Ludzie ależ ja byłam napalona na tę książkę! Mnóstwo pochlebnych opinii, fajna okładka, niebanalny tytuł, historia o rasizmie, nietolerancji... Poza tym to historia, w której główną bohaterką jest muzułmanka, więc ten fakt był dla mnie dodatkowym atutem, bo nigdy wcześniej nie miałam z takowymi postaciami styczności. Niestety w tym przypadku dosyć mocno się zawiodłam, bo uważam, że Gdyby ocean nosił twoje imię to dosyć przeciętna powieść.
Bycie inną nie musi oznaczać bycia gorszą. Ale świat nie jest idealny i
Shirin naprawdę nie ma łatwego życia. Minęło kilkanaście miesięcy od
głośnego zamachu z 11 września. To wyjątkowo burzliwy czas zwłaszcza dla
szesnastoletniej muzułmanki, która nie zgadza się na to, co zgotował
jej los.
Shirin doskonale wie, jak okropni mogą być ludzie. Jest zmęczona
agresywnymi spojrzeniami, poniżającymi komentarzami, nawet przemocą
fizyczną, które spotykają ją ze względu na hidżab. Z każdym dniem
bardziej zamyka się w sobie i coraz silniej oddaje muzyce i tańcowi.
Wszystko jednak się zmienia, gdy na jej drodze staje Ocean James.
Jest pierwszą osobą, która chce poznać prawdziwą Shirin.
Ale czy dziewczyna jest gotowa, by komukolwiek zaufać?
Zwłaszcza komuś z tak odmiennego świata?
Sam pomysł na fabułę, według mnie był niezwykle oryginalny - jeśli się mylę to mnie poprawcie, ale wydaje mi się, że na rynku niewiele jest młodzieżówek, w których spotykamy się z bohaterem, który jest muzułmaninem. Sirin to dosyć specyficzna postać, bo z jednej strony bardzo jej współczułam - dziewczyna dzień w dzień spotykała się z obelgami, wyzwiskami, nawet agresją, ale nie da się ukryć, że bywała trochę irytująca. Wszędzie dookoła widziała wrogów, nie otwierała się na ludzi, wręcz przeciwnie - izolowała się, nie chciała nikogo poznawać, żyła w przekonaniu że wszyscy są źli i... nie do końca podobała mi się jej postawa, poniekąd ją rozumiem, ale działała mi na nerwy ciągłym marudzeniem i postrzeganiem ludzi w tak negatywny sposób.
Zabierając się za czytanie tej pozycji liczyłam na to, że będzie to jedna z tych książek, o których dużo rozmyślasz i nawet po skończeniu nie może Ci wyjść z głowy tak łatwo. Tutaj niestety nie doczekałam się tego. Szczerze mówiąc od momentu, w którym ją skończyłam minęło może ze dwa tygodnie, a ja już niezbyt wiele z niej pamiętam. Nie wiem czy to kwestia tego, że mam ciulową pamięć, czy po prostu książka nie była warta tego aby ją zapamiętać na dłużej.
Wydaje mi się, że największy problem tej książki to główna bohaterka i sposób w jaki postrzega świat i ludzi dookoła niej. Drażniło mnie to, że często miała muchy w nosie, przyjmowała pozę "bez kija nie podchodź" i była negatywnie nastawiona w zasadzie do wszystkiego i wszystkich. Nie twierdzę, że tego nie rozumiem, bo dziewczynę spotkało naprawdę sporo okropności, ale czytanie ciągłego marudzenia po pewnym czasie doprowadzało do szału, tym bardziej, że historia pisana jest z perspektywy Shirin.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ta recenzja będzie dosyć krótka, ale szczerze mówiąc nie wiem co jeszcze mogłabym dodać. Książka była mocno przeciętna, jest dużo lepszych młodzieżówek. Dosyć mocno się rozczarowałam, bo pomysł był naprawdę ciekawy - zabrakło dobrego poprowadzenia tej historii, a nie ma nic gorszego niż wysoko postawiona poprzeczka - im wyższe oczekiwania, tym większy zawód. Szkoda, ale gdyby każda książka była dobra, to świat byłby nudny... prawda?
Szkoda, że książka nie spełniła do końca Twoich oczekiwań.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka cię rozczarowała. Nie lubię, kiedy nastawię się na jakąś powieść, a potem wychodzi jak wychodzi... A byłam bardzo ciekawa tej powieści!
OdpowiedzUsuńPamiętam jak wypożyczyłam ją parę miesięcy temu z biblioteki i jakoś tak nie przeczytałam, już sama nie pamiętam czy byłam dość zajęta czy po prostu wolałam czytać coś innego. Jesteś jedną z niewielu osób, które wypowiadają się o niej niepochlebnie, będę miała to z tyłu głowy, kiedy zdecyduję się podejść do niej po raz drugi. :)
OdpowiedzUsuń