Strony

piątek, 26 maja 2017

Smerfowy TAG Książkowy!

Cześć kochani!
Dzisiaj jak wszyscy dobrze wiemy, jest Dzień Matki, ale poza tym, swoją premierę ma film Smerfy. Poszukiwacze zaginionej wioski. W związku z tym mam dla was TAG, do którego nominowała mnie Patrycja z bloga Szelest Stron - bardzo dziękuję za nominację ;). Nie przedłużam już i życzę wam miłego czytania. ;) Polecam zwłaszcza dla fanów niebieskich ludzików. ;)

 1. Papa Smerf - książka z mądrym bohaterem, przywódcą

Wyznaję zasadę, ża TAG bez Harry'ego to żaden TAG, a więc do tej pierwszej kategorii idealnie mi pasuje seria o Harry'm Potterze, ponieważ kto jak, kto, ale Albus Dumbledore był idealnym dyrektorem szkoły, oraz takim trochę przywódcą Gwardii Dumbledore'a, więc jak najbardziej mi tu pasuje. Nawet widzę podobieństwo między nim, a Papą Smerfem - oboje mieli brodę i byli jednymi z najstarszych osób w bajce/książkach. :P

2. Smerfetka - książka z miłą i sympatyczną bohaterką



Iii mam dylemat. :/ Nie potrafię zdecydować, która z  bohaterek - Amber Appleton (Prawie jak gwiazda  rocka), czy Lou Clark (Zanim się pojawiłeś) bardziej mi tutaj pasuje. Obie były przesympatyczne,  zabawne i dość urocze - idealne przyjaciółki, więc  wybór pomiędzy nimi jest naprawdę ciężki... Nie  wiem, zostawię obie. xD 

3. Ważniak - książka ze sprytnym bohaterem


Igrzyska śmierci i Katniss Everdeen, która jako główna żywicielka rodziny, oraz trybut na Igrzyskach nie jeden raz wykazywała się sprytem. Mógłby tutaj również pasować czarny charakter tej trylogii, czyli prezydent Snow, który był równie zły, jak i sprytny. ;)

4. Osiłek - książka z silnym i wojowniczym bohaterem

Chaol <3333 Mój kochany Chaol ze Szklanego tronu był silny, wojowniczy, odważny, wysportowany... ahh - no perfekcyjny po prostu <3 Dajcie znać czy wolicie jego, czy może Rowana, lub Doriana. ;)

5. Harmoniusz - książka z motywem muzyki

Myślę, myślę i wymyśliłam! xD Co prawda muzyka nie gra jakiejś wielkiej roli w tej książce, ale główna bohaterka umie grać na wiolonczeli (chyba) albo skrzypcach (znowu chyba xD). Mówię tutaj o książce Klejnot i o Violet Lasting, swoją drogą serdecznie polecam wam tę trylogię, bo jest dość mało znana, a myślę że naprawdę warta uwagi. :) Więcej moich zachwytów nad tymi książkami możecie poczytać tutaj. :)

6. Ciamajda - książka, którą wszyscy wychwalają, jednak tobie średnio się ona spodobała


Maybe someday! 99% recenzji jakie czytałam o tej książce zachwalały ją i polecały każdemu. No niestety. Skusiłam się na tę książkę, ale rozczarowałam się, bo jak dla mnie była bardzo nudna, wlokła się w nieskończoność, nie zżyłam się jakoś mocno z bohaterami, a wątek miłosny mnie irytował. :/ Ktoś też tak miał co do tej pozycji?

7. Śpioch - książka z tak nudną fabułą, że zasypiałaś podczas jej czytania

 Mogłabym tutaj dać jakąś lekturę szkolną, z tym że nie czytam lektur xD (a i tak mam same 4 i 5 ze sprawdzianów o lekturach - brawo ja xDD). Hmm, zazwyczaj mam tak, że jak jakaś książka od samego początku mi się nie podoba to już jej dalej nie czytam, żeby nie psuć sobie nerwów. xD Ale, żeby nie zostawić pustej kategorii, dopasuję tu Marsjanina, którego doczytałam do połowy (mniej więcej) i schowałam do szafy. Nie wiem - może to dlatego że jestem typową humanistką, ta książkami się nie spodobała, chociaż miała mnóstwo pozytywnych opinii. Jak dla mnie to był podręcznik do fizyki, pełen fizyczno-matematycznych bzdur, których nie rozumiałam i w sumie nawet raz jak chciałam zasnąć ale nie mogłam, to zabrałam się do czytania Marsjanina i po kilku stronach już sen do mnie przyszedł, so... xDD

8. Malarz - książka z piękną okładką

Nie potrafię tutaj dać tylko jednej książki z piękną okładką, ponieważ takich jest mnóstwo, ale pierwszą piękną okładką jaka rzuciła mi się w oczy podczas rzutu okiem na moją biblioteczkę jest Król kruków - ten kruk jest przepiękny <3 I w ogóle te wszystkie detale na okładce - miód, malina! <3 xD

9. Zgrywus - książka, w trakcie której czytania pękałeś ze śmiechu

Raczej nie śmieję się przy czytaniu, chyba że w myślach xD Ale ostatnio parę razy wybuchałam miechem przy Porwanej pieśniarce, a zwłaszcza przy tekstach Tristana, które rozwalają system. xD Dwa z nich podałam w recenzji tej książki, którą znajdziecie tutaj. :) 

10 Łasuch - książka przy której cały czas coś jadłaś

Hahah to jest naprawdę dziwna kategoria. xD W sumie to różnie bywa ze mną i jedzeniem w trakcie czytania - czasem to robię, a czasem nie - zależy czy jestem głodna. xD Ostatnio wcinałam lody podczas czytania Kłamcy i szpiega, więc niech będzie ta książka do tej kategorii. :)

11. Smerfuś - książka, w której podczas czytania poczułaś się jak dziecko

Ostatnio miałam tak podczas czytania książki Był sobie pies, a potem też przy oglądaniu filmu. Nie wiem właściwie czemu - może przez to, że cała książka pisana jest w perspektywie głównego, czworonożnego bohatera - Baileya, więc napisana jest specyficznym, troszkę takim dziecinnym klimatem. :) I w ogóle, przy pieskach czuję się jak dziecko, so... xD

Okej, doszliśmy do końca, więc dziękuję wam za przeczytanie, nie nominuję nikogo - jeśli TAG wam się spodobał, to śmiało wykonajcie go u siebie, chętnie poczytam wasze odpowiedzi. :) Miłego wieczoru wam życzę! ;)

P.S: Są tu jacyś fani The 100? Raaany ten finał to było coś genialnego - do tej pory o nim myślę *.* <333 Co sądzicie o finale? Byle do lutego! <3

wtorek, 23 maja 2017

Kłamca i szpieg - recenzja

Tytuł: Kłamca i szpieg
Autor: Rebecca Stead
Tom: 1
Cykl: -
Liczba stron: 208
Wydawnictwo: IUVI

Georges wprowadza się do nowego mieszkania (z czego nie jest zadowolony) i w sumie przez przypadek poznaje swojego rówieśnika z bloku - Safera. Safer jest dość skrytym dzieciakiem, pełnym tajemnic, oraz dziwnych zainteresowań. Georges natomiast jest dość cichym i spokojnym nastolatkiem, który ma swoje problemy i stara się nie wychylać i nie wychodzić poza utarte schematy. Razem z Saferem podejmują się misji śledzenia pewnego dziwnego człowieka z ich bloku, o przezwisku Iks. Jak będą wyglądały ich misje szpiegowskie? Jaką tajemnicę skrywa Safer oraz Iks?
Szczerze mówiąc to jak dostałam tę książkę w swoje ręce zdziwiłam się, że jest tak... cieniutka. xD Serio, jest bardzo cienka! :D W sumie to stwierdziłam, że spoko, bo na ogół nie lubię cienkich książek, ale teraz potrzebowałam czegoś krótkiego i relaksującego, opis brzmiał interesująco, więc byłam pozytywnie nastawiona do Kłamcy i szpiega. Poniekąd moje oczekiwania się spełniły, ale z drugiej strony...

... z drugiej strony trochę się zawiodłam. Czemu? Bo uważam, że ta cała akcja z Iksem i tak dalej rozwiązała się tak jakoś... dziwnie? Nie kupuję tego i trochę nie bardzo rozumiem po co to było. Poza tym książka skończyła się tak nagle i mam wrażenie, że końcówka została napisana tak trochę "na odczepnego". No nie podobała mi się i tyle. xD
Co do całej reszty - było miło, ale jednak jestem chyba za stara na takie historie, bo fabuła nie porwała mnie jakoś mocno, akcji również nie śledziłam z zapartym tchem - czytałam, żeby zabić czas i nudę - gdy tylko pojawiało się coś do roboty, nie miałam problemu aby przerwać czytanie w połowie (krótkiego) rozdziału. Do bohaterów również nie byłam przywiązania i byli mi oni w zasadzie obojętni.

Rozdziały w tej książce są naprawdę króciutkie, przez co czyta się je bardzo szybko. Ogólnie już  pomijając to, że książka jest cienka, została napisana przystępnym językiem i typowym dla młodzieżówek. Można się za nią zabrać kiedy - tak jak ja - nie macie co robić, albo wam się nudzi. W innym przypadku.. hmm możecie się troszkę rozczarować, tym bardziej jeśli tak jak ja - po opisie spodziewacie się czegoś lepszego. Myślę, że Kłamca i szpieg mógłby lepiej trafić do chłopaków tak w wieku 13-15 lat, starszym osobom może nie przypaść do gustu. Mogłam się troszkę zrelaksować podczas czytania, ale w sumie to tyle co dała mi ta książka, drugi raz do niej nie wrócę - zwykły przeciętniaczek. :)

Moja ocena: 5/10

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu IUVI

poniedziałek, 15 maja 2017

Lato Eden - recenzja

Tytuł: Lato Eden
Autor: Liz Flanagan
Tom: 1
Cykl: -
Liczba stron: 312
Wydawnictwo: IUVI

Jess i Eden są najlepszymi przyjaciółkami, pomimo różnic między nimi - Jess jest nieśmiała gotką, a Eden popularną i lubianą dziewczyną. Obie nawzajem się uzupełniają i wiedzą o sobie wszystko. No... prawie wszystko. Pewnego dnia Eden znika i Jess nie ma pojęcia dlaczego. Rozpoczyna się poszukiwanie zaginionej dziewczyny, a w umyśle Jess rodzą się pytania: Dlaczego Eden uciekła? Czy ona w ogóle żyje? Czy sobotnia impreza, na której doszło do kilku nieprzyjemnych rzeczy ma jakiś związek z zaginięciem dziewczyny? W trakcie poszukiwań najlepszej przyjaciółki, Jess odkrywa przed czytelnikami nie tylko swoje tajemnice, ale również sekrety zaginionej przyjaciółki. Czy uda się odnaleźć Eden?
Każda okładkowa sroka na pewno zwróci uwagę na tą piękną okładkę. Tak było też w moim przypadku - okładka bardzo mi się spodobała, a klimat tej książki wydał mi się idealny na majowe dni. I powiem wam, że to z pozoru może się wydawać zwykła książka dla młodzieży, ale jednak ma w sobie drugie dno i porusza trudne i ważne tematy takie jak przemoc, czy zaginięcie bliskiej osoby, brak akceptacji...

Jess jest główną bohaterką tej historii i poznajemy ją w dniu kiedy jej najlepsza przyjaciółka znika. Potem śledzimy przebieg akcji w czasie teraźniejszym, oraz poznajemy przeszłość bohaterek, która odcisnęła na nich piętno i zostawiła pewne obrazy, które zapamiętają jeszcze przez długi czas. Jess wydaje się naprawdę fajną dziewczyną oraz wspaniałą przyjaciółką. Co do Eden - była niesamowitym wsparciem dla Jess, ale jednak momentami irytowała mnie swoim zachowaniem, które opisywała Jess na kartach tej powieści.
Lato Eden to historia, którą czyta się w błyskawicznym tempie. Autorka pisze bardzo przyjemnym językiem i wciąga czytelnika w realia jej książki. Kiedy już raz zaczniesz czytać, nie oderwiesz się tak łatwo. Jednak - jak już pisałam wcześniej - nie zaliczyłabym tej książki (mimo jej lekkiego stylu) do lektur na jeden wieczór, przy których możesz się zrelaksować i odpocząć - przez tematy które porusza. Tak naprawdę to smutna historia, której warto poświęcić uwagę.

Podsumowując - Lato Eden to bardzo dobra książka nie tylko dla nastolatków, myślę, że troszkę starszym czytelnikom również powinna przypaść do gustu. Idealnie nadaje się na ciepłe majowe dni (hurra - wreszcie zrobiło się cieplej! :D) do poczytania gdzieś na tarasie czy balkonie. To historia o wielkiej sile przyjaźni, która jest w stanie przezwyciężyć wszystko. Polecam! :)

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu IUVI

poniedziałek, 8 maja 2017

Endgame. Wezwanie - recenzja


Tytuł: Endgame. Wezwanie
Autor: James Frey, Nils Johnson Shelton
Tom: 1
Cykl: Endgame
Liczba stron: 512
Wydawnictwo: SQN

Nadszedł czas. Katastrofy jedna po drugiej. Meteoryty uderzają w Ziemię - dokładnie 12 meteorytów, które niszczą oraz zabierają tysiące żyć. Tylko garstka wie co to tak naprawdę oznacza. 12 graczy z 12 klanów od tysięcy lat czekało na ten jeden moment. Szkoleni na prawdziwych zabójców, po to aby w czasie Gry zabijać i zwyciężać. Dla swojego klanu, dla swoich ludzi. Poznajcie Sarah Alopay - jedną z dwunastu Graczy, (nie)zwykła nastolatkę, która marzy o spokojnym i szczęśliwym życiu ze swoim chłopakiem - Christopherem. Powitajmy Chyioko - dziewczynę, która nie mówi, ale jest doskonałym szpiegiem. Albo takiego Jago - niebezpiecznego, lecz sympatycznego chłopaka. Każdy chce wygrać, ale zwycięzca może być tylko jeden. Gotowi? Rozpoczyna się Endgame...

Ta książka stała na mojej półce około dwa lata! Tak jest - dwa lata biedna stała i tylko oczekiwała, aż Klaudia weźmie ją do ręki i wreszcie przeczyta! Ta złota okładka nie przyciągała jej do czytania, wręcz przeciwnie - tak ją raziła po oczach, że aż schowała książkę do barku wraz z innymi trochę słabszymi powieściami. Wreszcie nadszedł ten moment - koniec czekania, Klaudia wzięła Endgame do ręki, przeczytała! I co? I lekka klapa.
Książka ta kusiła, miała być podobna do Igrzysk śmierci, które Klaudia baardzo lubi i czytała jakieś trzy/cztery razy. xD Aleee to żadne Igrzyska śmierci! Endgame to historia, z którą Klaudia męczyła się przez kilka godzin, przez nieciekawe opisy i dialogi, oraz nadmiar postaci, a zwłaszcza na samym początku. Endgame to historia, którą się czyta - tak dla zabicia czasu i w sumie po kilkudziesięciu stronach możesz się pogubić w natłoku tych zdarzeń, ale jednocześnie i nudzisz się podczas lektury i omijasz fragmenty książki.

To również historia 12 młodych ludzi, którzy chcieli (albo i nie) wykazać się w tej cholernie trudnej grze i wygrać! Niestety Klaudia nie bardzo wiedziała o co tak naprawdę toczy sie gra - jasne było powiedziane, że wygra jedna osoba, a wraz z nią cały jej klan i bedą mogli przetrwać, ale.... co? Co przetrwać? Czy nagle ma nadejść jakis niespodziewany koniec, albo zaraza która dotknie tych przegranych? Albo przeoczyłam jakiś wątek, w którym jest to objaśnione, albo po prostu tego nie było.

Dobra - poznaliśmy już jako tako zarys powieści, garstkę bohaterów, pogadaliśmy o tej złotej (niezbyt urodziwej) okładce, więc może by tak wspomnieć o zagadkach, których pełno w tej książce? Jest takie powiedzenie - co chatka to zagadka - w tym przypadku można powiedzieć - co rozdział to zagadka. Niestety - Klaudia nie rozumiała żadnej z tych zagadek i nie potrafiła też zrozumieć w jaki sposób zostały one rozwiązane przez bohaterów, co niezmiernie ją denerwowało. Wszystkie te zagadki miały doprowadzić Graczy do pewnego miejsca, w którym znajdowała się pewna ważna dla nich rzecz, więc były one potrzebne w fabule złotej książki, ale irytowały Klaudię tym, że nie mogła ich rozwiązać, ani zrozumieć... Do bani. :/
Endgame to niby cały czas jedna wielka akcja, ale i jednocześnie nuuuda. Ten złoty grubasek ma bardzo ciężki początek, w który naprawdę ciężko się wkręcić i który raczej odrzuca, niż zachęca do dalszej lektury, ale jeśli się przełamiecie, moi kochani czytelnicy, to może jako tako wytrwacie do końca. A skoro mowa o końcu... Koniec uratował ocenę tej książki. Był interesujący i zdarzyła się pewna nieoczekiwana przez Klaudie rzecz, przez co siedziała kilka minut z rozdziawioną buzią i stwierdziła WTF, po czym wróciła do czytania. xD Tylko po to, aby ostatnie kilka zdań znowu zrobiło się dziwne i tajemnicze i w sumie średnio zachęciło Klaudię do sięgnięcia po drugi tom.
 -----
Pasuje jakoś to ładnie podsumować, więc powiem krótko: Endgame to dziwna książka. Dziwna, pełna zagadek i akcji, która niby jest, a jednak wieje nudą. Na szczęście ostatnie 100 stron trzyma w napięciu i pojawia się jeden ogromny punkt zaskoczenia. Po dalsze tomy chyba nie sięgnę, bo nie czuje takiej potrzeby - tą część trochę wymęczyłam, ale udało się i jestem z siebie dumna! xD Jeśli jesteście ciekawi co ten złoty grubasek w sobie skrywa - śmiało, czytajcie! Ja jestem trochę rozczarowana i liczyłam na dużo, dużo więcej. Endgame było dla mnie po prostu dziwne. Bardzo dziwne, ale też nie najgorsze zwłaszcza przez koniec i ciekawą postać jaką był Jago oraz trochę też Sarah. Sami musicie stwierdzić czy chcecie przeczytać tą historię.

Moja ocena: 5/10

sobota, 6 maja 2017

Podsumowanie marca i kwietnia, zdobycze nie tylko ksiązkowe + WYNIKI KONKURSU!

Hello! :D
Mamy maj (tak na wypadek gdyby ktoś nie miał kalendarza), a to oznacza, że już coraz bliżej do wakacji! Łapka w górę, kto też się cieszy. :D W kwietniu nie robiłam podsumowania, bo marzec pod względem czytelniczym nie wypadł zbyt dobrze i w sumie nie było sensu podsumowywać tego wszystkiego. xD Ale teraz już wracam do starej tradycji i robie podsumowanie! :D

Co przeczytałam przez te dwa miesiące?
7 książek w dwa miesiące to troche słabo, ale w marcu opuściła mnie wena do czytania, co skutkowało tym, że przeczytałam tylko trzy książki.... W kwietniu było ciut lepiej - przeczytałam cztery pozycje, a początek maja zaczęłam z Czarnym kluczem, który był niesamowity i planuję stworzyć post, w którym bliżej przybliżę wam trylogię o Samotnym Mieście. :)

Co się działo na blogu?

Hmmm... było ciekawie! xD Zorganizowałam swój pierwszy konkurs, którego wyniki na dole, więc wszystkich, którzy brali udział zapraszam do zerknięcia na koniec tego posta. ;) Poza tym pisałam swoją (trochę nieogarniętą) opinię o pięknym i magicznym filmie - koniecznie zobaczcie. ;) Tradycyjnie pojawiło się kilka recenzji, wszystkie macie podlinkowane wyżej przy liście przeczytanych książek, wystarczy kliknąć na tytuł. :) Oprócz tego pojawiły się dwa posty z cyklu Różności, o tym jak (nie)korzystać z internetu, oraz o tym, dlaczego uważam, że jest to nie do końca dobry wynalazek. :)
Poza tym gwałtownie wzrosła liczba obserwatorów (wielkie dzięki ♥) i jest was już teraz aż 126! <33
W kwietniu byliście u mnie aż 4 204 razy! <3

Co nowego trafiło na moje półki (i nie tylko) w ciągu tych dwóch miesięcy?   
Tadaaam! xD
W marcu przybyły do mnie dwie książki - Prawdodziejka oraz Ogień  i woda, które dostałam od wydawnictwa SQN oraz IUVI - dziękuję <3
... a jeszcze w lutym brałam udział w konkursie z Harry'ego Pottera i wyobraźcie sobie jak bardzo się nim cieszyłam - w końcu jakiś fajny konkurs, niezwiązany z przedmiotami szkolnymi! I to jeszcze z Harry'ego <33 No i w marcu były wyniki. Okazało się, że zajęłam pierwsze miejsce (taak - pochwale się, co se będę żałować xD) i szczerze mówiąc liczyłam na książki, a tu - niespodzianka - dali planszówkę! *.* Szkoda tylko, że po angielsku, bo niby rozumiem o co chodzi, ale wiecie - zawsze lepiej mieć instrukcję po polsku. xD
Jak już wyżej wspominałam - w kwietniu byłam w kinie na Pięknej i Bestii. Bardzo spodobały mi się plakaty filmowe, więc stwierdziłam, że zapytam czy mogłabym taki plakat dostać. Okazało się, że nie ma z tym problemu i tak oto do mojego domu trafił nie jeden, a dwa plakaty! xD Teraz tylko problem w tym, że nie bardzo mam miejsce, żeby je zawiesić, więc na najbliższy czas będą stały zrulonowane w kącie. xD Ale ważne, że je mam! :D

Dobra, teraz jeszcze szybciutko coś na co pewnie większość z was czeka - wyniki pomerdanego konkursu, w którym do wygrania była książka "Był sobie pies". Za pomocą strony losowe.pl udało mi się wylosować zwycięzcę, a zostaje nim...

....
Chwila napięcia... xD
....
Osoba z numerkiem 56, czyli....
revqua gratuluję, już piszę do ciebie wiadomość (jeśli nie otrzymam wiadomości zwrotnej w do wtorku, nagroda powędruje do kogoś innego), a pozostałym osobom serdecznie dziękuję za udział, wyczekujcie kolejnego konkursu. :) Do napisania! :)

poniedziałek, 1 maja 2017

Playlist for the dead - recenzja

Tytuł: Playlist for the dead
Autor: Michelle Falkoff
Tom: 1
Cykl: -
Liczba stron: 272
Wydawnictwo: Feeria Young

Wyobraź sobie, że przychodzisz do kumpla po ostatniej - cholernie nieudanej imprezie i widzisz go martwego. Co robisz? Wiesz, że twoje życie zmieniło się nieodwracalnie i, że właśnie utraciłeś coś cholernie ważnego, a jakaś twoja część po prostu się rozpada. Sam właśnie przeżył taką sytuację - jego najlepszy przyjaciel - Hayden popełnił samobójstwo, a jedyne co mu po nim zostało to stworzona przez niego playlista z karteczką :"Dla Sama - posłuchaj, a zrozumiesz". Chłopak musi zmierzyć się z życiem, oraz ludźmi, którzy go otaczają. Czy będzie w stanie zapomnieć? Czy zrozumie motywy Hayden'a? Czy znajdzie kogoś kto mu pomoże?
Playlist for the dead to książka, która porusza trudny temat jakim jest samobójstwo. Ukazuje ona emocje jakie przeżywa bliska osoba zmarłego, oraz to jak ciężko oswoić się z myślą, że ta bliska osoba już nigdy z nami nie porozmawia, a ty nigdy nie będziesz mógł wyjaśnić z nią spraw, które pozostały niewyjaśnione, nigdy już z nią nie porozmawiasz i nie pożartujesz...

To niby typowa historia dla młodzieży - napisana bardzo przyjemnym i prostym językiem,a czyta się ją naprawdę błyskawicznie. Razem z Samem odkrywamy takie aspekty z życia Hayden'a, jakimi nie dzielił się z najlepszym kumplem. Poznajemy nowe osoby oraz dowiadujemy się jak bardzo inni potrafią wpłynąć na człowieka. To książka, która mówi o tym, że przemoc psychiczna jest równie zła, a nawet gorsza od przemocy fizycznej. Wystarczy jedna chwila...
Playlist for the dead na pewno nie jest łatwą historią - zawiera ona drugie dno i zmusza nas do zastanowienia się nad samym sobą, do przemyślenia niektórych kwestii. Michelle Falkoff porusza w swojej książce bardzo trudne, aktualne problemy, które mogą dotknąć właściwie każdego z nas. Autorka stworzyła oryginalnych bohaterów z problemami oraz bardzo zaintrygowała mnie i wciągnęła do swej historii. Czułam, że po prostu muszę to wszytko przeczytać - od pierwszego do ostatniego słowa.

Playlist for the dead nie jest książką na zrelaksowanie się. To smutna historia o przemocy, trudnościach i problemach młodych ludzi. Ta opowieść pokazuje nam jaki wpływ na nasze uczucia i odbieranie świata mają inni ludzie. To książka o samotności, ale i przyjaźni, o smutku i radości, o odkrywaniu siebie po traumatycznych przejściach. Polecam ją zwłaszcza dla trochę starszych czytelników, którzy chcą poczytać coś refleksyjnego i troszkę poważniejszego. Z pozoru zwykła młodzieżówka, ale dla mnie ma ona drugie dno i ukazuje wiele ważnych rzeczy. Po prostu polecam.

Moja ocena: 8/10