W. Bruce Cameron
Tom: 1
Cykl: -
Liczba stron: 392
Wydawnictwo: Kobiece
Kocham pieski całym sercem i nie wyobrażam sobie życia bez ich towarzystwa. Dlatego jak tylko zobaczyłam samą okładkę, nawet nie czytając opisu wiedziałam że to coś idealnego dla mnie. No, więc oczywiście MUSIAŁAM TO PRZECZYTAĆ! I jakie są moje odczucia po lekturze?
Po pierwsze - narracja. Narratorem tej niezwykłej powieści jest pies, dzięki czemu możemy widzieć świat jego oczami, co jest prawdziwą przyjemnością nie tylko dla miłośników tych czworonogów. Bailey opowiada o swoich przygodach prosto i na temat - nie rozmyśla za dużo, on po prostu cieszy się chwilą! . Podczas czytania naprawdę trudno jest się nie roześmiać z przemyśleń głównego bohatera, jest to jeden z najlepszych zwierzęcych bohaterów o jakich do tej pory czytałam!
Książkę po prostu się pochłania! Przeczytałam ją w dwa dni i zapewne kiedyś jeszcze do niej wrócę. To historia pełna wzruszeń, zabawnych momentów, trudno się od niej oderwać. Podczas czytania razem z Bailey'm szukamy sensu psiego życia, jesteśmy świadkami okrucieństwo ludzi wobec zwierząt, ale również i - wielkiego uczucia jakie może połączyć pana i swojego pupila. Ethan i Bailey świetnie się dopełniają - są prawdziwymi przyjaciółmi.
Ta historia pokazuje nam jak bardzo pieski potrafią być wierne ludziom oraz jak wielką miłością nas darzą. To pozycja dla każdego - niezależnie od tego czy masz 6, 16, czy 66 lat. To taka książkowa perełka - pełna ciepła, miłości i ... piesków, oczywiście! ;) Zakończenie jest bardzo wzruszające, dlatego kiedy już zaopatrzycie się w paczkę chusteczek, kubek kakao i cieplutki kocyk, nie pozostanie wam nic innego jak sięgnąć po tę książkę. A jeszcze lepiej jak przytulicie swojego psiaka i razem z nim pogrążycie się w lekturze. Polecam nie tylko miłośnikom psów! ;)
Moja ocena: 8/10
Autor: W. Bruce Cameron
Tom: 1
Cykl: -
Liczba stron: 392
Wydawnictwo: Kobiece
Ten świat jest naprawdę pomerdany!
Życie pieska nie jest łatwe - pełno dziwnych ludzi i ich jeszcze dziwniejszych zachowań pyszne żarełko ze śmietnika, durne koty, mnóstwo rzeczy do gryzienia... Bailey wprowadza nas w jego zwariowane życie, pozwala nam widzieć świat jego oczami. Pewnego dnia poznaje Ethana - ośmioletniego chłopca, który od pierwszego wrażenia go pokochał, oczywiście z wzajemnością! Bailey kocha zabawy z chłopcem, dokuczanie Dymce - domowej kotce, latanie za skunksami, Farmę, nurkowanie w wodzie, gryzienie różnych przedmiotów... Niestety czas szybko leci, a życie Bailey'a powoli dobiega końca. Jednak jak na wyjątkowego psa przystało - Bailey nie umiera tak po prostu, lecz... rodzi się na nowo po to aby kochać ludzi całym psim serduchem oraz nauczyć ich jak niewiele potrzeba do szczęścia!Kocham pieski całym sercem i nie wyobrażam sobie życia bez ich towarzystwa. Dlatego jak tylko zobaczyłam samą okładkę, nawet nie czytając opisu wiedziałam że to coś idealnego dla mnie. No, więc oczywiście MUSIAŁAM TO PRZECZYTAĆ! I jakie są moje odczucia po lekturze?
Po pierwsze - narracja. Narratorem tej niezwykłej powieści jest pies, dzięki czemu możemy widzieć świat jego oczami, co jest prawdziwą przyjemnością nie tylko dla miłośników tych czworonogów. Bailey opowiada o swoich przygodach prosto i na temat - nie rozmyśla za dużo, on po prostu cieszy się chwilą! . Podczas czytania naprawdę trudno jest się nie roześmiać z przemyśleń głównego bohatera, jest to jeden z najlepszych zwierzęcych bohaterów o jakich do tej pory czytałam!
Książkę po prostu się pochłania! Przeczytałam ją w dwa dni i zapewne kiedyś jeszcze do niej wrócę. To historia pełna wzruszeń, zabawnych momentów, trudno się od niej oderwać. Podczas czytania razem z Bailey'm szukamy sensu psiego życia, jesteśmy świadkami okrucieństwo ludzi wobec zwierząt, ale również i - wielkiego uczucia jakie może połączyć pana i swojego pupila. Ethan i Bailey świetnie się dopełniają - są prawdziwymi przyjaciółmi.
Ta historia pokazuje nam jak bardzo pieski potrafią być wierne ludziom oraz jak wielką miłością nas darzą. To pozycja dla każdego - niezależnie od tego czy masz 6, 16, czy 66 lat. To taka książkowa perełka - pełna ciepła, miłości i ... piesków, oczywiście! ;) Zakończenie jest bardzo wzruszające, dlatego kiedy już zaopatrzycie się w paczkę chusteczek, kubek kakao i cieplutki kocyk, nie pozostanie wam nic innego jak sięgnąć po tę książkę. A jeszcze lepiej jak przytulicie swojego psiaka i razem z nim pogrążycie się w lekturze. Polecam nie tylko miłośnikom psów! ;)
Moja ocena: 8/10
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece
P.S: 17 lutego premiera ekranizacji książki Był sobie pies, więc zostawiam wam tutaj zwiastun i mam nadzieję, że spodoba wam się tak mocno jak mnie! <3
niedziela, 5 lutego 2017
Teen Wolf - sezon 6A
Cześć i czołem ludziki! :D
Dzisiaj postanowiłam, że napiszę dla was coś innego, a mianowicie coś w stylu recenzji jednego z dwóch moich ulubionych seriali (o drugim możecie poczytać klikając TUTAJ), czyli o Teen Wolf'ie. Starałam się jak najmniej spoilerować, ale jeśli jeszcze nie oglądałeś/aś sezonu 6 to wiedz, że jakie tam spoilery mogą się w tym poście pojawić. :) A wszystkich fanów przygód Scott'a i Stilesa zapraszam do czytania i zostawienia swojej opinii o połowie ostatniego (!) sezonu.Jedno słowo opisujące sezon 6A? STILES! Dla fanów tego kochanego, sarkastycznego, zabawnego, uroczego... (10 minut później xD) ... wspaniałego chłopaka, ten sezon to istna petarda! I jak już pewnie zdążyliście zauważyć - ja również zaliczam się do grona fanów Stilinskiego, więc ten sezon był dla mnie jednym z lepszych. ^^ Stiles pojawił się w trzech (o ile dobrze pamiętam) odcinkach, ale mimo tego iż przez pozostałe 7 go nie widzieliśmy, dało się wyczuć jego obecność - we wspomnieniach pozostałych bohaterów. Nie powiem wam dlaczego tak mało było tego bohatera, bo nie chciałabym za bardzo spoilerować, a ci, którzy oglądali wiedzą dlaczego tak rzadko go widzieliśmy w 6A. Stiles jest tak barwną i niezapomnianą postacią, że mimo wszystko i tak ciągle z nami był. Poza tym - kolejna gratka dla fanów Stilinskiego - wreszcie znamy jego imię! Ja osobiście byłam troszkęęę zaskoczona, bo NAPRAWDĘ ciężko mi sobie wyobrazić zwracanie się do Stilesa po imieniu, tym bardziej, że bardzo śmiesznie było wymówione przez szeryfa. xD Ooo, a skoro już o szeryfie mowa - jego imię też poznaliśmy! Same nowe wiadomości w tym sezonie. :D
Kolejny bardzo ważny wątek - Jeźdźcy Widmo (Ghost Riders) - czyli te paśkudne stwory, jednego macie na zdjęciu wyżej. Główni złoczyńcy pierwszej połowy 6 sezonu, którzy strasznie namieszali w życiu naszych bohaterów. To istoty praktycznie nie do pokonania, tajemniczy, pojawiają się i znikają czyniąc przy tym sporo zamieszania. Podczas tych 10 odcinków możemy zobaczyć kilka walk pomiędzy nimi, a Scott'em i jego przyjaciółmi - bardzo ciekawie się to ogląda, punkt dla Jeff'a Davisa! ;)
Jeśli nie przepadacie za Stydią, możecie być trochę rozczarowani tym sezonem, ponieważ ta dwójka zdecydowanie wysuwa się w nim na pierwszy plan (ale mnie kusiło żeby wstawić tu pewnego gifa, ale zdecydowałam się go nie wstawiać bo spoiler *.*). O Stilinskim wspomniałam już wyżej, teraz skupmy się na Lydii. Zachwycił mnie jej upór i dążenie do celu. Mimo, że wszyscy powątpiewali w jej przeczucia (nigdy nie wątpcie w to co mówi banshee xD), ona wiedziała że ma rację i chociaż było jej ciężko - nie poddawała się. Po tych 10 odcinkach moja sympatia do niej jeszcze bardziej wzrosła.
Nie mogę też pominąć przyjaźni pomiędzy Scott'em, a Stiles'em. Ta dwójka jest ze sobą tak zgrana - to nie są zwykli przyjaciele - oni są dla siebie nawet kimś więcej niż braćmi. Moment kiedy wreszcie się spotkali - to było przepiękne i wzruszające! *.* Mało jest w serialach przyjaźni tak silnych jak ta tutaj. A skoro poruszyłam wątek Scotta - czy wy też zaczęliście może shippować go z Malią? Bo ja uważam, że byliby świetną parą - a Malia byłaby dla niego lepsza od Kiry. Co o tym sądzicie? :>
Kilka osób zmieniło się w ciągu tych kilku odcinków i największą zmianę niewątpliwie przeszedł Theo! Tak - ten Theo, którego tak nienawidziłam po 5 sezonie, zyskał trochę mojej sympatii w tym. Poza tym Peter! Nasz zły wilkołak, w tym sezonie był jedną z najlepszych postaci. Jego relacja z Malią była piękna i strasznie lubię tę dwójkę razem. Ich wspólne sceny były świetne! Teksty Petera jak zwykle rozwalające, a uczucia jakie okazywał Malii - ahh, to było piękne! :')
Powoli musimy się żegnać z serialem - 6 sezon ma być już ostatni, więc bardzo mi się podobały retrospekcje i urywki poprzednich sezonów we wspomnieniach bohaterów. To były wzruszające momenty dzięki którym aż ma się ochotę zacząć swoja przygodę z serialem od początku. Ta połowa sezonu kręciła się w sumie w okół wspomnień, które okazały się tutaj bardzo istotne. Nie zabrakło wzruszeń, zaskoczeń (imię Stiles'a xD), strachu (zwłaszcza w odcinku z Canaan - niestety nie pamiętam, który to był dokładnie), zabawnych momentów... Relacje między niektórymi postaciami trochę się pozmieniały, ale w sumie wszystko wyszło na plus i bardzo mi się podobało.
Podsumowując - był to jeden z najlepszych sezonów serialu i nie nazwałabym go tak niesamowitym jak 3B, ale mogę go uplasować na drugim miejscu. Ten sezon to gratka dla fanów Stilesa i Stydii, oraz relacji pomiędzy Malią, a Peter'em. A jeśli kiedyś chcieliście zobaczyć Liama na koniu - tadam! macie tutaj idealną okazję! xD Nie zabrakło mrożących krew w żyłach scen, ooo i pojawił się wilkołak - nazista, który był trochę przerażający, zwłaszcza jak coś zjadał (ci co oglądali wiedzą o co chodzi) xD. Nawet Hayden było dość mało więc dla tych którzy jej nie lubią (ja też się zaliczam do tej grupy :P) było to zaletą. Finałowy odcinek - świetny - sceny walk, kilka wielkich spotkań, z których każde było wzruszające, powrócił również kij do baseball'a, z którym często widzieliśmy Stilesa! (swoją drogą jego wejście z kijem było bombowe! xD).
Sezon 6A był bardzo udany pod wieloma względami i nie mogłam się doczekać aż minie kolejny tydzień i obejrzę następny odcinek serialu, a teraz kiedy połowa sezonu już za nami myślę o odświeżeniu sobie wszystkich odcinków jeszcze raz. To była mieszanka przeróżnych emocji - od radości, przez wzruszenia, obrzydzenie, a na strachu kończąc. W niektórych momentach byłam tak pochłonięta oglądaniem, że moje paznokcie niezbyt dobrze na tym wyszły, bo nawet nie zauważyłam, że je obgryzam (ahh te emocje xD). Jestem bardzo zadowolona z tych 10 odcinków i mam nadzieję, że kolejne będą równie wspaniałe, a moja miłość do Stilesa jeszcze bardziej wzrosła (noo i do Scotta, Petera, a nawet troszkę do Theo!). Teraz krótka informacja do tych, którzy przeczytali to wszystko i nie oglądają Teen Wolfa - zacznijcie! Serio, to nie tylko głupiutka historyjka dla nastolatek o przygodach młodego wilkołaka - to coś więcej - historia o przetrwaniu, przyjaźni, miłości... A do wszystkich, którzy są już po pierwszej połowie 6 sezonu - jak tam wsze odczucia? Też jesteście zadowoleni, czy może wręcz przeciwnie? No i najważniejsze pytanie - co myślicie o imieniu Stilinskiego!? xD
Do napisania! :*
środa, 1 lutego 2017
♥♥ JESTEM Z WAMI JUŻ ROK! ♥♥
31 stycznia zeszłego roku, pewna dziewczyna postanowiła założyć bloga książkowego. Myślała nad tym kilka dni wcześniej, ale ostatniego stycznia poczuła impuls i pod jego wpływem - zrobiła to. Miała nazwę, wiedziała o czym będzie pisać i spróbowała swoich sił, pisząc pierwszy post. Było to podsumowanie miesiąca pod względem czytelniczym i notka, która otwierała Recenzje Klaudii. Zanim jednak pierwszy wpis ujrzał światło dzienne, pojawił się problem z szablonem (emm, znaczy się z tym napisem u góry "Recenzje Klaudii", bo szczerze mówiąc nie wiem czy to się nazywa szablonem, nagłówkiem, czy jeszcze jakoś inaczej xD, ale teraz - mam nadzieję - rozwiałam wasze wątpliwości i już wszystko wiadomo :D). Jednak szybko go rozwiązałam i postanowiłam w całej swej genialności xD, że zrobię go w... Paint'cie! xD Kilka kliknięć i po problemie! :D
Zaraz po pierwszej notce, powstało kilka recenzji, które pojawiły się już w lutym. Z niecierpliwością oczekiwała na pierwszy komentarz, obserwatora, oraz rosnące statystyki. Teraz - rok po tamtym wydarzeniu, piszę dla Was to podsumowanie, w którym chciałabym po pierwsze - podziękować Wam - zarówno osobom, które mnie obserwują, są tutaj któryś raz, a także tym, którzy są u mnie po raz pierwszy. DZIĘKI WIELKIE! ♥♥♥
Na początku wygląd mojego bloga nie powalał na kolana, ale jak na moje możliwości był całkiem okej. Jednak kilka miesięcy temu, postanowiłam, że czas na zmianę - chciałam żeby mój blog wyglądał bardziej profesjonalnie, więc zmieniłam szablon, na ten, który teraz widzicie. Jestem z niego bardzo zadowolona. :)
Moja pierwsza recenzja (uwaga, klikacie w link na własną odpowiedzialność xD) klik nie była doskonała, ale byłam z niej bardzo dumna i nie mogłam się doczekać kiedy ją opublikuję. Była to recenzja książki Black ice.
Pierwsze notki, które dla Was pisałam - czy to recenzje, czy też jakieś zestawienia, podsumowania miesiąca, stosiki i inne pierdoły xD miały liczbę wyświetleń, która wahała się między 30, a 70. Wyjątkami były:
Październik to mój pierwszy maraton na blogu. Dotyczył on Harry'ego Pottera (z racji premiery Przeklętego Dziecka) i przez równiutki tydzień, codziennie publikowałam jakiś post związany z tą serią. Napracowałam się przy pisaniu tego maratonu, ale jestem z niego ogromnie dumna, a zwłaszcza z dnia piątego, kiedy to poprosiłam inne blogerki o współpracę przy pisaniu tego i świetnie ona wyszła. Cały maraton przyniósł mi też masę frajdy, a kiedy widziałam liczbę wyświetleń dziennie, oraz przy poszczególnych notkach, moja radość jeszcze rosła.
Później opublikowałam dla was recenzję Przeklętego Dziecka, która jest najdłuższą recenzją na blogu i po raz pierwszy opublikowałam własne zdjęcia książki. Od tamtej pory cały czas przy recenzjach dodaję swoje własne zdjęcia i bardzo mi się podobają efekty. :)
Potem nadeszły święta, a wraz nimi nominacja do wykonania świątecznego TAGu, który zdobył największą liczbę wyświetleń na blogu, bo prawie 300! <3 Pojawiły się również listy - najgorsze i najlepsze książki 2016 roku, które również miały wysoką liczbę odsłon.
Przez ten cały rok, starałam się dla was w miarę systematycznie pisać. Chociaż już w kwietniu dopadł mnie mały kryzys - na blogu pojawiły się tylko 4 posty i szczerze mówiąc, nawet przeszła mi przez głowę myśl, że nie nadaję się do tego i chyba zakończę swoją blogową przygodę (joł, minęły 3 miesiące xD). Jednak dostałam kopa i nie poddałam się, co skutkuje tym, że czytacie teraz to podsumowanie. :)
Napisałam kilka postów, z których jestem szczególnie dumna, a oto one:
Skoro już jesteśmy przy czymś w rodzaju statystyk, to poniżej prezentuję Wam to co działo się u mnie na blogu przez ten miniony rok:
Mam nadzieję, że w przyszłym roku pojawi się podobna notka, z jeszcze lepszymi wynikami, a w tej chwili się z wami żegnam i zaczynam porządne leniuchowanie z racji tego, że mam FERIE! Pozdrowionka dla tych, którzy też je mają! :D Do napisania! :D
Zaraz po pierwszej notce, powstało kilka recenzji, które pojawiły się już w lutym. Z niecierpliwością oczekiwała na pierwszy komentarz, obserwatora, oraz rosnące statystyki. Teraz - rok po tamtym wydarzeniu, piszę dla Was to podsumowanie, w którym chciałabym po pierwsze - podziękować Wam - zarówno osobom, które mnie obserwują, są tutaj któryś raz, a także tym, którzy są u mnie po raz pierwszy. DZIĘKI WIELKIE! ♥♥♥
Na początku wygląd mojego bloga nie powalał na kolana, ale jak na moje możliwości był całkiem okej. Jednak kilka miesięcy temu, postanowiłam, że czas na zmianę - chciałam żeby mój blog wyglądał bardziej profesjonalnie, więc zmieniłam szablon, na ten, który teraz widzicie. Jestem z niego bardzo zadowolona. :)
Moja pierwsza recenzja (uwaga, klikacie w link na własną odpowiedzialność xD) klik nie była doskonała, ale byłam z niej bardzo dumna i nie mogłam się doczekać kiedy ją opublikuję. Była to recenzja książki Black ice.
Pierwsze notki, które dla Was pisałam - czy to recenzje, czy też jakieś zestawienia, podsumowania miesiąca, stosiki i inne pierdoły xD miały liczbę wyświetleń, która wahała się między 30, a 70. Wyjątkami były:
- Tajemny ogień - recenzja (118 wyświetleń)
- 5 najlepszych książkowych rodziców (124 wyświetlenia)
- Wielkanocny TAG książkowy (243 wyświetlenia)
Październik to mój pierwszy maraton na blogu. Dotyczył on Harry'ego Pottera (z racji premiery Przeklętego Dziecka) i przez równiutki tydzień, codziennie publikowałam jakiś post związany z tą serią. Napracowałam się przy pisaniu tego maratonu, ale jestem z niego ogromnie dumna, a zwłaszcza z dnia piątego, kiedy to poprosiłam inne blogerki o współpracę przy pisaniu tego i świetnie ona wyszła. Cały maraton przyniósł mi też masę frajdy, a kiedy widziałam liczbę wyświetleń dziennie, oraz przy poszczególnych notkach, moja radość jeszcze rosła.
Później opublikowałam dla was recenzję Przeklętego Dziecka, która jest najdłuższą recenzją na blogu i po raz pierwszy opublikowałam własne zdjęcia książki. Od tamtej pory cały czas przy recenzjach dodaję swoje własne zdjęcia i bardzo mi się podobają efekty. :)
Potem nadeszły święta, a wraz nimi nominacja do wykonania świątecznego TAGu, który zdobył największą liczbę wyświetleń na blogu, bo prawie 300! <3 Pojawiły się również listy - najgorsze i najlepsze książki 2016 roku, które również miały wysoką liczbę odsłon.
Przez ten cały rok, starałam się dla was w miarę systematycznie pisać. Chociaż już w kwietniu dopadł mnie mały kryzys - na blogu pojawiły się tylko 4 posty i szczerze mówiąc, nawet przeszła mi przez głowę myśl, że nie nadaję się do tego i chyba zakończę swoją blogową przygodę (joł, minęły 3 miesiące xD). Jednak dostałam kopa i nie poddałam się, co skutkuje tym, że czytacie teraz to podsumowanie. :)
Napisałam kilka postów, z których jestem szczególnie dumna, a oto one:
- Zanim się pojawiłeś - film vs książka
- Pięć najważniejszych dla mnie książek
- Musicie to obejrzeć!
- Dlaczego lubię Severusa Snape'a?
- Ulubione Potter'owskie pary blogerek książkowych!
- Harry Potter i Przeklęte Dziecko - recenzja
- Cyrk motyli - niezwykłe 20 minut
Skoro już jesteśmy przy czymś w rodzaju statystyk, to poniżej prezentuję Wam to co działo się u mnie na blogu przez ten miniony rok:
- 74 osoby obserwują mojego bloga!!! Dziękuję wam! <3
- napisałam dla was 86 postów
- łączna liczba wyświetleń wynosi 15 396!!!
- łączna ilość komentarzy (włącznie z tymi pisanymi przez mnie xD) wynosi 1006!!!
- w ostatnim miesiącu byliście u mnie 1897 razy
- najbardziej popularny post to Przygotowania do świąt Book TAG, który wyświetliliście aż 290 razy!
- przez tydzień poprzedzający premierę HP i Przeklętego Dziecka, codziennie pojawiały się u mnie posty związane z tą serią, z czego aż dwa znalazły się na mojej liście postów, z których jestem szczególnie dumna, którą możecie zobaczyć wyżej
- najdłuższa napisana przeze mnie recenzja to recenzja Przeklętego Dziecka (Potteromania się kłania xD)
Mam nadzieję, że w przyszłym roku pojawi się podobna notka, z jeszcze lepszymi wynikami, a w tej chwili się z wami żegnam i zaczynam porządne leniuchowanie z racji tego, że mam FERIE! Pozdrowionka dla tych, którzy też je mają! :D Do napisania! :D