Strony

czwartek, 28 maja 2020

Książka, dzięki której na nowo pokochałam czytanie | Słowik - Kristin Hannah

Dosyć długo zastanawiałam się jak mam zacząć. Od ostatniego wpisu minęło 1,5 roku, więc początkowo siadając przed komputerem patrzyłam na klawiaturę i nie wiedziałam co mam do Was napisać. Od kilku tygodni myślałam nad powrotem, ale miałam w głowie pustkę - nie miałam pomysłu na to jak powinnam zacząć. Co chwila nachodziły mnie myśli, że wyszłam z wprawy, że pisanie będzie mi sprawiało kłopot po tak długiej przerwie, ale pewnego deszczowego majowego dnia powiedziałam sobie w duchu "Klaudia skończ pierdzielić i zacznij pisać". W ten oto sposób znalazłam się tu gdzie jestem - przed monitorem mojego komputera, mając klawiaturę pod palcami. Chciałabym spróbować, ale nie wiem czy mi się to uda. Od 1,5 roku nie czytałam praktycznie nic. Sporadycznie sięgałam po jakieś książki i były to tytuły, które wcześniej już poznałam, ale chciałam je sobie przypomnieć. Wkręciłam się dzięki Słowikowi. Książka Kristin Hannah leżała na mojej półce bardzo długo. Kupiłam ją w Biedronce na jakiejś promocji. Tak się złożyło, że wpadła mi nie tak dawno w ręce i stwierdziłam, że może to jest ta przełomowa pozycja, ta która sprawi że na nowo wkręcę się w czytanie i będę mogła wrócić do książkowej sfery internetu. Dzisiejszy post będzie moją opinią na temat tej książki i mam nadzieję nowym początkiem bloga. Zapraszam serdecznie.


Dwie siostry, Isabelle i Vianne, dzieli wszystko: wiek, okoliczności, w jakich przyszło im dorastać, i doświadczenia. Kiedy w 1940 roku do Francji wkracza armia niemiecka, każda z nich rozpoczyna własną niebezpieczną drogę do przetrwania, miłości i wolności.

Zbuntowana Isabelle dołącza do ruchu oporu, nie zważając na śmiertelne niebezpieczeństwo, jakie ściąga na całą rodzinę. Opuszczona przez zmobilizowanego męża Vianne musi przyjąć do swego domu wroga. Cena za uratowanie własnego życia i dzieci z czasem staje się dramatycznie wysoka…

Znacie to uczucie kiedy bierzecie do ręki książkę i jakiś głosik w waszej głowie wręcz krzyczy do Was "To będzie dobre!"? Ja tak miałam przy tej pozycji. Leżała u mnie i leżała, miałam ją naprawdę długo, a jednak nigdy nie było okazji, albo chęci żeby się za nią zabrać. Nie do końca wiem co spowodowało u mnie taką nagłą chęć przeczytania Słowika, ale była to cholernie dobra decyzja. 

Książki o tematyce wojennej nie są dla każdego. Uważam, że trzeba dojrzeć do tego typu powieści - oczywiście nie mam tu na myśli wieku, a psychikę. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego jakie okropności działy się na świecie wcale nie tak dawno temu. Myślę, że w tym wszystkim najbardziej przytłaczający jest fakt, że wojna miała miejsce w gruncie rzeczy nie dawno. Zabierając się za książki o tematyce wojennej musimy być przygotowani na to, że nie będą to optymistyczne, zabawne pozycje, ale wręcz przeciwnie. Słowik to powieść, w której dobitnie ukazano ponurą, szarą, okrutną rzeczywistość. To historia o miłości, determinacji, przyjaźni, olbrzymiej odwadze, ale również o bestialstwie, brutalności, bezduszności nie tylko wobec dorosłych, ale również dzieci.


Dwie główne bohaterki z pozoru zupełnie się od siebie różnią. Isabelle jest buntowniczką, która nie boi się wyrażać swojego zdania głośno, jest pewna siebie, odważna, czasem lekkomyślna. Ta dziewczyna to istny ogień. Siostra Isabelle - Vianne nie lubi się wychylać. Jest osobą, która potrafi się podporządkować wobec panujących zasad. Może się wydawać uległa, lecz to tylko pozory. W głębi duszy podobnie jak siostra skrywa w sercu rewolucyjną iskrę, która w każdej chwili może przeistoczyć się w ogień.

Najlepszą rzeczą w tej powieść jest styl, sposób w jaki została napisana. Tematyka książki jest naprawdę bardzo trudna, bolesna, ale autorka w sposób niezwykle prosty i przejrzysty, ale zarazem dobitny i brutalny opisuje te wszystkie potworności. Słowik ma ponad 500 stron, ale uwierzcie mi - absolutnie tego nie czuć. To jedna z tych książek przez które po prostu się płynie, nie odczuwając ile kartek już się pochłonęło. Dzieje się tak za sprawą tego, że Słowik diabelnie wciąga. Gwarantuje wam, że jak już weźmiecie go do ręki to nie będzie Wam tak łatwo odłożyć tę powieść i oderwać się od niej. To jest rzecz, którą bardzo cenie w książkach, to coś co sprawia, że czytanie sprawiało mi tak wielka radość. Po półtorarocznej przerwie sięgniecie po Słowika było niezwykle dobrą decyzją, bo to jest książka, która przypomniała mi z jakiego powodu tak lubiłam czytać.


Oprócz brutalnych opisów, przedstawienia szarej, beznadziejnej, wręcz nieludzkiej rzeczywistości wojennej, autorka serwuje nam również wątek miłosny. Wielkie brawa za to, że nie był on wystawiony na pierwszy plan, to był niezwykle ciekawy zabieg, dzięki któremu Słowik nie był romansidłem, w którym gdzieś w tle przedstawiona jest wojna - było odwrotnie. To wojna była na pierwszym planie, a uczucia - choć niezwykle istotne - zostały wrzucone na dalszy plan. Były wątkiem pobocznym, dzięki któremu książka nabierała "smaczku" i pochłaniało się ją z jeszcze większą przyjemnością, bo czytelnik nie był "bombardowany" miłosnymi deklaracjami, czy uniesieniami bohaterów. Chwała Ci za to Kristin Hannah, wielkie brawa za stworzenie wspaniałej, wojennej powieści bez narzucania czytelnikowi miłosnych rozterek bohaterów.

Słowik to książka dla osób, które mają pojęcie o tym czym była wojna. To nie jest powieść dla każdego, trzeba do niej dojrzeć aby móc ja dobrze zrozumieć. To piękna, smutna, niezwykle ciekawa i wciągająca lektura, którą pochłoniecie i będziecie o niej rozmyślać jeszcze długo po skończeniu. To książka, która przypomniała mi za co ceniłam sobie czytanie. Jestem zachwycona tą historią, zachwycona bohaterami, wątkiem miłosnym, który był subtelnie wpleciony w fabułę, stylem pisania, emocjami, akcją... Cholernie warto ją poznać, wierzcie mi na słowo. ;)