Strony

czwartek, 29 października 2020

Kilka słów o retellingu Pięknej i Bestii | Zaczytana i Bestia

Piękna i Bestia to jedna z moich ulubionych baśni, dlatego też lubię sięgać po historie, które są na niej oparte. Przy okazji przeglądania Taniej Książki, natknęłam się na najnowszą powieść Ashley Poston, wydaną w Polce, a mianowicie Zaczytaną i bestię. Opis tej książki wydał mi się trochę zbyt cukierkowy, ale fakt, iż jest to retelling wyżej wspomnianej Pięknej i Bestii, przekonał mnie do zabrania się za tę historię.

Rosie Thorne jest tylko zwykłą, skromną dziewczyną, która kocha czytać. Olbrzymią miłością darzy także "Starfield". Dzięki swoim pasją udaje jej się nie zwariować, chociaż ma przed sobą wiele trudnych wyborów i wciąż nie poradziła sobie ze śmiercią mamy. To właśnie ona zaraziła ją miłością do książek. Była jej wzorem, a teraz Rosie musi radzić sobie sama.

Świat dziewczyny przewraca się do góry nogami, kiedy na skutek przypadkowych działań niszczy drogocenną książkę. Jej karą okazuje się uprzątnięcie olbrzymiej, zakurzonej biblioteczki. Wydawać by się mogło, że to wymarzona kara dla miłośniczki literatury. Jest tylko jeden mały problem - nie jest tam sama. Dziewczyna odbywa karę w pobliżu jednej z najpopularniejszych sław Hollywood. Vance Reigns wkracza w jej życie niczym tornado. Chłopak okazuje się jednak niezwykle denerwujący oraz zapatrzony w siebie.

Gwiazda "Starfield" nigdy nie przejmowała się jutrem. Aktor wywołał niemały skandal, który skończył się jego przymusowym zamknięciem w miasteczku, gdzie dziennikarze nie mają do niego dostępu. Czy ta dwójka znajdzie wspólny język? A może początkowa nienawiść przerodzi się w miłość? Jedno jest pewne. Od historii tej dwójki nie da się oderwać.

 

Niezwykłą zaletą tej książki jest sposób w jaki została napisana. Styl autorki jest niezwykle lekki i przyjemny. Jako iż powieść Poston bazuje na Pięknej i Bestii, pojawiało się w niej sporo subtelnych odniesień do tej baśni. Bardzo mi się to podobało, bo nadawało uroku całej książce, a odkrywanie u głównych bohaterów cech, które posiadała Bella, czy też Bestia w oryginalnej wersji, było świetną zabawą.


Coś co wyróżnia tę pozycję na tle innych młodzieżówek to postać Quinn. Jest to postać niebinarna i po raz pierwszy odkąd zaczęłam swoja przygodę z czytaniem spotkałam się z niebinarnym bohaterem literackim. Ciekawy i oryginalny zabieg, aczkolwiek osobiście jakoś nie polubiłam Quinn. Podobnie zresztą miałam z Annie, najlepszą przyjaciółką głównej bohaterki. W tej powieści w zasadzie polubiłam tylko Rosie (bo Vance też mnie irytował - był zbyt gburowaty, samolubny i egoistyczny jak dla mnie, a jego późniejsza przemiana jakoś mnie nie przekonała).

Co do samej fabuły - było całkiem ciekawie, ale niestety raczej szybko zapomnę o tej książce. Prócz wyżej wspomnianej niebinarnej postaci, czyli Quinn, Zaczytana i Bestia nie miała w sobie nic oryginalnego, pojawiały się tutaj utarte już schematy, wątek romantyczny też mnie specjalnie nie zaintrygował (przypuszczam, że sporą zasługą w tym przypadku było to, że jak już wspomniałam - nie lubiłam się z Vancem) i gdyby nie lekkie i przyjemne pióro autorki, to obawiam się że wymęczyłabym tę powieść.


Osobiście uważam, że jest to książka idealna dla 15, czy 16 latków, ja chyba już troszkę wyrosłam z tego typu książek i być może to dlatego nie wywarła ona na mnie większego wrażenia. Nie twierdzę, że jest to powieść zła, bo nie jest, po prostu do mnie nie trafiła. Jestem przekonana, że młodszym czytelnikom powinna się spodobać. Styl pisania Ashley Poston jest prosty i przyjemny, a sama książka jest miłym czasoumilaczem, aczkolwiek pewnie dosyć szybko o niej zapomnę i raczej nie sięgnę po inne książki tej autorki. Jeśli czytaliście tę powieść, albo macie ją w planach to koniecznie dajcie mi znać w komentarzu. :)

Zaczytaną i Bestię oraz inne książki dla młodzieży znajdziecie na Taniej Książce :)

wtorek, 20 października 2020

Historia miłosna w czasach wojny | Wojenna miłość

Ostatnio coraz częściej sięgam po powieści, które poruszają tematykę wojenną. Przeglądając ofertę Taniej Książki natknęłam się na powieść, o której dziś troszkę Wam opowiem, a mianowicie Wojenną miłość. Opis tej pozycji dosyć mocno mnie zaintrygował, więc stwierdziłam, że bardzo chętnie się za nią zabiorę. Mimo tego, iż nie jest to historia bez wad, i tak uważam, że jest godna polecenia i warta uwagi, szczególnie jeśli lubicie książki opowiadające o drugiej wojnie światowej.

W sercu okupowanej przez nazistów Europy następuje przypadkowe, przelotne spotkanie dwóch osób. Jedną z nich jest bojowniczka ruchu oporu; drugą jeniec wojenny. Wymięty liścik, który trafił do jego rąk, kieruje tych dwoje nieznajomych na kurs, który na zawsze odmieni ich życie.

"Wojenna miłość" to prawdziwa historia Josefine Lobnik i Bruce’a Murraya, którzy dzięki niemal niemożliwym zbiegom okoliczności, pośród brutalnej wojny, odkrywają miłość.

To opowieść o wielkiej odwadze, brawurowych ucieczkach, zdradzie, torturach i odwecie.

To niezwykła historia ich miłości, która przetrwała na przekór wszystkiemu.

To niezwykła relacja dwojga zwykłych ludzi żyjących w niewyobrażalnie barbarzyńskim reżimie Hitlera.

 

Akcja książki rozpoczyna się w momencie kiedy Josefine i Bruce spotykają się po raz pierwszy. Nie jest to zwykłe spotkanie, bowiem dziewczyna szalenie martwi się losami brata, o którym słuch zaginął i nikt nie wie co się z nim stało, a Bruce został jeńcem wojennym i trafił w ręce wroga. Powieść pisana jest z dwóch perspektyw, które momentami łączą się w jedną. Dzięki temu śledzimy losy zarówno Josefine, jak i Bruce'a i mamy okazję zaobserwować w jaki sposób znaleźli się w takim, a nie innym położeniu. Autor zręcznie przeskakuje z jednego punktu widzenia, do drugiego i daje nam możliwość stopniowego poznawania głównych bohaterów, którzy są niezwykle odważnymi i dającymi się lubić postaciami.

Na początku tej recenzji, wspomniałam Wam o tym, że w tej książce nie brakuje wad. Jedną z nich jest... nuda. O ile pierwsze kilka rozdziały były naprawdę interesujące i trzymały w napięciu, a o tyle gdzieś w połowie książki zaczęłam się nudzić. Akcja zdecydowanie zwolniła, a ja przestałam czerpać radość z czytania tej pozycji. Mniej więcej w środku książki zaczęłam powątpiewać w to, iż finalnie dam jej pozytywna ocenę, bo naprawdę niezbyt wiele się w moim odczuciu działo. Na szczęście w pewnym momencie akcja znów ruszyła, a ja zyskałam pewność że czytanie Wojennej miłości nie będzie stratą czasu.


Na okładce książki widać, iż poleca ją autorka Tatuażysty z Auschwitz (ta książka kompletnie mi się nie podobała, byłam nią zawiedziona i rozczarowana tym, jak autorka wybieliła okrutną wojenna rzeczywistość ukazując ją w całkiem niezłym świetle), pisząc że jest to miłosna historia, której nigdy nie zapomni. Poniekąd zgadzam się z tym stwierdzeniem, bo historia Josefine i Bruca jest (pomimo brutalnych, wojennych czasów, w których rozgrywa się akcja powieści) piękna. Najbardziej niesamowite jest to, że jest to książka oparta na faktach i opowiada losy ludzi, którzy istnieli naprawdę i przeżyli to piekło jakim była wojna, przy okazji odnajdując miłość. Ten fakt chyba najbardziej mnie poruszył, bo jakby nie patrzeć, okoliczności w jakich spotkali się nasi bohaterowie były bardzo niecodzienne, a fakt że te same osoby, spotkały się później w zupełnie innym miejscu niż pierwotnie, sprawia że człowiek zaczyna wierzyć w przeznaczenie.

Pomimo tego, że Wojenna miłość mniej więcej w połowie jest dosyć nudna, a akcja zdecydowanie zwalnia tempa i przez kilka rozdziałów wlecze się dosyć mocno, to i tak uważam, że warto przeczytać tę książkę. Historia Josefine i Bruca jest naprawdę piękna, a uczucie miedzy nimi niezwykle mocne. Nie brakuje tutaj opisów okrutnych zbrodni dokonywanych w czasach wojny, autorka szczegółowo i dokładnie opisała okropności z jakimi musieli się mierzyć bohaterowie, przez co nie jest to powieść dla każdego. Niemniej jednak, fanom literatury wojennej i romansów powinna przypaść do gustu. Mimo pary zgrzytów jest to pozycja warta polecenia i ciesze się, że zdecydowałam się po nią sięgnąć.


Wojenną miłość oraz inne nowości znajdziecie na Taniej Książce :)



środa, 14 października 2020

Fall into autumn BOOK TAG

Nawet nie chcę sprawdzać kiedy ostatnio pojawił się tutaj jakiś TAG (może lepiej nie sprawdzać :D), a pomyślałam sobie, że może miło byłoby tak dla odmiany opublikować coś innego niż ciągłe recenzje książek. Zaczęłam szukać ciekawych TAGów i natknęłam się na Fall into autumn BOOK TAG na kanale u Justyny (tutaj macie link), a jako iż mamy jesień, to stwierdziłam, że idealnie się nadaje. Jeśli jesteście ciekawi tego TAGu i moich odpowiedzi, to serdecznie zapraszam. :)


Liść - bohater, który tak cie wkurzył, że przywaliłabyś mu z liścia

Postanowiłam, że nie pójdę na łatwiznę i nie będę wskazywać tutaj oczywistych dla mnie postaci, typu Draco Malfoy, czy Coriolanus Snow, żeby wysilić swoje szare komórki i bardziej zastanowić się nad poszczególnymi kategoriami, dlatego też postawię tutaj na Wiktora Sokołowa z Jaskółek z Czarnobyla. Jest to człowiek, który nie ma absolutnie żadnych skrupułów, wyjątkowo okrutny, fałszywy i bezlitosny. Już na samym początku książki poczułam do niego niechęć, która coraz bardziej się pogłębiała.


Kałuża - na jakiej książce najbardziej płakałaś

Ja z reguły nie płaczę podczas czytania książek, a jeśli już to naprawdę rzadko kiedy tak się dzieje. Ostatnio mocno się wzruszyłam na Wojnie makowej, więc to ją zaliczę pod tę kategorię. Swoją drogą to najlepsza książka jaką czytałam w tym roku i postaram się napisać kilka słów na jej temat, bo zdecydowanie warta jest uwagi.


Ciemne poranki - po jakiej książce miałaś kaca książkowego


Podobnie jak wyżej, mam problem z wskazaniem tutaj jakiejś konkretnej pozycji, bo szczerze mówiąc to nie jestem pewna czy kiedykolwiek miałam takiego kaca książkowego... Na pewno dosyć długo rozmyślałam o Balladzie ptaków i węży, która jest po prostu genialna i też muszę o niej coś tutaj napisać. Siedziała mi w głowie bardzo długo i rozmyślałam o całej trylogii Igrzysk przy okazji, o postaci Snowa i jego przemianie... Nie wiem czy można uznać to za kaca książkowego, no ale chyba nic więcej na ten moment tutaj nie wymyślę.


Kocyk - książka która sprawiła że było ci ciepło na sercu


Zdecydowanie Małe kobietki - jest to historia tak urocza i ciepła, że na samą myśl robi mi się ciepło na serduchu. Życie codzienne tytułowych kobietek, przygody Jo i cały klimat tej książki jest tak niesamowicie ciepły i rodzinny... Jest to pierwszy typowy klasyk jaki czytałam, ale na pewno nie ostatni.


Czerwone liście - zakończenie jakiej książki sprawiło że poczerwieniałaś ze złości


Troszeczkę tutaj oszukam, bo w przypadku Tatuażysty z Auschwitz denerwowało mnie praktycznie wszystko, a nie tylko zakończenie. To powieść diabelnie krzywdząca, spłycająca historię i ukazująca piekło na Ziemi jakim był obóz w całkiem niezłym świetle. Przez trzy czwarte książki byłam czerwona ze złości i zniesmaczona kierunkiem w jakim zmierzała fabuła. Bardzo mi przykro, bo to mogła być naprawdę wartościowa książka... 


Kasztan - dobra książka o której zapomniałaś


Złodziejka książek, którą czytałam już kilka lat temu i bardzo mocno ja polecałam, pisałam o niej na blogu, pojawiła się nawet w zestawieniu najlepszych książek roku, ale na chwile obecną... praktycznie nic z niej nie pamiętam. Wiem, że sposób narracji był niezwykły, bo książka pisana była z perspektywy śmierci, wiem że główna bohaterka (zresztą jak wskazuje sam tytuł) kradła książki w trakcie wojny... ale w sumie nie pamiętam nic poza tym. Trochę mnie to dziwi, bo większość książek, które wywarły na mnie tak duże wrażenie jak ta, jednak zostają mi w pamięci. To chyba znak, że muszę ja sobie odświeżyć.


Kalosze - dobra książka w którą nie potrafiłaś się wgryźć

Behawiorysta idealnie mi tutaj pasuje, bo zabierałam się za nią co najmniej trzy razy. Za każdym razem czytałam kilka stron po czym odkładałam książkę na półkę i zapominałam o niej na dłuższy czas. Nie wiem w sumie czym to było spowodowane, ale koniec końców spiełam tyłek i przeczytałam całą książkę, która okazała się naprawdę dobra i bardzo mnie zachęciła do sięgnięcia po inne powieści Mroza. 

 

Dynia - książka przy której się męczyłaś


Męczyłam, męczyłam i nie dokończyłam... Marsjanin, czyli książka która swego czasu była bardzo popularna i zachwalana. Pełna pozytywnej energii zabrałam się za czytanie i do dziś nie skończyłam... Książka jest napisana dość zawiłym, naukowym językiem. Sporo tutaj fizyki, a ja jako typowa humanistka po prostu nie ogarniałam w pewnym momencie o co w ogóle chodzi. Może kiedyś skuszę się jeszcze i spróbuję przeczytać ją ponownie, ale wątpię czy coś z tego wyjdzie. 

 

Szarlotka - książka która kojarzy ci się z domem


Bez żadnych wątpliwości - Harry Potter. To jest jedna z książek mojego życia, którą czytałam już ładnych parę razy i za każdym razem zachwycam się nią tak samo. Kojarzy mi się z domem, bo bije z niej taki ciepły i rodzinny klimat, relacje między bohaterami to coś wspaniałego i nie wyobrażam sobie dopasować do tej kategorii innej książki. 


Tym oto sposobem dotarliśmy do końca. Powiem Wam szczerze, że bardzo mi brakowało pisania takich luźniejszych postów i chyba muszę się postarać o to aby pojawiały się częściej na blogu. Tymczasem życzę wam wszystkiego dobrego i zmykam czytać Wojenną miłość. :) 

czwartek, 8 października 2020

Recenzja, która powinna pojawić się już dawno temu | Imperium ognia

Powiem Wam, że bardzo się zdziwiłam w momencie, w którym zdałam sobie sprawę, że wcześniej nie pisałam o tej książce. Przeczytałam ją już dosyć dawno temu i byłam wręcz przekonana, ze już o niej wspominałam. No, ale korzystając z okazji, że kilka dni temu przeczytałam ją bodajże po raz trzeci, postanowiłam, że muszę o niej naskrobać kilka słów - tym bardziej, że jest to rewelacyjna historia!

Laia należy do kasty Uczonych – w bezwzględnym Imperium tacy jak ona są zepchnięci na margines, stale inwigilowani i prześladowani. Aby ocalić brata oskarżonego o zdradę, dziewczyna wstępuje w szeregi buntowników i wyrusza ze śmiertelnie niebezpieczną misją do gniazda zła: zostaje niewolnicą w Akademii szkolącej najwierniejszych, najbardziej bezwzględnych żołnierzy Imperium. Jednym z nich jest Elias. Choć należy do wyróżniających się studentów , w jego sercu narastają wątpliwości, czy rola okrutnego egzekutora jest rzeczywiście tą, jaką chce odgrywać przez całe dorosłe życie. Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi nie tylko całkowicie odmieni ich losy, lecz także wstrząśnie posadami świata, w którym oboje żyją.

Sabaa Tahir ma niezwykle przyjemny styl pisania, co sprawia że przez jej książkę po prostu się płynie - jakby nie było Imperium ognia ma ponad 500 stron, ale człowiek w ogóle tego nie odczuwa, bo powieść jest cholernie dobra, świetnie napisana i wciąga jak mało która książka. Sam fakt, że przeczytałam ją trzy razy i za każdym razem tak samo nie mogłam się oderwać i z wypiekami na twarzy śledziłam dalsze losy bohaterów, świadczy o tym jaka ta książka jest dobra. Nie będzie przesadą jeśli teraz Wam napiszę, że to jedna z najlepszych książek fantastycznych jakie miałam okazję przeczytać.

Fabuła jest genialna - brutalne Imperium, szkoła gdzie trenuje się ludzi już od najmłodszych lat na bezwzględnych morderców, Maski przywierające do twarzy, z jednej strony przepych, z drugiej bieda - te i wiele innych czynników czyni powieść Tahir oryginalną, ciekawą i cholernie wciągającą. Ponadto wspaniali bohaterowie, bardzo dobrze wykreowani. Nawet postacie drugoplanowe są dokładnie przedstawione - autorka uwzględniła ich wady i zalety, a rzadko kiedy zdarza się, żeby każda postać w książce była tak wyrazista jak to jest w przypadku Imperium ognia.

Historia Lai i Eliasa jest brutalna - autorka nie bawi się w subtelne opisywanie niektórych szczegółów, tylko bombarduje nas informacjami niezależnie od tego czy dzieją się rzeczy brutalne, czy też nie. Sabaa pisze prosto z mostu o tym co się dzieje, za co należy jej się kolejny plus - nie spłyca historii, nadaje jej realizmu, intensywności. Czytając tę powieść można czuć wielką pasję i zaangażowanie autorki - te emocje po prostu wylewają się z książki.

Kolejną wielka zaletą książki jest świetnie poprowadzony wątek miłosny. Rozwija się on powoli, płynnie. W zasadzie scen miłosnych nie ma zbyt dużo w tej książce - da się wyczuć chemię między bohaterami, ale uczucie jest na dalszym planie - nie zaburza całej historii, ale jest rewelacyjnie w nią wpasowane, dopełnia całą historię. Nie wiem jak Was, ale mnie potwornie irytuje kiedy czytam jakąś książkę, która niby miała być fantastyka, ale cała fabuła jest przygaszona przez wątek miłosny, wokół którego tak w zasadzie krąży cała historia, przez co książka jest bardziej romansidłem niż fantastyką.

Powieść pisana jest z dwóch perspektyw - raz widzimy całą akcję oczami Eliasa, a innym razem - oczami Lai. To sprawia, że możemy dobrze poznać obie te postacie, a historia jest jeszcze ciekawsza. Zarówno Elias, jak i Laia są bohaterami wartymi uwagi i według mnie tworzą jedną z lepszych literackich par. Na pierwszy rzut oka wydają się zupełnie różni, jednak po dłuższej lekturze okazuje się, że wcale tak nie jest.

Imperium ognia to kawał dobrej książki - wciąga, porusza, ma wspaniałych bohaterów, jest intrygująca i ma w sobie coś, co sprawia że chce się do tej pozycji wracać aby móc przeżywać ja na nowo i co najlepsze - za każdym razem wciąga tak samo. Bardzo mocno Wam polecam tę książkę, jestem już po lekturze drugiego tomu i już się nie mogę doczekać aż sięgnę po trzeci. Dajcie się porwać do okrutnego Imperium i wierzcie mi - nie będziecie mogli się oderwać.