Strony

środa, 28 grudnia 2016

Najgorsze książki 2016 roku

Każdy czytelnik trafił na książkową porażkę, z którą będzie się męczył i chętnie ją odłoży na półkę oraz szybko zapomni. W tym roku na szczęście nie spotkałam wiele takich pozycji i mogę powiedzieć, że pod względem czytelniczym 2016 był udany, ponieważ tylko przez jedna książkę dosłownie nie dałam rady przebrnąć, a najniżej oceniona przez mnie powieść otrzymała 5/10 gwiazdek, więc nie było tragedii. Chociaż z biegiem czasu stwierdziłam, że niektóre pozycje oceniłam za nisko, a niektóre za wysoko. Dzisiaj przedstawię wam te książki, na których najbardziej się zawiodłam:

Pretty Little Liars. Kłamczuchy 6/10

Pierwsze 3/4 sezony serialu na podstawie tej serii książek bardzo mi się podobały, niestety im dalej tym gorzej i porzuciłam oglądanie na 6 sezonie i nawet nie pamiętam, w którym miejscu byłam - po prostu to wszystko było zbyt pokręcone i mało realne (żeby nie powiedzieć, że idiotyczne). Książkę przeczytałam z ciekawości, żeby zobaczyć czy jest lepsza od serialu i stwierdzam, że nie jest. To była banalna historia o problemach nastolatek z nutka tajemnicy w postaci nieznanego A. Kilka wątków różniło się od serialu, ale szczerze mówiąc to już nie pamiętam fabuły, więc nie potrafię ich tutaj wymienić. To jedna z tych książek, które przeczytasz i po kilku dniach o nich zapomnisz. Nie wniosła ona nic do mojego życia i na pewno nie będę czytała kolejnych tomów tej dłuuugaśnej serii.

Utrata 6/10

Jej recenzję możecie znaleźć tutaj ---> klik, więc nie będę się za bardzo rozpisywać, ale powiem tylko, że po masie pozytywnych opinii spodziewałam się historii, która skłoni mnie do refleksji i pozostanie w mojej pamięci na długo, a tymczasem dostałam banalną historyjkę miłosną z cholernie przewidywalnym zakończeniem i koszmarna okładką. Dalszym częściom podziękuję.

Althea i Oliver 5/10

Ta książka dostała ode mnie najmniej gwiazdek w tym roku, ale nie była najgorsza, ponieważ jakby nie było udało mi się ją przeczytać, a tamtej drugiej już nie. Doczekała się recenzji, którą możecie znaleźć tutaj --> klik. To historia płytka i pokazująca słabości nastolatków oraz wady. Czytamy tu o ciągłych imprezach, piciu i seksie co - powiedzmy sobie szczerze - nie ukazuje nas - nastolatków (bo sama zaliczam się do tej grupy :D) w dobrym świetle. Męczyłam się strasznie przy czytaniu i nie wyniosłam z tej historii kompletnie nic, a 5 gwiazdek dostała ode mnie tylko i wyłącznie za Olivera i jego baardzo rzadka chorobę przez co było kilka ciekawych wątków w tej historii. Jednak Althea to była totalna porażka i niesamowicie irytująca postać.

Maybe someday 6/10

W tym przypadku straasznie się zawiodłam - widziałam mnóstwo pozytywnych opinii, więc zabrałam się za tą historię z entuzjazmem, który niestety coraz bardziej opadał w miarę jak czytałam książkę. Uważam, że był to kolejny romans, który przeczytałam i zapomniałam, nie wniósł on zbyt wiele do mojego życia i nudziłam się podczas czytania. Przez ta książkę zraziłam się trochę do twórczości Hoover, a zakończenie było takie jakiego najbardziej nie lubię - przewidywalne. Przejdę do kolejnej książki, a jeśli jesteście ciekawi co jeszcze myślę o tej, to zostawiam wam świstoklika do recenzji --> klik

Red rising. Złota krew 6/10

Miałam dodać recenzję tej książki, ale nie wyszło i w tym roku już mi się to nie uda. Zapowiadało się naprawdę ciekawie i pierwsze rozdziały wskazywały na to, że lektura ta mnie wciągnie i nie będę mogła się od niej oderwać. Niestety potem zrobiło się dosyć nudno. Nie odpowiadał mi tez styl autora i męczyłam się podczas czytania. Bohaterowie mnie denerwowali i było ich dosyć dużo przez co gubiłam się kto był kim. Nie wiem czy przeczytam drugi tom, ale końcówka była dość dobra i tak naprawdę koniec i początek tej książki sprawiły, że nie dostała najniższej oceny w tym zestawieniu. Jednak zawiodłam się na niej.

Między życiem, a życiem 6/10 

Ta książka była bardzo zagmatwana i mało realna. Jednak ciężko mi sobie wyobrazić że osoba żyje podwójnie i ma dwa różne ciała. Do tego główna bohaterka była strasznie naiwna, a pewna relacja rozwinęła się zdecydowanie za szybko, co drażniło mnie. Koniec był całkowicie zagmatwany i właściwie sama nie wiem co się stało z pewną postacią. Nudziłam się podczas czytania tej książki, ale na szczęście było w niej kilka ciekawych wątków, co nie skreśla jej całkowicie.

Nigdziebądź 6/10

To chyba najbardziej pokręcona i zagmatwana historia jaką czytałam. Nie będę się rozpisywać, bo świstoklik przeniesie was zaraz do recenzji, w której już co nieco o tej książce powiedziałam ---> klik. Nie spodobał mi się specyficzny styl autora i nie wiem czy jeszcze kiedyś sięgnę po jego książki (chociaż te nowe okładki są cudne! *.*). Nie bardzo potrafiłam się odnaleźć i wczuć w tę historię i dość trudno mi się ją czytało. Spodziewałam się czegoś lepszego.

Harry Potter i Przeklęte Dziecko 6/10

O tej książce było bardzo głośno w tym roku - w końcu to Harry Potter! Ja jako wielka fanka przygód młodego czarodzieja po prostu musiałam ją przeczytać, chociaż nie nastawiałam się na coś tak dobrego jak tomy 1-7. Okazało się, że ta książka (nie mówię część, bo absolutnie nie uważam tego za ósmy tom Harry'ego, a jedynie dodatek) nie dorastała pozostałym do pięt. Bohaterowie za bardzo się pozmieniali, Albus to najbardziej denerwujący dzieciak o jakim czytałam, a te podróże w czasie były naciągane. Jednak uważam, że fani Harry'ego powinni sięgnąć po tą książkę, chociażby z czystej ciekawości i po to aby powrócić choć na chwilkę do Hogwartu. :) Moją recenzję możecie znaleźć tutaj ---> klik.

Marsjanin 

Na tej książce ogromnie się przejechałam i zawiodłam niestety. Marsjanin to rozczarowanie roku, ponieważ widziałam mnóstwo pozytywnych recenzji zarówno książki, jak i filmu, do tego ta śliczna, pomarańczowa okładka i ciekawy opis - to wszystko zapowiadało, że czeka mnie świetna lektura, jakiej do tej pory nie czytałam. Niestety przejechałam się strasznie i gdyby nie główny bohater, którego styl bycia był niesamowity - odłożyłabym tą książkę już po pierwszych kilku rozdziałach. Nie udało mi się jej przeczytać, dlatego nie potrafię napisać o niej wyczerpującej opinii, ale przeczytałam ją mniej więcej do połowy i powiem Wam, że przez 3/4 czytania, miałam wrażenie, że to zwykły podręcznik do fizyki (której nie lubię :/) z długaśnymi opisami i małą ilością dialogów. Nie wiem czy to przez mój umysł humanisty, czy po prostu jestem za młoda, ale zdarzało mi się, że nie rozumiałam o czym czytam - za dużo naukowo-fizycznych stwierdzeń! :/ Jedynym atutem tej powieści był główny bohater, który miał świetne poczucie humoru i dystans do siebie, oraz potrafił racjonalnie myśleć. Niestety jak się okazało - jeden Mark Watney nie wystarczył abym dokończyła tą historię. Może kiedyś jeszcze do niej powrócę (chociaż teraz nawet nie wiem w którym momencie ją skończyłam), ale póki co nie zamierzam się za nią zabierać - szkoda czasu.

Ufff, no to ja już sobie ponarzekałam, więc teraz Wasza kolej! :D Dajcie znać czy czytaliście te książki i co o nich myślicie. Chętnie też poczytam o tym jakie według Was w tym roku były najgorsze książki. A żeby nie było, że tylko narzekam, to za kilka dni pojawi się ranking najlepszych książek 2016 roku. Do napisania! :*

piątek, 23 grudnia 2016

Księga wyzwań Dasha i Lily - recenzja + życzenia świąteczne :)

Tytuł: Księga wyzwań Dasha i Lily
Autor: David Levithan, Rachel Cohn
Tom: 1
Cykl: Dash&Lily
Liczba stron: 312
Wydawnictwo: Bukowy las

Wyobraź sobie, że właśnie przeglądasz książki na swojej ulubionej półce w ulubionej księgarni i między książkami widzisz czerwony notes. Co byś zrobił? Dash w sumie bez wahania go otworzył i wtedy nie wiedział, że bardzo wpłynie on na jego życie. Okazało się, że czerwony notes skrywa kilka wyzwań, które chłopak wykonuje, a następnie wymyśla własne i w ten sposób coraz lepiej poznaje Lily - właścicielkę notesu. Jak potoczy się ich relacja? Czy rzeczywistość okaże się równie wspaniała jak pisanie na kartach zeszytu? I najważniejsze - jaką role odegra w tym wszystkim ogromny psiak (którego imię niestety wyleciało mi z głowy - przepraszam Cię Piesku! :<)?

Z racji tego świątecznego klimatu, który ubóstwiam <3 postanowiłam przeczytać coś ze świętami w tle i tak się akurat złożyło, że  przez przypadek natrafiłam na Księgę wyzwań w bibliotece. Powiem wam, że przeczytałam ją bardzo szybko, bo chyba w dwa dni i była to świetna lektura - w sam raz na święta! Chociaż można ja właściwie czytać o każdej porze roku, bo jest tak przepełniona świątecznym klimatem, że można go poczuć nawet latem! 

Pomysł na pisanie ze sobą i zadawanie różnych wyzwań w notesie jest genialny! Sama bym tak chciała! To musi być niezwykłe doświadczenie! To co - kto się ze mną tak pobawi? xD Autorzy świetnie wpletli świąteczny klimat w tą historię, co dało bardzo przyjemne tło, aż nie chciało mi się odrywać od tej książki! A kiedy jeszcze miałam pod ręką kubek z moim ulubionym cappuccino - to już w ogóle mogłam nie wstawać z łózka. :)

Lily to przesympatyczna i zwariowana dziewczyna, którą od samego początku polubiłam. Była zakręcona, myślała pozytywnie i nie użalała się nad sobą, a miała kilka problemów. Była urocza i aż chciałoby się wejść do książki i razem z nią spędzić święta. Natomiast Dash... był nijaki i trochę nudny. Momentami zachowywał się bezczelnie i po prostu niestosownie, no i irytował mnie swoim stylem bycia i podejściem do świąt! Ooo, a u Lily wszystko byłoby idealnie, za wyjątkiem tego, że nie lubi Hermiony! No jak tak można!? xD (oczywiście, żeby nie było - szanuję to - każdy ma inny gust ;))

Księga wyzwań Dasha i Lily to pozycja obowiązkowa na święta! Jest to ciepła (o ile w ogóle można tak określić książkę :D), przezabawna (a z zwłaszcza na końcu, kiedy po prostu nie mogłam się powstrzymać i śmiałam się, aż mnie policzki bolały - co nie często mi się zdarza przy czytaniu) i ciekawa pozycja z cudownym świątecznym klimatem w tle. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście to teraz macie ku temu idealną okazję - w końcu już jutro Wigilia! Ja chciałabym do niej jeszcze kiedyś wrócić i na pewno na długo ją zapamiętam (chociaż ubolewam nad faktem, że nie pamiętam imienia pewnego psiaka, więc zaraz po napisaniu tej recenzji lecę je sobie przypomnieć xD).

Moja ocena: 9/10

A teraz chciałabym Wam wszystkim złożyć życzenia świąteczne:

By kapusta i groch poszła w całości,
Byś z karpia nie połknął ani jednej ości,
Byś kota przytulił o północnej porze,
Byś następne wakacje spędził nad morzem.
Wiem, że to mało na jedne życzenia,
Więc życzę Ci marzeń wartych spełnienia! 

WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :)

niedziela, 18 grudnia 2016

Syrena - recenzja

Tytuł: Syrena
Autor: Kiera Cass
Tom: 1
Cykl: -
Liczba stron: 392
Wydawnictwo: Jaguar

Kahlen jest syreną, jedną z czterech córek Matki Ocean. Przed nią 100 lat nieśmiertelnego życia oraz przygód w morzu, a także na lądzie. Niestety dla syren życie na lądzie jest bardzo trudne, muszą uważać na każdym kroku. Kahlen zawsze marzyła o wielkiej miłości, za każdym razem kiedy widzi zakochana parę wyobraża sobie siebie na ich miejscu. Pewnego dnia  los stawia przed nią przystojnego Akinlego. Co wyniknie z tej znajomości? Jaką karę będzie musiała ponieść Kahlen od Matki Ocean? Jak wygląda życie syreny i jak dziewczyna w ogóle nią została? Tych odpowiedzi szukajcie w książce Kier Cass.

Autorkę miałam przyjemność "poznać" podczas czytania Rywalek. Bardzo miło wspominam tą serię, więc kiedy tylko zobaczyłam Syrenę w bibliotece, od razu ją wypożyczyłam (w sumie to była też zasługa ładnej okładki, ale ciii :P). Przyznam szczerze, że spodziewałam się lekkiego romansidła, które przeczytam i raczej dość szybko o nim zapomnę. Jednak to było coś więcej niż tylko zwykły romans (ostatnio coraz częściej sięgam po ten gatunek, chociaż go nie lubię xD). To była magiczna historia o poświęceniu, przyjaźni, no i w końcu o miłości.

Kahlen była czasem irytująca i za bardzo wyolbrzymiała niektóre sprawy. To typowa nastolatka (oczywiście pomijając płetwy i ogon :D), która szuka szczęścia i miłości w życiu. Jej siostry były dużo bardziej przebojowe (zwłaszcza Elizabeth) i często to dzięki nim Kahlen robiła różne szalone rzeczy. Podobał mi się ich styl życia - spełniały swoje marzenia i żyły pełną parą! Natomiast Akinli... on był takim typowym romantykiem, trochę ciapowatym jak na mój gust, ale za to słodkim chłopakiem. :)

Syrena pokazuje uczucie nie tylko między dziewczyną, a chłopakiem. Pokazuje rodzinne więzi (nawet jeśli rodzina jest naprawdę pokręcona) oraz relacje między poszczególnymi osobami z rodziny - ta miłość była wielka i naprawdę wzruszyłam się podczas jednej z ostatnich scen w książce. Poza tym bardzo podobał mi się pomysł autorki na wyjaśnienie pochodzenia syren oraz ich roli jaką muszą pełnić w świecie.

Na koniec dodam jeszcze, że może się wydawać iż ta książka będzie przewidywalna i nudna. W moim przypadku tak nie było i naprawdę sama się zaskoczyłam, że taka pozycja może mi się aż tak bardzo spodobać. Kiedy wydaje się, że wiesz jak wszystko się skończy, autorka robi coś, o czym wcześniej nawet nie pomyślałaś. Dodam jeszcze, że początek wydaje się trochę zagmatwany, ale na szczęście po kilku stronach wszystko zaczyna się wyjaśniać i potem jest już z górki (chociaż w książce było dość sporo opisów, których nie czytałam zbyt dokładnie, bo po prostu ich nie lubię :P). Polecam Syrenę, ale te słowa kieruję raczej do dziewczyn, bo nie wiem czy chłopakowi mogłyby się spodobać takie klimaty (chociaż - kto wie? :D). Jest to lekka i przyjemna książka, ale na pewno długo ją zapamiętam, a koniec jest naprawdę wzruszający, więc bardziej wrażliwym polecam zabrać chusteczki. :)

Moja ocena: 9/10

wtorek, 13 grudnia 2016

Przygotowania do świąt book TAG

Ho, ho, ho drodzy książkoholicy! :) Święta już coraz bliżej, dlatego postanowiłam te kilka dni przed Wigilią opublikować ten świetny TAG, do którego zostałam nominowana przez Justynę z bloga Z miłości do książek. Dodam jeszcze, że jest to TAG wymyślony przez Justynę i Kitty, podziwiam Waszą kreatywność, bo wyszło Wam super! :)
Nie ubieram swojej biblioteczki, więc zdjęcia nie będzie, ale za to dekoruję pokój przez wieszanie lampek na karniszu, stawianie różnych świątecznych figurek na stole, mojego nowego bałwanka z Biedronki, którego straaasznie lubię ^^, o i niedawno kupiłam sobie świeczkę zapachową, która kojarzy mi się ze świętami i postawiłam ją przy łóżku. A nad biurkiem na wiszących półkach również mam powieszone lampki i przyklejone: Mikołaja, reniferka i elfa, które sama zrobiłam. ^^
1. PIESKI! <3 dla mnie każdy piesek jest śliczny! i każdego pieska kocham! <33
2. PUZZLE - od niedawna ogarnął mnie szał na układanie puzzli xD
3. ROWER! I wszystkie przygody, które przeżywałam podczas wycieczek rowerowych
4. CHOMIKI! Mam w domu dwa chomiki i są przekochane! <3
5. WYGŁUPIAĆ SIĘ JAK DZIECKO! Drażnią mnie zbyt poważni ludzie -,-
6. ŚWIĘTA! Kto by ich nie kochał? :)
7. SERIALE TEEN WOLF I THE 100 - jeśli jeszcze ich nie oglądaliście to musicie to zmienić!
8. KSIĄŻKI! Bo czytanie jest fajne! xD
(i na 100% jeszcze o czymś zapomniałam, ale niech będzie 8 punktów :D)
Harry Potter i Insygnia śmierci była bardzo, bardzo, bardzo przyjemna i jest to jedna z dwóch moich ulubionych części z całej serii (drugą ulubioną jest Książę Półkrwi).
Kupuję prezenty tylko rodzinie, a oprócz mnie czytać lubi tylko mama (no i ciocia, ale jej kupujemy głównie jakieś rzeczy do jedzenia typu kawa - to akurat do picia, ale mniejsza z tym xDD), a jej raczej kupujemy jakieś inne drobiazgi, chociaż może kupimy jej książkę kucharską? :)
Może książki Camilli Lackberg, które mnie nie interesowały ze względu na to, że to raczej nie moje klimaty, ale moja mama zachęciła mnie do sięgnięcia po nie i w sumie całkiem mi się podobały - były dużo lepsze niż początkowo sądziłam. Mogłabym tutaj również podać Pandorę, po której nie spodziewałam się, że będzie AŻ TAK DOBRA. To chyba jedna z lepszych książek roku.
W Szklanym mieczu wkurzała mnie Mare - była okropnie rozpuszczona i kapryśna, ale jakoś ją przetrawiłam i oprócz niej książka była naprawdę dobra, aż chcę więcej! :)
Ja kocham śnieg! <3 Ale żeby było go więcej niż jest teraz, marzą mi się wielgaśne zaspy, w których można by drążyć tunele, albo tyle śniegu, że dałoby się zrobić jakieś duuuże igloo (swoją drogą - nigdy mi się nie udało zrobić igloo ;/). Śnieg kojarzy mi się przede wszystkim z dobrą zabawą, walką na śnieżki, lataniem i gonieniem jeden drugiego, orzełkami na śniegu, zjeżdżaniem na sankach (bo na nartach nie umiem:/), lepieniem bałwana. Śnieg to przede wszystkim dobra zabawa i mnóstwo frajdy! :)
To jedno z moich ulubionych pytań w tym TAGu! :D Niestety brakuje tu dość sporo moich ulubionych książek, a niektóre są tutaj, bo potrzebowałam ich aby bałwanek wyglądał ładnie xD ale wszystkie książki ze zdjęcia mi się podobały - jedne bardziej, drugie mniej, jednak i tak brakuje tu kilku pozycji. :)
Hmm, może Endgame, bo kupiłam tą książkę w wakacje 2015 roku (chyba :D) i do tej pory nie przeczytałam. >.< Słabo, wiem. xD
CHOINKA I PREZENTY! No i jeszcze dzielenie się opłatkiem, 12 potraw wigilijnych, szopka... Ranyy, już się nie mogę doczekać aż zacznę ubierać choinkę! *.*
Harry Potter zdecydowanie, to była pierwsza książkowa seria, którą pokochałam całym serduchem. Jest to jedna z moich ulubionych historii i wiele mogłam z niej się nauczyć. Podziwiam Rowling za wymyślenie tej historii. Każdą część czytałam minimum dwa razy, a w przyszłości pewnie też nie raz do niej wrócę. :)
Mogłabym znowu tutaj podać Harry'ego, ale nie chcę się powtarzać, więc niech będzie seria Więzień Labiryntu - styl autora jest świetny, a teksty niektórych postaci rozwalają system! xD
Chyba nie spotkałam się jeszcze z taką, chociaż Calder był momentami aż zbyt słodki, jednak nie przeszkadzała mi to w czytaniu tak bardzo, żebym nie mogła dalej czytać. Ooo i to samo w przypadku Syreny.
Obudź się Kopciuszku - nie czytałam tej książki, ale jak tylko zobaczyłam jej okładkę zachwyciłam się nią! Jest taka świąteczno-zimowa i prześliczna! Może się skuszę na tą pozycję, bo okładka jest bardzo zachęcająca:
Nie mam pojęcia co tutaj dać, bo w dzieciństwie nie miałam jakiejś swojej ulubionej kolędy. Ja raczej lubię wszystkie kolędy, może oprócz tych wolniejszych jak np. Lulajże Jezuniu.
Ostatnio jak byłam z rodzicami w Kauflandzie kupiłam trzy opakowania bombek (znaczy się wrzuciłam je do wózka, a tata zapłacił xDD), przystroiłam już pokój i teraz pozostało mi tylko kupić prezenty (kompletnie nie wiem co mam kupić ;//) i ubrać choinkę, ale to dopiero w Wigilię.
Powtarzam się - wiem o tym, ale nie mogę tutaj nie dać mojego ukochanego Harry'ego Pottera! <3 Oprócz niego to jeszcze Igrzyska śmierci, Zanim się pojawiłeś, Więzień Labiryntu...
Mam jeszcze sporo nieprzeczytanych książek z tego roku i z poprzednich lat, więc nie myślę o tym na jaką książkę wyczekuję. Co ma być to będzie! xD
Na pewno barszczyk z uszkami. Oprócz tego jeszcze barszczyk z ziemniakami i suszonymi grzybami czyli popisowe danie mojej babci, które jest przepyszne! <3 Pamiętam, że kiedy chodziłam do podstawówki to mama mojego kolegi z klasy zawsze robiła na Wigilię klasową taką pyszną kapustę z grzybami - była wyśmienita! <3 A za karpiem nie przepadam. xD
To może być nudne, ale dam tutaj oczywiście Harry'ego, który posiadał cudownych przyjaciół i rodzinę (tą prawdziwą - Syriusza, jak i nie - rodzinę Weasley'ów). Pasuje jeszcze Lou z Zanim się pojawiłeś, której tata był zarąbisty! *.*
Nie dam nic z Harry'ego! Chociaż mnie kusi, ale dam Wam coś innego. xD Jednym z moich ulubionych momentów z książki Prawie jak gwiazda rocka, które jeszcze nie pojawiła się w tym TAGu, a którą baaardzo, baaardzo lubię jest uroczystość zorganizowana przez Amber dla jej psiaka, ale więcej nie powiem, bo byłby spoiler. To było tak urocze i wzruszające... :')
1. Rodzina! <3 (ależ ja jestem rodzinną osobą xDD)
2. Kolacja wigilijna
3. Ubieranie choinki! <3
4. Ustawianie prezentów pod choinką i podziwianie ich jeszcze przed rozpakowaniem xD
5. Słuchanie kolęd i świątecznych piosenek
6.Sianko pod obrusem
7. Podobnie jak u Ciebie - karmienie piesków opłatkiem xDD
8. Kolorowych opłatków, które zawsze są u babci, i które jemy jeszcze przed składaniem życzeń xD
9. Rozpakowywania prezentów! :D
10. Śnieg!! A ostatnio ciągle go nie ma :((
11. Picia czerwonego wina i udawania głupoli po nim xDD
12. Lampek, które idealnie oddają świąteczny nastrój! :')
Prawo Mojżesza, które miałam przeczytać w 2016 roku, a nic z tego nie wyszło. Może jeszcze Zanim się pojawiłeś, ale tutaj nie dziwię się wcale, bo ta książka jest naprawdę warta polecenia. <3
Powiem wam szczerze, że oprócz Kevina nie oglądałam żadnego świątecznego filmu. O.O Trzeba to zmienić!Ooo chyba, że Kraina lodu się liczy ^.^ Uznajmy, że tak! :)
Marley i ja - gdzie bohaterem jest piesek Marley, który jest moim ulubionym książkowym zwierzakiem! Też bym chciała mieć takiego Marleya w domu *.*Słyszysz Mikołaju? xD Swoją drogą to baardzo polecam Wam tą książkę - chusteczki (zwłaszcza na koniec) obowiązkowe! A film na podstawie tej książki był jedynym filmem, na którym dosłownie nie mogłam powstrzymać łez i razem z mamą wyłyśmy jak bobry. Nawet na Titanicu tak nie płakałam jak tutaj. Genialna historia - przeczytajcie, albo obejrzyjcie! ^^
Nominuję:
Teraz chciałabym jeszcze raz podziękować za nominację - świetnie się bawiłam przy wykonywaniu tego TAGu i cieszmy się ludzie, bo CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA!! xDD Do napisania! :)

sobota, 10 grudnia 2016

Rozkaz zagłady - recenzja


Tytuł: Rozkaz zagłady
Autor: James Dashner
Tom: 0,5
Cykl: Więzień Labiryntu
Liczba stron: 420
Wydawnictwo: Papierowy księżyc

Przetrwaj albo giń


13 lat przed historią Thomasa i jego przyjaciół w Labiryncie rozbłyski słoneczne sprawiły, że świat jaki znali przepadł na zawsze. Od teraz jedyne co się liczyło to sposób na to jak przetrwać kolejny dzień. Mark i Trina byli zwykłymi nastolatkami oraz przyjaciółmi. W dniu katastrofy wracali właśnie do domu. Nie udało im się to - rozbłyski zaskoczyły ich wszystkich, zaczęła się prawdziwa walka z żywiołem, a później - z ludźmi. Kiedy Markowi wydaje się, że wszystko zaczyna być w miarę normalne pojawiają się zamaskowani przybysze, którzy burzą ich nadzieje na normalność, przez strzelanie do ludzi strzałkami z tajemniczą zawartością. Teraz zaczyna się prawdziwa walka o przetrwanie.

Więzień Labiryntu to jedna z moich ulubionych trylogii, więc nie mogłam przejść obojętnie obok jej prequela - Rozkazu zagłady. W tej książce dowiadujemy się co się wydarzyło 13 lat temu i jak wpłynęło to Ziemię oraz ludzi. Mamy możliwość dokładnego przyjrzenia się całej historii i poznania nowych bohaterów, którzy z całych sił walczą o to aby przeżyć i ochronić bliskich.

W tej części podobnie jak w poprzednich spotykamy niesamowity styl Jamesa Dashnera - teksty postaci (zwłaszcza Aleca, który rozwalał system xD) były genialne i śmieszne - nie jeden raz śmiałam się z tego co oni mówili. Teksty w tej książce są zarąbiste! xD Podobnie jak w pozostałych tomach, autor od razu rzuca nas na głęboką wodę i nie pozwala na chwilę oddechu - ciągle coś się dzieje! Już od pierwszych rozdziałów akcja gna w zawrotnym tempie i jeśli zwalnia, to tylko po to, aby kilka stron dalej działo się jeszcze więcej i było jeszcze więcej akcji. 

Rozkaz zagłady wciąga i nie puszcza już od pierwszych stron. To jedna z tych książek, których zakończenia chcesz, ale i jednocześnie nie chcesz poznać, bo to by oznaczało koniec niesamowitej przygody i ogromnej dawki emocji. Jednym z bohaterów książki jest Alec - starszy człowiek, który był żołnierzem, i którego teksty (jak już pisałam wyżej) najbardziej rozwalały. To bardzo wyluzowany gość, który nie daje sobą pomiatać i potrafi znaleźć wyjście z najgorszych sytuacji. Pozostali bohaterowie momentami mnie irytowali, ale takich chwil było niewiele, więc w sumie nie było to większym problemem.

Rozkaz zagłady to pozycja obowiązkowa dla fanów trylogii Więzień Labiryntu, ponieważ pokazuje bardzo dokładnie jak do wszystkiego doszło i jak radzili sobie ludzie w zaistniałej sytuacji. To historia, w której można się pośmiać, ale nie brakuje wzruszenia i łez, zwłaszcza na końcu. A zakończenie to istna petarda! Uważam, że można czytać tą książkę przed sięgnięciem po pierwszy tom Więźnia Labiryntu, chociaż później w trakcie czytania kolejnych tomów nie będzie takiego zaskoczenia przy odkrywaniu niektórych faktów, bo po prostu będziemy o nich wiedzieć właśnie z Rozkazu zagłady (wyszło trochę masło maślane, ale ma nadzieję, że wiecie o co mi chodzi :D). Po przeczytaniu tej książki chcę więcej, bo czuję niedosyt i mam kilka pytań, więc rozglądam się za Kodem gorączki (kolejną częścią) i mam wielką ochotę go przeczytać. Baaardzo wam polecam tą książkę,a  jeśli jeszcze nie czytaliście, to również całą trylogię - ze względu na teksty bohaterów, świetny i prosty styl autora oraz jedną wielką akcję, bo tam ciągle coś się dzieje i nie można się przy tym nudzić. Polecam! <3

Moja ocena: 10/10

środa, 7 grudnia 2016

Cyrk motyli - niezwykłe 20 minut

20 minut to niewiele czasu. Ktoś mógłby powiedzieć, że to zaledwie niewielki ułamek doby, tygodnia, roku. W 20 minut można zjeść obiad, odrobić lekcje, albo obejrzeć śmieszny filmik na Youtube. Można też przewrócić się i złamać nogę, spowodować wypadek, dostać przykrą wiadomość albo... Albo obejrzeć niezwykły krótkometrażowy film z przesłaniem, który sprawi że uwierzysz w siebie, zmotywujesz się do działania i będziesz chciał się zmienić. Zapraszam do Cyrku Motyli.

 

Pan Mendez podróżuje wraz ze swoją ekipą cyrkową po Ameryce. Pewnego dnia za namową małego chłopca odwiedzają spotkany po drodze cyrk. Jest tam wiele atrakcji, między innymi namiot dziwadeł. W namiocie czuć smutek i przygnębienie wyżej wspomnianych "dziwadeł", bo są to ludzie. Tak, ludzie - tacy zwyczajni, jak ty, czy ja, tyle że z pewnymi niedoskonałościami. W tym namiocie jest też Will - mężczyzna bez kończyn - zrezygnowany, zmęczony życiem i smutny człowiek który stracił nadzieję. Pan Mendez postanawia mu pomóc. 


 

"Czasami jesteśmy już o włos od osiągnięcia wymarzonego celu, jednak w ostatniej chwili coś się nie udaje. To jednak nie powód, by się poddać. O porażce można mówić dopiero wtedy, gdy rezygnujemy z podjęcia kolejnej próby."

 

Oglądałam ten film w szkole i zaraz po skończeniu przyszło mi do głowy żeby napisać o nim parę zdań na blogu. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, a sądzę, że warto go obejrzeć ze względu na przesłanie jakie ze sobą niesie. To historia o tym, że musisz walczyć o siebie i swoje szczęście. Nikt inny tego za ciebie nie zrobi. Film pokazuje, że właściwie wszystko jest możliwe, nawet jeśli sytuacja wydaje się beznadziejna.


 

"Im cięższa jest walka, tym wspanialsze zwycięstwo."

 

Ten film to kubeł zimnej wody wylany na moją głowę. Pokazał mi, ze czas się otrząsnąć i zacząć robić coś odważnego, realizować marzenia i nigdy, przenigdy nie mówić, że czegoś nie dam rady. Najgorsze co możemy zrobić to wmawiać sobie, że i tak to czy tamto nam się nie uda. Człowiek jest w stanie zrobić wszystko - wykraczać poza własne granice - nic nie jest niemożliwe - trzeba tylko chcieć, wierzyć, ze się uda i walczyć.


 

"Nie można być człowiekiem szczęśliwym i spełnionym, jeśli strach paraliżuje nas, gdy tylko mamy podjąć ważną decyzję. Strach podcina skrzydła i nie pozwala nam w pełni wykorzystać naszego potencjału."

 

Ta historia zmusza do refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem. Daje nadzieję oraz otwiera nam oczy na tyle możliwości, które tylko czekają aby je wykorzystać. Pokazuje, ze piękno można znaleźć wszędzie, trzeba tylko umieć go szukać. To wbrew wszystkiemu pozytywna opowieść, a łzy które się pojawiają podczas seansu, to łzy szczęścia. Uważam, że moje życie stało się lepsze przez obejrzenie Cyrku motyli i pisząc moją opinie o filmie staram się zachęcić was do obejrzenia go. To tylko (albo aż) 20 minut, które może zmienić wasze poglądy na pewne sprawy i pokazać, jak wielkich rzeczy jesteśmy w stanie dokonać. Jeszcze raz - polecam! :)

sobota, 3 grudnia 2016

Podsumowanie listopada + stosik


Czy wy też nie możecie uwierzyć w to, że za 4 tygodnie koniec roku? Zleciało piernikiem - dopiero co zakładałam bloga, a za niedługo od tego wydarzenia minie okrąglutki roczek. Szok! xD W listopadzie nie działo się u mnie nic niezwykłego, ale zleciał nie wiadomo kiedy. Zdecydowanie za szybko! :')
Pod względem książkowym nie był to mój najlepszy miesiąc, ale zawsze mogło być gorzej. Przeczytałam 5 i pół książki, a były to:
  • Piąta fala. Ostatnia gwiazda
  • Calder. Narodziny odwagi
  • Eden. Nowy początek
  • Kiedy odszedłeś
  • Rozkaz zagłady
  • większa połowa Szklanego tronu
Najlepsze książki listopada to zdecydowanie Ostatnia gwiazda i Rozkaz zagłady - genialny koniec i początek dwóch świetnych serii, które polecam wam jeśli jeszcze ich nie czytaliście (mowa o Piątej fali i Więźniu Labiryntu :)). Czytałam obie te pozycje z zapartym tchem i nie mogłam się doczekać co będzie dalej, więc przewracałam kartki jak wariatka. xD

Pozostałe książki były bardzo dobre i wciągające, więc nie narzekam na jakość przeczytanych pozycji, bo na żadnej się nie zawiodłam.

Jeśli chodzi o blogowe statystyki to:
  • liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu to 1810, za co bardzo wam dziękuję ;*
  • wybiła mi okrągła liczba 60 wśród obserwatorów <3
  • zostałam dwa razy nominowana do LBA, z czego na jedną nominację zdążyłam odpowiedzieć (LBA po raz trzeci na blogu! :))
  • pojawiło się 5 postów z czego 3 recenzje:
  1. Dwór cierni i róż, 
  2. W ramionach gwiazd,
  3. Calder. Narodziny odwagi
  • łącznie na blogu zostawiliście 761 komentarzy <3
Jestem bardzo zadowolona ze statystyk w listopadzie i jeszcze raz bardzo wam dziękuję za każdy komentarz i wejście na bloga. Teraz przejdę już do najmilszej części posta - stosika!


Wiem, że nie wszystkie tytuły widać dokładnie, ale spodobało mi się to zdjęcie na tyle, że postanowiłam mimo wszystko je wstawić (i udało mi się kupić tego słodkiego bałwanka, o którym pisałam w LBA! ^,^). A więc zaczynając od lewego stosika:
  • Porwana pieśniarka - kupiłam ją za około 26 zł w księgarni internetowej dadada (normalnie tyle bym nie dała, ale powyżej 25 zł dwie książki wymienione niżej kosztowały mnie jedynie 5 zł każda więc się opłacało), kusiły mnie pozytywne opinie, więc nie myślałam długo nad jej kupnem (chociaż zastanawiałam się też nad Szklanym tronem, ale ostatecznie trolle zwyciężyły! xD)
  • Pojedynek - kupiony za 5 zł w księgarni dadada, ostatnio zrobiło się głośniej wokół tej trylogii ze względu na to, że trzeci tom ma nie doczekać się wydania w Polsce, więc może już co nieco o tej książce słyszeliście - opis brzmi ciekawie, więc za niedługo się za nią zabiorę
  • Zdrada - j.w.
  • Skaza + urocza kartka z zajączkiem - wygrana w konkursie u Magdy, za co serdecznie dziękuję, bardzo mnie ciekawi ta książka, a kartka jest cudowna! :)
  • Rozkaz zagłady - wypożyczony z biblioteki szkolnej, pisałam już o nim wyżej więc wiecie że baaardzo mi się spodobał i pewnie za niedługo pojawi się jego recenzja
  • Angelfall. Penryn i kres dni - przeczytałam poprzednie dwa tomy, więc od razu chciałam się zabrać za ten, ale nijak nie mogę się za niego zabrać i póki co leży tylko na półce - muszę wreszcie to przeczytać! :) Wypożyczony z biblioteki szkolnej

Z prawego stosiku wszystkie książki są wypożyczone z biblioteki miejskiej:

  • Piąta fala.Ostatnia gwiazda - o niej też już wspomniałam wyżej, recenzja pewnie wkrótce się pojawi, ale musicie wiedzieć, że książka jest GENIALNA!
  • Bez winy - wypożyczyłam ją dzisiaj, ale postanowiłam dołożyć do stosiku. Do tej pory przeczytałam Calder i Eden tej samej autorki, które spodobały mi się  na tyle, aby wypożyczyć jeszcze jakąś książkę , którą napisała, więc mój wybór padł na Baz winy.
  • Syrena - słyszałam o niej już od jakiegoś czasu, a że napisała ją Kira Cass, której Rywalki (oprócz czwartej części) bardzo mi się podobały, postanowiłam ją wypożyczyć.
  • Szklany miecz - czyli kontynuacja Czerwonej królowej, którą musiałam przeczytać ze względu na to, że pierwszy tom bardzo mi się podobał. Książka już przeczytana, teraz pozostaje mi tylko napisać jej recenzję. :) Powiem wam, że była trochę słabsza od poprzedniczki, ale mimo to - bardzo mi się spodobała. (ale Mare była superirytująca -,-)
  • Ugly love - moja mama ją wypożyczyła, ale może i ja ją przeczytam, chociaż trochę się zraziłam do Colleen Hoover po Maybe someday, które wszyscy chwalili, a mnie średnio się spodobało
  • To skomplikowane. Julie - wypożyczyłam ją, bo nie chciałam wyjść z pustymi rękami z biblioteki, ale opis mnie jakoś nie przekonuje, okładka niezbyt mi się podoba i przywodzi mi na myśl płytką młodzieżówkę, ale pożyjemy, zobaczymy - może jednak się skuszę i ją przeczytam. :D
I tak prezentuje się cały mój stosik, szkoda tylko, że większość książek jest z bibliotek, a nie należy do mnie, ale i tak jest dobrze! :D Pochwalcie się waszymi zdobyczami i wynikami z listopada, a ja żegnam się z wami i pamiętajcie - zostało tylko 21 dni do Wigilii i świąt! Byle do świąt! :D