Strony

wtorek, 29 września 2020

Panie i Panowie, oto Daisy Jones & The Six!

Wydaje mi się, że w tej chwili szał na tę książkę nieco opadł, aczkolwiek i tak w miarę często miga mi przed oczami na instagramie. Mowa oczywiście o najnowszej powieści Taylor Jenkins Reid wydanej w Polsce, a mianowicie - Daisy Jones & The Six. Muszę Wam powiedzieć, że kilka tygodni temu, gdzieś w okolicach jej premiery, kiedy mówiono o niej dosłownie wszędzie i wychwalano ją pod niebiosa, nabrałam na nią olbrzymiej ochoty i chciałam jak najszybciej ją przeczytać. W końcu mi się udało i chętnie opowiem Wam co nieco o Daisy Jones.

Daisy Jones & The Six to zespół rockowy, który bije rekordy popularności na całym świecie. Na ich koncertach bawią się tysiące fanów, a kolejne single nie schodzą z list przebojów. Właśnie dlatego cały świat jest w szoku, kiedy zespół z dnia na dzień rozpada się. Czy dowiemy się jakie wydarzenia doprowadziły do tych niespodziewanych okoliczności?

 

Niesamowite jest to, że po przeczytaniu tej książki byłam naprawdę zaskoczona, że tytułowy zespół nigdy tak naprawdę nie istniał. Nawet szukałam informacji w internecie żeby się o tym upewnić na sto procent. Świadczy to o tym, że Taylor Jenkins Reid jest cholernie dobrą pisarką. Stworzyła postacie tak realistyczne, barwne i wyraziste i jestem w głębokim szoku jak świetnie jej to wyszło. Sam pomysł na sposób opisania tej historii jest niezwykle ciekawy i bardzo oryginalny - autorka postanowiła opisać losy zespołu za pomocą wywiadów. Brzmi intrygująco, prawda?

Dzięki temu iż ta książka to jeden wielki wywiad, mamy możliwość poznania wielu różnych punktów widzenia odnośnie jednej sytuacji. To był świetny zabieg, bo dało się zauważyć, że dosyć często perspektywa jednej postaci różniła się diametralnie od perspektywy innego bohatera. Pokazuje to, że każdy człowiek ma prawo inaczej odbierać te same zdarzenia.  Czytanie tej pozycji w takiej niecodziennej formie to była świetna przygoda i dodatkowa rozrywka, a styl pisania autorki jest lekki i przyjemny, przeczytacie tę powieść błyskawicznie.


Nie ukrywam, że ilość bohaterów na początku mnie trochę przytłaczała i nie bardzo mogłam się odnaleźć w tym, kto jest kim. Później już nie miałam z tym problemów, dzięki temu że każdy jest inny, wyjątkowy na swój sposób i nawet bez przeczytania imienia postaci, która w danym momencie o czymś opowiadała, potrafiłam sobie wyobrazić kto co mówił. Jeśli już jesteśmy przy bohaterach, to muszę Wam powiedzieć, iż tytułowa Daisy jest jedną z najbardziej fascynujących postaci z jakimi się do tej pory spotkałam. Non stop naćpana, pełna energii, niedająca sobą rządzić. To do Daisy należało ostatnie słowo, lubiła być w centrum zainteresowania, nie zwracała uwagi na to jak ludzie ją postrzegają. Nie jestem pewna czy polubiłam ją w stu procentach, bo niektóre jej cechy mocno mnie irytowały, ale jestem nią autentycznie oczarowana i na pewno szybko o niej nie zapomnę.

Kolejna zaleta tej książki to rewelacyjny klimat lat siedemdziesiątych. Słowa, które idealnie opisują tę pozycję to "sex, drugs and Rock'N'Roll". To właśnie tutaj dominuje i tworzy ten niezwykły klimat. Przez to też na pewno nie dałabym tej książki młodszemu czytelnikowi, bo po prostu jest zbyt mocna. Bardzo się cieszę że miałam okazję przeczytać historię Daisy Jones & The Six. Była to rewelacyjna rozrywka, bardzo wciągająca lektura i taki trochę wehikuł czasu prowadzący prosto do lat 70. Co prawda nie było tutaj niezwykłych zwrotów akcji, bo zakończenie jest dosyć łatwe do przewidzenia, ale i tak kilka rzeczy mnie zaskoczyło. Jest to na pewno pozycja, która bardzo się wyróżnia na tle innych książek, głównie za sprawą specyficznej głównej bohaterki i sposobu w jaki została napisana. To jedna z lepszych książek dla kobiet, aczkolwiek panom również powinna się spodobać. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do sięgnięcia po nią, bo naprawdę warto. Polecam!

wtorek, 22 września 2020

Historia, której się nie spodziewałam... | Księżniczka - Danielle Steel

Przeglądając ostatnio nowości natknęłam się na najnowszą powieść Danielle Steel, a mianowicie Księżniczkę. Bardzo mnie zaciekawił opis tej książki: fabuła osadzona w realiach drugiej wojny światowej, Anglia, czy też losy rodziny królewskiej brzmiały niezwykle zachęcająco i wydawało mi się, że to będzie powieść idealna dla mnie i trafiająca w mój gust czytelniczy. Miałam sporą ochotę na przeczytanie tej historii i liczyłam na to, że wciągnie mnie i zaciekawi... No i niestety, tak się nie stało.

Charlotte jest młodziutką córką pary królewskiej, którą czeka przyszłość pełna blasku i bogactw. Sielankowe życie księżniczki przerywa tragedia II wojny światowej.

Kiedy walki zbierają coraz bardziej krwawe żniwo, para królewska decyduje się wysłać córkę na wieś, by chronić ją przed okropnościami wojny. Dziewczyna została wysłana do rodziny szlacheckiej w hrabstwie Yorkshire, gdzie musi ukrywać swoją prawdziwą tożsamość. Jest to jedyny sposób na to, by rodzina zapewniła jej pełne bezpieczeństwo. Nowe życie okaże się dla księżniczki fascynujące - pozna smak przyjaźni, wolności i pierwszej miłości. Pewien mężczyzna poruszy serce Charlotte, jednak czy księżniczka kiedykolwiek będzie mogła ujawnić mu swoją prawdziwą tożsamość?

 

Początek Księżniczki był dosyć obiecujący. Autorka ma bardzo lekkie pióro i przyjemny styl pisania, przez co książkę czytało mi się naprawdę dobrze i szybciutko. Na pierwszych kartach powieści dowiadujemy się, że król i królowa podejmują niezwykle ciężką dla nich decyzję o odesłaniu najmłodszej córki - Charlotte, do Yorkshire, aby ochronić ją oraz ukryć na czas wojny. Początkowa niechęć księżniczki z czasem przeradza się w fascynację nowym otoczeniem, a także... Henrym - synem Hemmingsonów, do których przysłali ją rodzice. W tym momencie pojawił się pierwszy zgrzyt - wątek miłosny został bardzo szybko nakreślony, co niezwykle mnie denerwuje w książkach. Ja wiem, że już w opisie mamy jasno powiedziane, że pojawi się tutaj wątek miłosny, ale to nie zmienia faktu, że jak dla mnie został wprowadzony zbyt szybko i chaotycznie.

Sporym zaskoczeniem było dla mnie to, że autorka postanowiła uśmiercić w tej historii całą masę postaci. Nie spodziewałam się, że niektórzy skończą tak jak skończyli, ale działo się to według mnie, podobnie zresztą jak wyżej wspomniany wątek miłosny, naprawdę błyskawicznie i zanim tak w zasadzie lepiej poznaliśmy daną postać, już jej nie było, a na jej miejscu pojawiał się kolejny bohater. W zasadzie do połowy książki skakaliśmy od jednego bohatera do drugiego co było dosyć irytujące, bo nie dało się poznać większości postaci - znikały równie szybko, jak się pojawiały.


Druga część Księżniczki była lepsza - tempo akcji zwolniło, mogliśmy lepiej poznać i przywiązać się do pewnych bohaterów, ale to wciąż nie była historia na jaką liczyłam. Lubię kiedy w książkach dużo się dzieje, kiedy tempo jest szybkie i pojawia się sporo zwrotów akcji, ale w tym przypadku było tego zdecydowanie za dużo przez co pierwsze moje skojarzenie na myśl o tej pozycji to - jeden wielki bałagan i chaos. Niestety już gdzieś w okolicy 50 strony fabuła poszła w zupełnie innym kierunku niż tego oczekiwałam i nie do końca do mnie trafiła.

Niewątpliwą zaletą tej powieści jest język i sposób w jaki została napisana. Podczas lektury czułam się jakbym czytała baśń. Nie mam pojęcia czy autorka ma po prostu taki styl, bo nie czytałam innych książek Danielle Steel, ale często odnosiłam wrażenie, że nie czytam sobie ot tak książki, ale że jest mi ona opowiadana w sposób w jaki często w dzieciństwie rodzice, czy też dziadkowie opowiadali mi bajki. Bardzo mi się to spodobało, choć przez to cała powieść wypadała trochę mało realistycznie i ciężko mi było wyobrazić sobie że akcja rozgrywa się (przynajmniej na początku) w czasie drugiej wojny światowej.


Niestety nie mogę Wam polecić tej pozycji, aczkolwiek to nie znaczy, że nie warto się za nią zabierać, bo myślę że trafią się czytelnicy, którym się spodoba. Mnie niestety nie urzekła, a ciekawy styl pisania to za mało żebym mogła się czuć usatysfakcjonowana. Tempo było zbyt szybkie i wprowadziło niepotrzebny chaos, a cała historia okazała się zupełnie inna niż się tego spodziewałam podczas czytania opisu. Moje pierwsze spotkanie z Danielle Steel okazało się niewypałem, ale może następnym razem będzie lepiej. Mam taką nadzieję, bo pomimo tego, że Księżniczka mnie rozczarowała, chętnie sięgnę po inne książki tej autorki. Liczę na to, że będą lepsze. :)

sobota, 12 września 2020

Książka, która wgniecie Was w fotel | Jaskółki z Czarnobyla

Dzisiejsza recenzja będzie pełna zachwytów i pochwał. Zaczynając Jaskółki z Czarnobyla, nie sądziłam, że ta powieść wywrze na mnie aż tak olbrzymie wrażenie. Sam pomysł autora na osadzenie akcji swej książki na Ukrainie, w okolicach Czarnobyla, gdzie miała miejsce katastrofa elektrowni jądrowej, jest według mnie strzałem w dziesiątkę. Swego czasu byłam bardzo zaintrygowana tym tematem, podczytywałam różne artykuły na temat Czarnobyla, a Morgan Audic na nowo obudził we mnie fascynację zdarzeniami, które miały miejsce w 1986 roku.

 


Ponad 30 lat po wybuchu elektrowni w Czarnobylu Morgan Audic powraca do jednej z najbardziej przerażających historii w dziejach świata. Przez Prypeć, teren dawnej zony, przetaczają się wycieczki turystów zafascynowanych nuklearnym wysypiskiem postsowieckiego świata. Podczas jednej z wycieczek zostaje znalezione zmasakrowane ciało mężczyzny. Do prowadzenia śledztwa zostaje włączony sztab ludzi: Aleksander Rybałko, który jako dziecko mieszkał w Prypeci, Josif Melnyk, policjant pracujący od kilku lat w Czarnobylu, a także ornitolożka Nina.

Czy uda im się odkryć, kto stoi za w makabryczną śmiercią Leonida, syna byłego ministra Wiktora Sokołowa? Czy ta śmierć ma związek z jeszcze jedną, która wydarzyła się w dzień katastrofy w Czarnobylu?

 

Początek tej historii jest nieco chaotyczny. Przez pierwsze kilka rozdziałów trochę trudno mi było się połapać, kto tak naprawdę jest kim, ze względu na to, iż powieść pisana jest z dwóch perspektyw, które przeplatają się między sobą, po to aby w pewnym momencie spotkać się w jednym miejscu. Śledztwo w sprawie morderstwa prowadzone jest przez Josifa Melnyka, który pracuje na terenie zony już kilka lat i marzy o przydziale w lepszym miejscu. Mężczyzna jest w zasadzie gościem we własnym domu, a jego żona ze względu na to iż Josif jest narażony na promieniowanie, zachowuje od niego duży dystans. Z drugiej strony, mamy również Aleksandra Rybałko - detektywa, który w dzieciństwie brał  udział w przesiedleniu z Prypeci, dzień po wybuchu w elektrowni. Dostaje on zlecenie od ojca zamordowanego Leonida, aby jak najszybciej złapał zabójcę jego syna i zadał mu stosowną karę.

 

 

Po przeczytaniu tych początkowych rozdziałów, o których wcześniej wspomniałam i po oswojeniu się z głównymi bohaterami, książka nabrała niezwykłego tempa. Autor rewelacyjnie zobrazował grozę, ponurą atmosferę, przygnębienie i cholernie nieprzyjemny klimat zony, Prypeci, Czarnobyla... Czytając tę powieść towarzyszyła mi masa emocji, ale najlepsze we wszystkim jest to jak wspaniale Morgan Audic uwiódł czytelnika, wręcz zahipnotyzował i niesamowicie wkręcił w całą akcję powieści. Niezwykle rzadko zdarza mi się tak mocno przeżywać książkę. Autor obudził we mnie tak wielką ciekawość, że zaraz po skończeniu Jaskółek zabrałam się za czytanie, oglądanie filmów i poznawanie na nowo historii związanej z katastrofą czarnobylskiej elektrowni.

 

Jaskółki z Czarnobyla to książka, która wbiła mnie w fotel, zahipnotyzowała i niesamowicie wciągnęła. Na pewno nie jest powieścią dla każdego, osoby wrażliwe raczej powinny ją sobie darować ze względu na to, że pojawia się tutaj sporo makabrycznych opisów z dokonanych zbrodni, dlatego jest to pozycja dla dojrzalszych czytelników i osób o mocnych nerwach. To jeden z lepszych kryminałów jakie kiedykolwiek czytałam i jestem pewna, że utkwi mi w pamięci na długo.

 

 

Morgan Audic stworzył powieść, która ma szansę stać się gorącym bestsellerem i zasługuje na duży rozgłos. Jest tak cholernie klimatyczna, wciągająca, pełna grozy i ma niezwykle szybkie tempo akcji, przez co czyta się ją bardzo szybko. Autor rewelacyjnie opisał mrok i przygnębienie jakie panuje w okolicach Czarnobyla, zaintrygował mnie historią katastrofy i sprawił, że zapragnęłam dowiedzieć się na ten temat jak najwięcej. Gorąco polecam, to wspaniała historia przy której na pewno nie będziecie się nudzić!